*Wojtek*
Weszliśmy do bazy.
- siemanko - mówimy
- siemanko - mówią
- o jesteś - Góra - dalej?
- to się już nie zmieni - Martyna - ma przejebane
Zaczęliśmy się śmiać.
Przyszedł Sebastian.
- dzień dobry - mówi i idzie do szatni.
- pod ścianę - mówię
- o kurwa. Kopę Lat czyścimordo - mówi
- pod ścianę - mówię podwyższonym tonem.
Podnosi ręce do góry i wstaje.
- wyciągnij wszystko co masz w kieszeniach.
- a kim ty jesteś?
Wyciągnąłem legitymację.
- dajesz - mówię.
- pilnujesz drzwi. Ale super zajęcie.
Wyciąga a ja patrzę za Martyną.
- przejdź przejdź - mówię i ją przepuszczam
- Szefowo pomocy
- No raz dwa - mówię - bo ci w tym pomogę.
Wyciągnął wszystko. Przeszukałem go i poszedł się przebrać.
Poszedłem z Martyną po listę i wróciliśmy. Ten patrzy na grafik.
- Strzelecka +Wojtuś.
Jak słodko.
Martyna im dała listę i Usiedliśmy jak zawsze. On chciał usiąść koło nas.
- 5 kroków do tyłu - mówię i wstaje.
Poszedł dalej i podniósł ręce do góry.
- ty nie żartujesz? - mówi
- a wyglądam jakbym żartował.
Wiem co kombinujesz. Znam każdy twój ruch.
Wpisał się na listę i wyszedł.
- prawidłowo - mówię i się śmiejemy
- Wojtuś to lubi - Martyna
- o tak. Wojtuś to uwielbia - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- a ja mogę podejść? - Góra
Śmieje się.
- pod ścianę - mówię się śmiejąc a on wystraszony. - żartuję. Nie bój się.
Albo nie. Bój się. Wojtuś to lubi
Śmiejemy się.
Góra usiadł obok Martyny nie pewnie a ja powstrzymuje śmiech.
Wszedł ten. W moment zmieniłem mimikę twarzy.
- mogę wejść? - pyta
- skoro musisz - mówię - to chodź
Wszedł i rozgląda się gdzie może usiąść.
Znalazł krzesło i usiadł.
Martyna się przytula do mnie.
- ło kurwa - Sebastian - ktoś dawno mordy nie miał obitej.
- morda - mówię - masz trzy upomnienia i wylatujesz na wakacje. Zrozumiałeś czy przeliterować?
Wziął telefon.
- pasiam - Martyna
- luz tuptuś - mówię - miałem za nudno
Zaczęliśmy się śmiać.
- tuptuś - Sebastian - jak słodko.
- ktoś chce kawy? - Tomek
- możesz nam zrobić
- śniadanie - mówię - a nie kawusia.
- wrr - warczy na mnie
Zaczęliśmy się śmiać
Poszliśmy po pojemnik i wróciliśmy.
- przecież nic jej nie zrobię - mówi
Zmierzyłem go. Otworzyłem Martynie pojemnik i je. Karmi mnie.
- ja już jadłem - mówię
- ale nie ze mną - mówi
Śmiejemy się.
- to ja ciebie pokarmie bo coś nam zaczynasz cyrkować - mówię i ją karmie.
- znowu Martynko? - Góra
- za dużo ważę - mówi
- to nie jest dużo - mówię - to jest prawidłowo do twojego wzrostu.
Ja nie zamierzam spędzać nocki w szpitalu.
- kto jej dał wagę? - Kornelia
Śmiejemy się.
Karmie ją. Raz ona, raz ja.
- a nie wiem - mówię - byłem po służbie
Zaczęliśmy się śmiać.
- ale jest blada - Wiktor
- no bo od wczoraj nie je - mówię - a Piotrek powiedział żeby jej nie zmuszać.
Ale nie odpuszczę. Wcinaj.
- już nie mogę - Martyna
- jutro badania godz 6 - mówię
Patrzy na mnie i już je sama.
Śmieją się.
- dobry wybór - mówię.
- musisz jeść - Góra - dobrze wiesz jak się to kończy
- trafimy tam razem
- jak nie będziesz jeść to cię sam tam zaniosę - mówię - i pójdę do domu. Wezmę urlop.
Skrzywiła się.
- to jest zastraszanie - mówi
- nie kiedy trzeba - mówię - a słyszałem, że to lubisz
Zjadła wszystko i teraz pije herbatę.
- no. Prawidłowo - mówię
- A co Piotrek na to? - Kornelia
- wkuwiony - Martyna
Śmieją się.
- kazał ją zostawić w spokoju. Nie to nie.
Ale ja nie mogę na to patrzeć - mówię
- to nie patrz - Martyna - wiem co robię. Trochę zaufania.
- nie słyszałem - mówię - tak będzie lepiej.
Patrzy na mnie oczami zbitego psa.
Odwracam wzrok.
- przyznaj się co chciałaś zrobić - mówię
- iść na zakupy - mówi
- z kim?
- Z Olą i Bartusiem - mówi a oni się śmieją.
- powinieneś się obrazić - Tomek
- to właśnie czynie - mówię
Śmiejemy się.***
*Piotrek*
Do Domu wszedł wkurzony Antek. Patrzę na zegarek. 10.
- Antoni - mówię - co ty tu robisz?
Pytam a Ola się śmieje.
- pewnie za moment ktoś do ciebie zadzwoni - mówi i idzie na górę
- wracaj. - mówię - ochłoń. Wyżyj się na czymś. Nie wiem. Idź się przebiegnij na około domu i wróć.
Zostawił plecak i poszedł.
- co się mogło wydarzyć - Ola
- ha - mówię - wszystko.
Po chwili wrócił.
- już? - pytam
- wcale nie czuje się lepiej - mówi
- ale nie kipisz złością - mówię - chodź pogadamy.
Usiadł na blacie i patrzy na mnie.
- co się stało? - pytam
- baba od matmy spadła ze schodów bo idiota Kacper podłożył jej nogę. Ja szedłem za nią bo miałem poprawiać kartkówkę i jest na mnie, że to ja ją zepchnąłem.
- ale widziała cię?
- widziała - mówi - przed upadkiem. Teraz jest nie przytomna. Wzięli ją do szpitala. Dyrektor powiedział, że do ciebie zadzwoni a teraz kazał mi iść do domu. Groził mi kuratorem i poprawczakiem.
- po pierwsze się uspokój - mówię - jeśli to nie ty to trzeba to udowodnić.
- To nie ja - mówi
- wierzę ci - mówię - są tam kamery?
- są, ale dyrektor mi nie wierzy i nawet nie sprawdził.
- To jedziemy - mówię - pakuj się do auta.
- nie chce tam wracać. Mogę zmienić szkołe?
- od problemów się nie ucieka tylko trzeba je rozwiązywać. Idziemy tam z podniesioną głową. Sprawdzimy kamery. Ola zostaniesz i lukniesz do małej?
- tak - mówi - zajmę się.
Poszliśmy do auta i pojechaliśmy do szkoły.
- głowa do góry i do przodu - mówię - nazywasz się Strzelecki a Strzelecki się łatwo nie poddaje.
Uśmiecha się.
Weszliśmy do szkoły i poszliśmy pod gabinet dyrektora. Zapukałem i otworzyłem drzwi.
- dzień dobry - mówię - można?
- proszę - dyrektor - właśnie miałem do Pana dzwonić
- chodź młody - mówię
Antek wszedł a ja za nim.
Usiedliśmy na krześle.
- czy syn panu powiedział co zrobił?
- opowiedział mi całą historię - mówię - i twierdzę, że tego nie zrobił. Chciałbym zobaczyć kamery.
- to nie potrzebne. Był jako pierwszy przy pani...
- chciałem pomóc - Antek - szedłem poprawić kartkówkę. Dlaczego nikt mi nie wierzy.
- ja ci wierzę - mówię - widzę, że tego nie zrobiłeś. Poproszę kamery. Jeśli zobaczę to uwierzę panu.
- jeśli Pan nalega - dyrektor szuka a ja patrzę na Antka. Obrócił monitor do nas i podszedł z drugiej strony. Oglądamy.
Nauczycielka zamyka klasę a Antek czeka. Później idą. Nauczycielka idzie pierwsza a Antek został w tyle bo wiązał buta. Odwróciła się a później schodzi po schodach i zachaczyła o nogę jakiegoś chłopaka. Spadła a Antek do niej podbiegł i wtedy przyłapał go dyrektor który zaczął się na niego drzeć.
- sam Pan widzi, że był daleko - mówię
- bardzo cię przepraszam - dyrektor - możesz wrócić na lekcje
- Dzisiaj dajmy już mu spokój. A pan niech zapamięta na przyszłość. Rozumiem, że Antek bywa nerwowy i wybuchowy. Pracujemy nad tym. Ale Nigdy by nie zrzucił z schodów nauczycielki. Jeszcze swoją ulubioną.
- idę znaleźć tego chłopaka - dyrektor - jeszcze raz przepraszam.
- co z Panią? - Antek
- lekkie wstrząśnienie mózgu i ma złamaną rękę. Zostanie dwa dni na obserwacji.***
*Wojtek*
Wróciliśmy z wezwania.
- nic wam nie jest? - Góra
- nic a nic - Martyna
- mówiłem nie zaczynaj z idiotą? - pytam
- pokaż tą rękę a nie stękaj.
-nie pokaże - mówię
- gorzej niż z dzieckiem - mówi i sama sobie wzięła. Ogląda przecięcie.
Przemyła.
- a jednak ty dostałeś - Góra
- ja mogę - mówię - a za nią mi się już nie chce tłumaczyć
Śmiejemy się.
Przykleiła mi plasterek.
- chciałem z kaczorem donaldem - mówię
- takich nie mamy niestety - mówi
- obaziony - mówię
Śmieją się a Sebastian mnie mierzy.
- musisz się z wszystkiego tłumaczyć? - Góra - serio?
- serio. Nawet mogą zapytać jak do tego doszło, że odleciał jej paznokieć. - mówię
- będziesz płacił mi za Kosmetyczke - Martyna
Śmiejemy się.
- chodzisz z nią też na paznokcie? - Sebastian
- nie powinno cię to interesować - mówię
- grzecznie spytałem
- grzecznie odpowiadam - mówię
Śmieją się.
Wyszedł.
- im mniej wie tym lepiej - mówię
- on tak dopytuje
- dopytuje bo chce wiedzieć kiedy mnie z nią nie ma - mówię
- tylko wtedy jak spierdolę - Martyna
Śmiejemy się.
- i to mi się bardzo nie podoba - mówię
- wiem - mówi - już nie będę.
- musicie uważać jak będziecie szli bo pójdzie za wami - Tomek
- jestem na to przyszykowany - mówię i pokazuje mu kluczyki do auta. - zgubię go
Zaczęliśmy się śmiać
- jedziemy na zakupy. Odrazu - Martyna
- A to Ola nie idzie z wami? - Kornelia
- przyjdą - mówię - co będą tylko mnie torturować?
Zaczęliśmy się śmiać.
- Piotruś jest, z tego powodu bardzo zadowolony - Martyna
- ta - mówię - ehem.
Chciał dziad sprzątać garaż.
A takiego.
Śmiejemy się
- to się spotkają - Tomek - z nim
- o to chodzi.
Śmiejemy się.***
Przyszedł Piotrek z Olą.
- siemanko - mówią
- siemanko - mówimy a Sebastian się odsunął od niego. Powstrzymuje śmiech.
- i co? Zjadła coś? - Piotrek
- zjadła zjadła - mówię
- to było zastraszanie - Martyna i się śmiejemy
- w mordę? - Piotrek
- dawaj - mówię i się śmiejemy.
- tak czy siak. Jutro macie badania.
Godzina 8.
- dlaczego? - Martyna z Olą
Śmiejemy się.
Usiedli koło nas i Piotrek zauważył Sebastiana.
- widzisz to przerażenie? - pytam
- ta - mówi - chętnie bym się pobawił
Zaczęliśmy się śmiać.
Wyszedł a Piotrek odprowadził go wzrokiem.
- uspokój kurwiki - mówię
Śmiejemy się.***
![](https://img.wattpad.com/cover/344340027-288-k911110.jpg)