Syriusz odkąd dwa dni temu usłyszał, że ma zakaz przyjaźni z Jagodą załamał się kompletnie. Był jednocześnie zły i zrozpaczony. Nie wiedział co ma zrobić. Ale kiedy dziewczyna wruciła do szkoły uznał, że może to lepiej dla niej. W końcu sam chciał się od niej odciąć dla jej dobra. Ale nie tak to planował. Było to dla niego okropnie trudne. Dziewczyna kilka razy prubowała do niego zagadać, ale chłopak mówił wtedy, że porozmawiają później, albo, że coś musi zrobić. Nie chciał kłamać i nie chciał tego robić właśnie jej, ale musiał to zrobić dla jej dobra. Dziewczyna wkońcu poddała się z prubami i załamała się. Jej serce pękło na miliony kawałków. Noc w noc szlochała w poduszkę, a jej przyjaciele nie wiedzieli co z nią zrobić.
-Co ja mu zrobiłam?-pytała sama siebie siedząc na łóżku i płacząc. Wojtek wszedł do jej dormitorium.
-Nena no llores te lo ruego.- powiedział siadając na łóżku obok niej. Dziewczyna się do niego przytuliła, a chłopak objął ją ramieniem. Luan nieświadomie zaczęła zagryzać wargę.-Nie zaczynaj znowu.
-Lo siento.- wychlipała.-Dlaczego on to robi?
-Nie wiem, malutka.
-Czy ze mną jest coś nie tak?
-Pewnie, że nie. Z tobą jest wszystko w porządku.-pocieszał ją. Posiedział z nią jeszcze chwilę i poszedł do pokoju wspólnego.
-Jak tam z nią?-spytał go James.
-Źle. Okropnie wręcz.
-Jak możemy jej pomóc?-spytał Remus.
-Przekonaj Łapę żeby znowu z nią rozmawiał.-odparł Wojtek.-Jest naprawdę tragicznie. Znowu zaczęła zagryzać wargę.
-Co?-spytali zdziwieni chłopcy.
-A no tak wy nie wiecie. Jak byliśmy w pierwszej klasie poznała jedną dziewczynę zaufała jej, ale już rok później strasznie się na niej zawiodła. Zaczęła zagryzać dolną wargę. Robiła to tak często i tak mocno, że w końcu pękła, a tego krwotoku nie dało się zachamować samodzielnie. Musiała iść do pielęgniarki, a ona ją opatrzyła zaklęciami. Żuciła na nią takie jedno zaklęcie żeby jak jej zęby dotkną warg porazi ją delikatnie prąd. Zaklęcię p4zestało działać pi tygodniu, ale Luan o tym nie wiedziała. W końcu się tego oduczyła, ale do tej pory jak ją coś stresuje, albo się czegoś boi przygryza wargę.
-To brzmi poważnie.-wyznał James.
-No niestety.
-Wogóle co temu Blackowi do głowy przyszło?
-Nie wiem, ale to nie w jego stylu.-odparł Resmus.-Zawsze walczył o swoje i tak łatwo nie odpuszczał.
-Ehh to jest dziwne. Nawet bardzo.-przyznał James.
-No trudno. Może to kiedyś wyjaśnij.-powiedział Wojtek.
-Wiecie czego mi najbardziej brakuje? Tych ich kłótni o byle co. Kłucili się o wszystko, ale tak fajnie., droczyli się tak. Przyjemnie się na nich patrzyło. I jeszcze wspulnego ćwiczenia animagii. Jagodzie się jeszcze nie udało, ale Syriusz zawsze dawał jej dobre rady. I to wszystko się tak nagle skończyło.-wyznał James.
-Tak, te ich kłótnię były kultowe. Cały Hogwart chyba o nich słyszał.-zgodził się Wojtek.
-Chciałbym żeby to wruciło. Te przyjemne dni kiedy siedzieliśmy razem w pokoju życzeń, albo jak wychodziliśmy do Hogsmeed pod peleryną.-zgodził się z nimi Remus.-Wiem może przyniesiemy Luan coś z Hogsmeed?
-To dobry pomysł. Pójdziemy do Miodowego Królestwa.-zgodził się James.
-To ja tu zostanę i poczekam aż ten kretyn wruci.-odparł Wojtek I usiadł na kanapie.
Żaden z nich nie wiedział, że Syriusz siedział na dachu szkoły i patrzył na zachód słońca ze łzami w oczach.
-Tú podrías sentante aquí conmigo, pero por mi estupidez no estás aquí.- wyszeptał.-Dlaczego ja jestem takim idiotą? Robię to dla twojego dobra, ale nawet nie wiesz chica jak to boli! Tak bardzo chciałbym żebyś tu była!-krzyknął i łzy popłynęły z jego oczu.
CZYTASZ
Nowi Huncwoci/Syriusz Black
FanfictionHej chciałam zaznaczyć że to moje pierwsze opowiadanie dlatego z góry przepraszam za wszystkie błędy i niezgodności. Więc do szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie na wymianę przyjeżdża trzech uczniów z Polski i spotykają tam Huncwotów. A co będz...