*Martyna*
Ogarniamy się na dyżur.
- tuptuś śniadanie - Wojtek
- zapomnij, że ci zje - Piotrek
- zje - Wojtek - ta
Śmiejemy się.
- jest za wcześnie - mówię a mama Piotrka się śmieje.
- zje w bazie - Piotrek pakuję do plecaka.
- dalej będzie za wcześnie - Wojtek
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili byłam gotowa. Piotrek ubiera mi kurtkę.
- jeden z jednej strony, drugi z drugiej - Mama się śmieje
- tak. Czuję się nie potrzebny przy nim - Wojtek
Zaczęliśmy się śmiać
Poszliśmy do bazy. Weszliśmy i poszliśmy się przebrać. Przyszłam pierwsza a Wojtek czeka na mnie i poszliśmy do wszystkich.
Dał mi śniadanie.
- wrrr - mówię
- wrrr - przedrzeźnia mnie - jedz jak chcesz żeby puścił cię na wezwania.
- dobrze mówi - Piotrek
Śmiejemy się i przyszedł Góra.
Patrzy na Wojtka.
- Hi - Wojtek
Śmiejemy się.
Jem śniadanie.
- chodź tu - mówię do Wojtka - zawsze jesz ze mną
- męża karm bo schudnął - Wojtek
Śmieją się.
- my już jedli - Piotrek idzie robić kawę - ty masz zjeść
Zjadłam i poszłam do chłopaków. Usiadłam w środku. Przyszedł Henryk.
- spóźniony - Wojtek - a jakby coś się stało po drodze tutaj?
- korki były - mówi
Zaczęliśmy się śmiać.
- ja myślałem, że nie przyjdziesz. Że po wczoraj masz dość - Piotrek
- za dobrze płacą - Henryk
Śmiejemy się.
Po chwili Piotrek dostał wezwanie a ja Patrzę na Wojtka a oni się śmieją. On udaje, że nie widzi.
- no idź. Zrób sobie tą kawę - mówi
- Juhu! - poszłam sobie zrobić a oni się śmieją.
- czekała aż Piotrek pójdzie? - Wiktor
- powiedział, że nie dostanie kawy do póki nie zje śniadania - Wojtek - ale zjadła to już może.
Przyszedł Góra.
- a ty czemu nie przebrany? - Góra do Wojtka
- nie do twarzy mi w pomarańczowym - Wojtek a my się śmiejemy
- ale musisz.
- ale ja tu nie pracuje - Wojtek
- co?
Śmiejemy się.
- Doktorku. To jest mój
ochroniarz. - mówię i idę z kawą do Wojtka.
- a ja myślałem, że z tym żartuję - Góra
- nie. Z tym akurat to prawda. - Wojtek
Wszedł do bazy Norbert.
- wypad - Wojtek wstał
- ej ej. Spokojnie - mówi - nic jej nie zrobię
- nie interesuje mnie to - mówi i go wyprowadza z bazy a Norbert się z nim szarpie.
Zamknął drzwi i wraca do mnie.
Wszedł spowrotem Wojtek się obrócił i wyciągnął pistolet.
Szybko uciekł.
- prawidłowo - Wojtek
Śmiejemy się.
- powinieneś cały czas chodzić w kamizelce kuloodpornej - mówię
- tuptuś. Mam - Wojtek
- ooo
- przynajmniej wiadomo, że cię nie rozbieram
Zaczęliśmy się śmiać.
Przyszedł do mnie i wypisuje kartkę.
- 00 do 211 - z radia Wojtka
- ty masz radio - mówię
- wow. 211 zgłaszam się - Wojtek
Śmiejemy się a ja chciałam mu zabrać.
- po łapach tuptuś?
Śmiejemy się.
- mamy go - z radia Wojtka
- przyjąłem - Wojtek
- pokaż - mówię
- nie bo jeszcze ich wezwiesz i przyjadą - mówi
- a jak się to robi? - pytam
- a nie pokaże ci? - przedrzeźnia mnie
Śmiejemy się.
- to ty profesjonalista - Góra - a ja myślałem, że tak o za nią chodzisz
- ta. Już by mi Piotrek pozwolił - Wojtek.
Śmiejemy się.
- co jeszcze masz? - pytam
- nie będę się rozbierał. Za dużo ludzi - mówi
- nie o to mi chodziło - mówię a oni i tak się śmieją. Ja w sumie też
- poczekaj wróci to mu powiem, że kazałaś mi się rozbierać - Wojtek - jaka czerwona
- spadaj - mówię a oni płaczą z śmiechu.
- wkońcu mi się udało - Wojtek a ja go zwaliłam z fotela. Patrzy na mnie i się śmiejemy.
- masz szczęście że nie mogę ci oddać - mówi a ja mu podaje rękę. Pociągnął mnie do siebie i Piotrek wszedł. Śmiejemy się.
- przypał - Wojtek
Zaczęliśmy się śmiać. Piotrek też.
- nie wnikam - Piotrek
- ona kazała mi się rozbierać - Wojtek
- on coś ćpał i się nie podzielił - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- mówiłem, trzeba ich rozdzielić. - Henryk
- tym razem się zgodzę. Ona się nade mną znęca i molestuje - Wojtek a ja na niego patrze
- nad tobą może - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
Przytulam się do Piotrka i wystawiam język do Wojtka.
Śmieją się.
- 23s
- 23s zgłaszam się - mówię
- dziewczynka spadła z schodów. Ulica Władysława Sikorskiego 54
- przyjęłam - mówię - jedziemy
Idę z zespołem do karetki a Henryk za nami.
- spierdalaj. Tuptuś jest mój - Wojtek
Śmiejemy się wszyscy.
*Piotrek*
- tuptuś jest mój - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- jest udany - Adrian
Śmiejemy się.
- tylko do niej taki - Henryk
- ja mu powiedziałem, że do Martyny to on musi mieć inne podejście. Że szybko się denerwuje i jak mu wpadnie w panikę to jej nie uspokoi. To Się wydurnia. I działa - mówię
- działa działa - Góra - widać, że mu zaufała
- no musi - mówię - idzie się z nich uśmiać
Śmiejemy się.
- przyszedł Norbert. Coś chciał to odrazu wstał i go wyprowadził
- i prawidłowo. Ma się do niej nie zbliżać - mówię
- przecież nie był groźny - Wiktor
- świetnie udaje - mówię - popełniłem błąd, że poszliśmy na ten ślub. Nie powinienem wchodzić z nim w żaden kontakt.
- wyczuwam, że coś się stało?
- no przecież ją porwał - mówię.
- ja też - Marcel
- ciebie mam na oku - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- no mów - Kornelia
- nie będę was straszył - mówię
- mów - Wiktor
- ojciec Martyny odkrył, że porywają dziewczyny i dają je do klubów za granicę i kazał mi go powstrzymać a jak nie to on się sam nami zajmie. A wiadomo, że nie chodzi mu o mnie tylko o Martyne. Bo to mnie dobije jak ona zniknie. Więc jest Wojtek. I on ma ją chronić przed nimi.
- o kurde
- no. I wtedy jak ją porwał to chciał mi pokazać, że jest w stanie to zrobić. I miał rację. Gdyby chciał to bym jej już nie zobaczył.
- ona o tym wie?
- powiedziałem jej jak wyszła Sama na spacer. Bo się wściekła, że nie może nigdzie wyjść.
- cała Martyna - Wiktor
Śmiejemy się.
- przecież ona musiała być wystraszona - Góra
- ale przynajmniej pilnuje się Wojtka. Już mu nie ucieka.
Zaczęliśmy się śmiać.
- no musiałem jej powiedzieć. Niech nie zdąży do niej dobiegnąć kiedyś i już jej nie będzie.
Po chwili wrócili.
- on jest porąbany - Martyna a chłopaki i my się śmiejemy
- co zrobiłeś? - pytam
- ja? - Wojtek - ekhem.
Śmiejemy się.
- lekarz chciał ją zaprosić na kawę po dyżurze - Wojtek
- a ten, że mam ciebie i jego to wiesz byłby czworokąt. A nie pardom. Pieciokąt.
- facet tak się popatrzył - Wojtek - na mnie. Na nią. Że zrezygnował.
Śmiejemy się.
- teraz cały szpital już wie, że bawimy się w czworokąty - Martyna.
- super nie? - Wojtek sobie usiadł.
Śmiejemy się.
- mogę go zabić? - Martyna
- spytaj Oli. Jak się zgodzi to ci pomogę - mówię
- ok
- ej - Wojtek
Śmiejemy się
Wziąłem Martyne na kolana i się tuli do mnie.
- to co wychodzimy dzisiaj? - Kornelia
- tak - Martyna
Zaczęliśmy się śmiać.
- ale ktoś się na ciebie obraził - mówię do Martyny
- kto? - pyta
- no bez niego nie pójdziesz - mówię
- 24s
- zgłaszam się - mówię i wstaje
*Martyna*
Piotrek pojechał a ja zaczępiam Wojtka. Odwrócił się.
- he?
- ty, ja dzisiaj - mówię a reszta się śmieje.
- mam inne plany - mówi
- proszę
- nie. Bo chcesz mnie zabić - mówi
- żartowałam.
Udaje obrażonego.
- już nie udawaj - mówię i się do niego przytulam
Zaczęliśmy się śmiać.
- śmiejesz się - mówię - idziemy.
- mam plany?
- jakie? - pytam
- żony nie ma. Kochanka przychodzi
- mam być zazdrosna? Ja jestem twoją kochanką
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie przesadzasz tuptuś? - pyta
- ani trochę - mówię - co będziesz w domu robił?
- odpoczywał od ciebie? - mówi
- jesteś nie miły - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- gdzie chcecie iść? - Wojtek
- jak ci powiem to nie pójdziesz - mówię
- no to nie idę - mówi a chłopaki się śmieją.
- i tak wyjdę. I będziesz musiał przyjść.
- zadzwonię do centrali - mówi
- dlaczego jesteś taki nie dobry?
- jaki? - pyta - o nie. Już idę. Podstawią ci innego.
- Nie - mówię - nie zrobisz tego
- tak. To patrz. - mówi i wyciąga radio - 211 do 00
- ej. Nie. Nie Możesz. Chodź kupię ci ciasto. - mówię
- ok - mówi i chowa radio - dwa
- ale idziemy? - pytam
- najpierw po ciasto
Śmieją się.
Poszliśmy po ciasto i wróciliśmy. Jemy a oni się śmieją.
- będę się częściej obrażać - Wojtek
Śmieją się. Zjedliśmy. Poszłam wyrzucić.
- to idziemy? - Kornelia
- tak - mówię
- Pa - Wojtek
Chłopaki się śmieją.
Patrzę na Wojtka.
- wiesz co? - Wojtek - nie rozumiem czemu chcesz akurat mnie? Nie może być ktoś inny?
- nie. - mówię
- dlaczego? - pyta
- bo nie - mówię
- podaj jeden powód - mówi
- ciebie już znam a tamtego nie.
- To Henryk pójdzie - mówi
- on jest za sztywny - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- jesteś nie miła. Już by cię nie lubił
- i tak mnie nie lubi. Dziwnie patrzy.
- on tak patrzy na mnie bo mu się nie podoba jak się z tobą wygłupiam
- dlatego mówię, że jest sztywny
- w sumie nie powinienem. Wiesz?
Powinienem być profesjonalny i poważny. - mówi
- kto jest waszym szefem?
- tata Oli - mówi
- ooł - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- spoko. Raczej Henryk mu nie doniesie.
- ale mówiłeś, że jest konfidentem
- a niech spróbuję - mówi - ja mam dobrego cela.
Zaczęliśmy się śmiać.
- powiedziałem to na głos? - pyta
- nikt nie słyszał - mówię
- uff to dobrze - mówi
Śmiejemy się.
- to idziemy, tak? - Kornelia
- idziemy - mówię
- ale gdzie? - Wojtek
- przejść się. Po prostu - mówię
- dobra - Wojtek
Śmiejemy się.