25. A Chcesz Nic Nie Widzieć?

28 0 0
                                    

*Martyna*
Szykuje się do pracy.
- nie denerwuj się - Piotrek mnie przytula - co ma być to będzie. Hmm
- właśnie nie - mówię - dostaniesz szału w domu
Śmieją się. Skończyłam się ogarniać i wyszłam z Wojtkiem z domu.
- dasz radę - mówi i mnie obejmuje
- zobaczymy - mówię
- to też człowiek - mówi - zobaczy jaka jest sytuacja i skończy się jedynie na zawieszeniu na parę dni.
- oby - mówię
Po chwili byliśmy pod bazą. Stoją i czekają. Są zszokowani bo Wojtek mnie przytula.
- siema - mówimy
- siema - odpowiadają
Szukam kluczy do bazy.
- cholera - mówię
- trzymaj - Wojtek mi daje klucze
- ooo - mówię - dziękuję
Śmiejemy się. Otworzyłam i weszliśmy. Wojtek ściągnął mi płaszcz i poszliśmy do gabinetu.
- dziwnie patrzą, nie? - Mówię
- nom - mówi - zapomniałem się
Zaczęliśmy się śmiać
Wzięłam listę i poszliśmy do nich.
- tuptuś chill - Wojtek a oni się śmieją
- łatwo ci mówić
- ta - mówi
Wpisują się na listę.
- Martynko 7. Czemu ty jeszcze nie przebrana? - Góra
- 9 w drodze - mówię
- o cholera - mówi
Zaczęliśmy się śmiać.
- gratulacje
- dziękuję - mówię
- to powinnaś odpoczywać - mówi
*Wojtek*
- wyprowadza mnie na spacer - mówię
Śmiejemy się.
- dalej za nią chodzisz? - Góra
- nic się nie zmieniło - mówię
- nie nudno?
- zawsze coś wymyśli - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie prawda - Martyna a ja na nią patrzę - od dłuższego czasu cię oszczędzam
Śmiejemy się.
Usiadła sobie.
- śniadanie byś zjadła - mówię
- nie wzięłam - mówi
- mąż ci spakował - mówię i pokazuje jej plecak.
- nie chce mi się jeść - mówi
- tobie nie ale temu gagatkowi pewnie tak. - mówię i pokazuje na jej brzuch
- wygrałeś - mówi
Śmiejemy się.
Wyciągła pojemnik i je. Karmi mnie a ja odwracam głowę.
- jedz - mówi
- jadłem już - mówię
- nie ze mną - mówi
Śmieją się a ja się odwracam.
- jedz jedz - mówię i przyszedł Tadek z Mańkiem.
- nadal tu jesteś - Tadek
- ooo nadal żyjesz - mówię a reszta się śmieje.
- idiota
Zniknął z mojego pola widzenia.
- od urodzenia - mówię
Śmiejemy się.
- chce szczegółu czemu się nie lubicie - Martyna
- nie potrzebne ci to do życia - mówię
Udaje obrażoną. Naśladuje ją i się śmiejemy. Wszyscy.

***
Jest 9. Martyna się denerwuje.
- ej. Bułka z masłem - mówię - mnie potrafiłaś obronić to męża też.
- ta? - pyta - ale ty nikogo nie pobiłeś
Zaśmiałem się. Oni też.
Chodzi tam i spowrotem.
Wiktor mnie tyrpie.
- widzę - mówię i wstaje i chodzę za nią. Śmieją się. Martyna też.
- gdzie on jest? Powinien już być
- stoi w korku - mówię
- skąd wiesz? - pyta
- bo to Warszawa - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Usiedliśmy sobie i bawi się bransoletką.
Po chwili przyszedł ten facet i poszedł z nią do gabinetu. Ja stoję pod drzwiami.

*Martyna*
- muszę pani powiedzieć, że przyjrzałem się sytuacji panującej na Sorze i rzeczywiście można się zdenerwować. Tak samo zostałem doinformowany, że rozmawiamy o Pani mężu.
- tak. Ale nie będę kłamać bo nie jest święty. Tak Jak Pan mówi. Można się zdenerwować. Tylko, że my już po tylu latach pracy jesteśmy wyczuleni na takie sytuacje. Nie powinien był się tak zachować, ale do tego lekarza naprawdę nic nie dociera.
- według mnie Pan Piotr nic mu nie zrobił. Nie ma żadnego śladu, nie ucierpiał. Nie trafił na oddział szpitalny. Ba. Nawet jego fartuch nie ucierpiał. A zginął mężczyzna i niestety kobieta straciła dziecko.
- to co teraz? - pytam
- jest możliwość żeby pani mąż tutaj do nas dołączył?
- tak. Zadzwonię - mówię
- a to nie on stoi pod drzwiami?
- nie nie - mówię
Dzwonię do Piotrka. Odebrał.
- no cześć. Przyjdź do bazy.
- ok. Już idę - mówi
- ok. Czekamy.
Rozłączyłam się a facet rozgląda się po gabinecie.
- przejdziemy się do szpitala, dobrze? - ten facet
- dobrze - mówię
Wyszliśmy z gabinetu a Piotrek już jest.
- Dzień dobry - Piotrek
- pan Piotr? - facet
- tak - Piotrek
- proszę - Facet - możemy pani Martyno?
- tak tak - mówię
Weszliśmy do gabinetu.
Usiedliśmy.
- co panem kierowało? - ten facet do Piotrka
- emocje - Piotrek - bywam dość wybuchowy.
- yhym. A nie dało się bardziej go potrzepać bo to nie wystarczyło.
- ale i tak są z tego problemy - Piotrek i się śmiejemy. Wszyscy.
- zgodnie z paragrafem 42 musi Pan zostać zawieszony co najmniej na 2 tygodnie - ten facet - co jest w tym wypadku istną głupotą. Pani się ze mną zgadza?
- jak najbardziej - mówię
- paragraf paragrafem - mówi - Żona musiała bo by sama została oskarżona, że kieruję się emocjami. To Dla Pana jasne?
- tak - Piotrek - jak najbardziej.
- jakie to uczucie dostać papier z podpisem żony? - facet
- dobrze, że taki a nie inny - Piotrek - ale nie mogę tego ukryć, że marzyłem o momencie kiedy mnie zawiesi.
Śmiejemy się.
- To jak marzy to dołożymy mu 3 miesiące, nie? - ten facet
- za długo - mówię - ktoś musi pracować
Śmiejemy się
- państwo świeżo po ślubie? - ten facet coś wypisuje
- no 13 lat minęło - Piotrek - ale dalej świeżo
Śmiejemy się.
- nie powiedziałbym - mówi
- 13 lat po ślubie, ósemka dzieci, dziewiąte w drodze - mówię - 7 dom i pies
Zaczęliśmy się śmiać.
- nasze życie w skrócie - Piotrek
- a ja panią tak męczę. Przepraszam. - ten facet
- spokojnie - mówię
- no to podsumowując. U mnie jest Pan czysty od zarzutów. Od Szefowej. Nie wiem. Może się jakoś dogadacie.
- ciasto - mówię
Śmiejemy się.
- no. Na przyszłość proszę mocniej takich wariatów. Może by mu się poukładało w głowie - ten gościu
- dziękuję za pozwolenie - Piotrek
- wtedy się nie znamy - mówi
Zaczęliśmy się śmiać.
Dał nam papier.
- dziękujemy - mówię
- również. I gratulacje. Nie pani odpoczywa - mówi
- ja tego dopilnuje - Piotrek
- no. Sprawdzę - ten facet
Zaczęliśmy się śmiać.
Wyszliśmy z gabinetu śmiejąc się.
Pożegnaliśmy się i poszedł.
- I? - wszyscy
- kazał mi mu mocniej
dopierdolić - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać
- czysty od zarzutów - mówię
- no i pięknie - Wojtek
- to kiedy pijemy? - Wiktor
Zaczęliśmy się śmiać.
Dostałam buziaka.
- tylko jednego? - pytam
Zaczęli się śmiać
Pocałowaliśmy się.
- i ciasto - mówię - pamiętaj
Zaczęliśmy się śmiać.

In my Dreams 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz