Rozdział 37

17 2 0
                                    

Dni szybko leciały. Huncwoci zdążyli poznać Huberta, który spędził u Darków dwa dni, ale równie dobrze dogadywali się z Mją i Edytą. Świetnie spędzili czas razem, ale niestety, starzy przyjaciele bliźniaków musieli wracać do domów na resztę wakacji. Jack też postanowił wrucić do siebie ponieważ poważnie musiał zastanowić się nad propozycją swojego wuja.
Bliźniacy i Huncwoci zostali sami. Ale nie nudzili się o nie. Już trzy razy zdążyli zdemolować salon i pokoje. Pani Dark była na nich okropnie zła, ale za każdym razem wybaczała ich wygłupy. Zato pan Dark uważnie przyglądał się zachowaniu Syriusza. Nie przekonał się do niego za bardzo, ale postanowił spełnić prośbę swojego bratanka oraz córki. Nie spodziewał się jednak, że aż tak mógł się pomylić co do tego chłopaka. Kilka razy zaopserwował u Blacka, że ma dziwnie napięte mięśnie kiedy robili coś mało bezpiecznego. Po dłuższej chwili obserwacji zdał sobie sprawę, że chłopak cały czas starał się jak najlepiej ochronić Jagodę przed efektami działania tego eksperymentu, ale tak żeby dziewczyna się nie domyśliła. Innym razem Sam zaopserwował, że Syriusz jak najczęściej się dało stara się zwrócić uwagę Luan lub wpatruje się w nią jak w obrazek.
Pan Dark zrozumiał, że mylił się co do tego chłopaka jak nigdy. Podzielił się tym ze swoją żoną.
-Sam mówiłam ci, że w tym chłopaku coś jest. On nigdy by nie skrzywdził naszej córki.-powiedziała Felicja pijąc kawę. Siedzieli w altanie w ogrodzie wczesnym rankiem.
-Wiem moja droga. Teraz widzę jak stara się ją chronić.
-Tu nie chodzi tylko o to Sam. Gryzie cię coś jeszcze. O co chodzi?
-Czasem wydaje mi się, że jednak posiadasz zdolności magiczne kochanie.-oznajmił mężczyzna wpatrując się uważnie w swoją żonę.-Więc mam wrażenie, że ten chłopak....
-Syriusz kochanie, on ma naimię Syriusz.
-Tak, że Syriusz....czuje coś więcej do naszej córki.-wydusił to w końcu.
-Tak, też mam takie wrażenie. Ale nic nie róbmy. Zostawmy to w spokoju, losowi trzeba dać czas. Jeśli coś ma się wydarzyć pomiędzy Jagodą, a Syriuszem będzie to w swoim czasie. Nie ingerujmy w to.-oświadczyła spokojnie kobieta i wstała z krzesła.-Zaraz pewnie dzieci się obudzą idę zrobić im śniadanie.
-Dobrze, ja też zaraz przyjdę.-odparł mężczyzna w zamyśleniu. Kobieta spokojnie odeszła, a on siedział w altanie i myślał nad jej słowami. Nie ingerujmy w to. Ale czemu? Nie wiedział, ale tym razem nie chciał lekceważć słów żony. Miała rację jeśli coś się miało wydażyć pomiędzy jego córką, a tym chłopakiem to w swoim czasie.
Hucwoci właśnie wstali z łóżek z zwlekli się na dół. Kiedy weszli do kuchni doszedł ich zapach naleśników z czekoladą.
-Dzień dobry moi drodzy, zapraszam was na śniadanie.-przywitała ich wesoło mama bliźniaków.
-Dzień dobry.-przywitali się hórem Huncwoci i usiedli przy stole.
W połowie śniadania do kuchni wszedł pan Dark.
-Smacznego dzieci.-powiedział. Huncwoci skinęli tylko głową ponieważ mieli usta zapchane należnikami. Sam milczał przez chwilę i uważnie opserwował jak Wojtek i James ścigają się kto pierwszy zje, Remus smaruje kolejnego naleśnika olbrzymią ilością czekolady, a Jagoda i Syriusz przepychają się na krzesłach.-Syriuszu proszę cię byś po śniadaniu przyszedł do salonu. Muszę z tobą poważnie porozmawiać.-oznajmił i wyszedł z kuchni. Syriusz o mało nie zakrztusił się naleśnikiem.
-Okej to było dziwne.-oznajmił Wojtek.
-Nawet bardzo.-dodała Jagoda.
-Czy...czy myślicie, że znowu coś zrobiłem nie tak i mnie z tąd wywali?-spytał Łapa że strachem w oczach. Jego codzienna pewność siebie i dobry nastrój prysły jak bańka mydlana. Teraz można było zauważyć najprawdziwszy strach na jego twarzy.
-Cálmate, todo está bien.- powiedziała Jagoda kładąc mu rękę na ramieniu. Black nie był tego taki pewny. Ale grubo się mylił.

Nowi Huncwoci/Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz