55. Tak Jak Było Kiedyś

33 0 0
                                    

*Martyna*
Siedzimy w bazie i do Wojtka dzwoni Henryk.
- spierdoliła mu - mówię
Śmiejemy się i odebrał i dał na głośnik.
- co tam? - Wojtek - Tylko mi nie mów, że ci zwiała
- to też. Ktoś ją postrzelił. Właśnie jedziemy do szpitala do leśnej Góry.
- zabije cię - Wojtek a on się rozłączył - idziemy, ok?
- ok - mówię
*Wojtek*
Poszliśmy do szpitala. Akurat Piotrek ją oddaje na Sor.
- co się stało? - pytam
- oberwała w ramię - Henryk
- gdzie wtedy byłeś? - pytam
Cisza. Nie odpowiedział.
- zmiana? - Henryk
- zejdź mi z oczów - mówię
Martyna się do mnie przytula.
- będzie dobrze - mówi
- była nie przytomna - mówię
- to normalne po lekach - mówi
Wyszedł Piotrek.
- operują ją - mówi - muszą wyciągnąć kule. Na szczęście oberwała w ramię. Dziecku nic nie zagraża.
- dzięki - mówię
Poszliśmy pod blok operacyjny. Przyjechał Mateusz i Ojciec Oli.
- zmieni cię - mówi
- ale masz jej pilnować jak oka w
głowie - mówię do Mateusza

***
*Piotrek*
Kończymy dyżur. Czekam na Martyne.
- wezwanie za wezwaniem - Martyna - nawet podejść nie było kiedy do nich.
- ocknęła się, ale jest osłabiona. Pisał.
- a gdzie był jej ochroniarz? - Tomek
- przyjechaliśmy to go tam nie było - mówię - dopiero później przybiegł.
- nie mów mu tego - Martyna
- i tak wie - mówię - sprawdzi jego lokalizację i zobaczy gdzie się szlajał.
Ubrałem jej kurtkę i poszliśmy do bistro kupić obiad i poszliśmy do Oli i Wojtka.
- żyje - Ola się śmieje
- to wiem inaczej by już nie było tego szpitala - mówię - i mnie przy okazji
- ciebie bym może oszczędził - Wojtek
Śmiejemy się
Zjedliśmy obiad. Wojtek Karmi Ole.
- to kiedy wychodzisz? - pytam
- mam nadzieję, że dzisiaj - Ola
Śmiejemy się.
- Dzisiaj nie wyjdziesz - Wojtek - już rozmawiałem z Franiem. Więc nocujemy razem.
- to przywiozę wam rzeczy - mówię
- a Maja? - Ola
- zajmiemy się - Martyna - jedno więcej nam różnicy nie zrobi
Zaczęliśmy się śmiać.
- a wogóle i tak ich nie ma - Piotrek
- że ja sama z tobą? - Martyna - ekhem
- o kurwa - Wojtek - chce wybrać imię
Zaczęliśmy się śmiać.
- fabryka zamknięta - Martyna
- zaraz wracam - mówię

***
*Wojtek*
Do Oli przyszedł ginekolog i zabrała ją do siebie. Poszliśmy za nimi.
- a gdzie jest Mateusz? - pytam
- skończył pracę - Martyna
Patrzę na nią.
- nie wierzę, z kim ja pracuje - mówię
- luz. Nikt nas nie porwie - mówi
- no nie rozdwoje się - mówię
- teraz też powinieneś być z nią, wiesz?
Nie jesteś na służbie.
- to nie zmienia faktu, że nie mogę cię pilnować - mówię - tym bardziej, że ten idiota jest na wolności.
- poradzimy sobie - mówi
- nie wątpię - mówię - ale nie zwiewaj.
Jak cię wkurzy to zadzwoń. Podam ci kod do sejfu. Piw paw. No
Śmiejemy się.
- już to widzę jak mi go podajesz - mówi
- z tym żartowałem - mówię
Śmiejemy się.
Przyszli wszyscy z bazy.
- i co tam? Jak tam?
- wporządku - mówię - na szczęście nic poważnego jej nie jest.
- kiedy wychodzi?
- mam nadzieję, że jutro - mówię i patrze na Franka
- no nie wiem - Franek
- to zostajesz z nią? - Wiktor
- zostaje - mówię - nie zostawię jej samej.
A wam załatwię obstawę do domu.
Mówiąc Ostatnie zdanie patrzę na Martyne.
Wyszła Ola. Podałem jej rękę.
- i jak? - pytam
- wszystko wporządku - mówi i się chwyciła.
- może wózek
- żaden wózek. Aż tak chora nie jestem - Ola
- tyle razy mówię nie spierdalaj. To nie.
To teraz proszę. Randeczka w szpitalu.
- Romantico - mówi
Zaczęliśmy się śmiać.
- a właściwie to nie musiałam spierdalać
- rozumiem, że wogóle z nim nie wyszłaś
- dokładnie i nie wiem skąd się wziął.
Szłam sama po coś na obiad.
- zadzwonić nie łaska? - pytam
- to tylko kawałek - mówi
- jak widać. Wystarczyło - mówię
- mieliśmy jechać wczoraj na zakupy to nam się nie chciało - Martyna
- ej nie tylko mi
- mówiłam nam - mówi
Zaczęliśmy się śmiać.
Weszliśmy na Salę. Przyjechał Piotrek.
- przyniosłem chyba wszystko. Zobaczcie.
- akcept - mówię i wyciągam ciastka.
Zaczęliśmy się śmiać.

***
Wszyscy poszli. Pomogłem Oli się przebrać.
- idź do domu - mówi - nie wygłupiaj się
- nie zostawię cię tutaj samej - mówię - zapomnij.
Przytuliła się do mnie
- wystraszyłeś się? - pyta
- nawet nie wiesz jak - mówię i dałem jej buziaka - dał mi ostrzeżenie
- nie rozdwoisz się - mówi
- i właśnie tu jest problem - mówię - bo chce was oby dwie mieć na oku. Ale jak pójdę z nią to czatują na ciebie. Z Tobą to zaś czatują na nią. A ci Idioci nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji.
- to co planujesz? - pyta
- nie wiem. Muszę to przemyśleć - mówię

***
*Piotrek*
Weszliśmy do domu. Ściągnąłem jej kurtkę i usiedliśmy na kanapie.
- ale dziwnie - mówi
Śmiejemy się.
Przytuliła się do mnie.
- mogłem z nią zostać - mówię
- skąd mogłeś wiedzieć - mówi
- a ty jak się czujesz? - pytam
Wzdrygnęła ramionami.
- złe pytanie? - pytam - czemu nie chcesz znowu jeść? Wyglądasz pięknie. Naprawdę mam cię diagnozować pod kontem anoreksji?
- nie trzeba - mówi
- no to o co chodzi? - pytam
- po prostu źle się czuje z faktem, że za dużo jem. - mówi
- nie jesz za dużo - mówię - jesz prawidłowo. A dla ciebie jest to wskazane.
- one mają inne zdanie
- przestań je słuchać. Nie rozumiem.
Takie świetne przyjaciółki a tylko patrzą jak któreś dokuczyć. Mam zrobić z tym porządek? Zrobię. Zapamiętaj jedno. Wygląd to nie wszystko. Liczy się twoje wnętrze, twoje zdrowie. Twoje. To jak wyglądasz zależy tylko od ciebie. A one niech mówią co chcą. Masz ochotę na słodkie to jedz. Masz ochotę zjeść mcdonalda jedz. Nikt ci tego nie zabroni. Nagadały ci dużo bzdur. Ja to wiem.
Ale wiedz, że w życiu cię nie zostawię.
Będę z tobą chodźbyś ważyła nawet 100 kilo. A wiesz dlaczego? Bo cię kocham. Nie tylko z wyglądu. Kocham cię za to, że nazywasz mnie idiotą, kocham cię jak się złościsz. Kocham cię gdy za mną tęsknisz i lecisz się przytulić. Kocham cię za to, że jako jedyna potrafiłaś poskromić mój wybuchowy charakter.
I mógłbym wymieniać dalej bo kocham cię nad życie. Za to jaka jesteś misia.
I nic się nie zmieniło. Dalej mam obsesję na twoim punkcie. Gdyby nie SMS od Wojtka to bym dzwonił co 10 minut.
- brakuje mi tych telefonów
- tak? - pytam - to będę dzwonić, ale wtedy może być obaziony.
Śmiejemy się.
- ale jeśli potrzebujesz mnie usłyszeć to dzwoń. Ja też będę dzwonił. Tu nic się nie zmienia. Potrzebujesz się przytulić. Przytul się. Potrzebujesz porozmawiać. Porozmawiajmy. Lub co kolwiek innego.
Jestem tutaj.
Dała mi buziaka.
Wziąłem ją na kolana i przytulam.
- a ja potrzebuje tego - mówię
Uśmiecha się.
- chyba troszeczkę się od siebie odsunęliśmy - mówi
- troszeczkę - mówię - ale jesteś moja i tylko moja. I jeśli masz jakiś problem, coś ci nie pasuje powiedz mi o tym. Nie uciekaj. To Strasznie Boli misiu. Wojtkowi nie powiem żeby za tobą nie biegł bo się obrazi. I To serio się obrazi. A skoro biegnie on to po co ja?
- przepraszam - mówi - nie chciałam żebyś się tak poczuł
- wiem - mówię - wolisz wyjść za nim powiesz coś głupiego. Rozumiem. Ale to zróbmy inaczej. Ustalmy słowo po którym się rozchodzimy. Ochłoniemy i wrócimy do tematu. Ale nie wybiegamy z domu. Po prostu odchodzimy od siebie. Na godzinę, kilka minut. To zależy. Ale wrócimy i porozmawiamy normalnie.
Tak jak było kiedyś.




In my Dreams 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz