Rozdział 68

14 2 0
                                    

Noi oto nadszedł obiad. Luan skakała ze szczęścia, że wygrała zakład. Już nie mogła się doczekać.
-Upokorzysz się na całego.-powiedział James do Syriusza. Siedzieli właśnie na obiedzie, kiedy Łapa postanowił wstać i oznajmić wszystkim swoją przegraną.
-Wiem.-odparł i wszedł na stół Gryffindoru przewracając dzbanki i szklanki oraz deptając jakieś jedzenie.-Uwaga moi drodzy!! Mam bardzo, ale to naprawdę bardzo ważne ogłoszenie!! Więc proszę mi nie przerywać, profesor MacGonagall!!-po sali rozeszły się chichoty, a MacGonagall zamknęła buzię.-Więc w czwartej klasie poznałem jakże cudowną i piękną niewiastę!! Przez głupi pomysł mego drogiego przyjaciela Jamesa założyłem się z nią, że nie poderwę jej do szóstego roku! Oczywiście przyjąłem zakład, ale nie przewidziałem skutków ubocznych! Zaprzyjaźniłem się z nią i odczuwam do niej olbrzymią słabość! W każdym razie niestety przegrałem zakład!! Ale ta wredna jędza nie dała mi spokoju!!
-Ej!!
-Niestety taka prawda chica!! Ale wracając moim zadaniem było PUBLICZNIE się przyznać, że jej nie poderwałem!!! Możecie się teraz że mnie śmiać!!-oznajmił i zszedł że stołu.-I jak?!
-Excelente.- odparła blądynka z szerokim uśmiechem.-No może poza tą jędzom.
-Taka prawda chica.
-Panie Black!!-usłyszeli tak dobrze im znany krzyk.-Minus trzydzieści punktów za krzyki, minus dziesięć za wchodzenie na stół i minus pięć za nazwanie panny Dark "Jendzą".
-Oczywiście pani profesor. Przyjmę tę karę z dumą i godnością.-odparł chłopak z ręką na sercu. MacGonagall przewróciła oczami, ale uśmiechnęła się delikatnie odchodząc.
-Biedna kobieta.-westchnął James.-Jak przyjdzie jej zmierzyć się z twoim synem, albo córką dostanie załamania.
-O ile kiedyś będę miał syna lub córkę.
-Racja. Idą złe czasy. Voldemort rośnie w siłę.-poparł Syriusza, Remus.
-Wolę o tym nie myśleć.-oznajmiła Jagoda. Bała się woiny, z którą najwidoczniej przyjdzie im się zmieżyć. Bała się śmierciożerców i Voldemorta, ale najbardziej bała się, że straci któregoś ze swoich przyjaciół. Wolała odrzucić te myśli. Jak na razie była w Hogwarcie, a to jedno z najbezpieczniejszych miejsc na świecie.

*****

Z wielkim ździwieniem na początku roku Huncwoci byli w ciężkim szoku kiedy profesor Slughorn pozwolił im kontynuować eliksiry. Powiedział, że mają potencjał więc da im szansę.
-Nie rozumiem tego kolesia.-oznajmił Syriusz gdy szli na lekcję eliksirów dzień po wyznaniu na wielkiej sali.-Pozwolił nam kontynuować przedmiot, który idzie nam najgorzej. No poza historią magii.
-Mów za siebie. Mi idzie lepiej od ciebie.-odparła Luan.
-Bo TY jesteś wyjątkiem.
-Taaaa wiem.-odparła blądynka. Weszli do klasy i zajęli swoje stanowiska. Jagoda od czwartej klasy siedzi z Blackiem i Slughornowi jak na razie nie wpadło do głowy by ich przesadzić. Ale są plusy. Jak na razie jeszcze nic tak strasznego im się nie stało. Wysadzili tylko dwa kociołki i podpalili kociołek Evana Rosiera ze Slytherinu rok temu.
-Witajcie moi drodzy. Dzisiaj będziemy ważyć piękny i jednocześnie niebespieczny eliksir. Amortencję. Ktoś może wie co to za eliksir?-spytał profesor. Ręce Lily, Snapa i Mery poszybowały w powietrze.-Może panna Evans.-no kto by się spodziewał.
-Amortencja to eliksir miłości. Nie powoduje prawdziwego uczucia tylko zauroczenie lub opsesję. Jej siłą zależy od tego jak dawno temu była ważona.
-Piętnaście punktów dla Gryffindoru. Tak. Amortencja jest też jednym z najniebespieczniejszych eliksirów. Otwórzcie sowie podręczniki i zacznjicie. Pod koniec zajęć sprawdzę jak wam poszło.-oznajmił i usiadł za biurkiem.
Jagoda wzięła kociołek i rozkazała Łapie przynieść potrzebne składniki.
-Proszę bardzo pani generał.-zasalutował chłopak kładąc na ławce potrzebne rzeczy. Dark uśmiechnęła się do niego i zaczęła postępować zgodnie z instrukcją w podręczniku.
Ważyli ten eliksir chyba z godzinę, aż w końcu był prawie gotowy. Kiedy Jagoda ostatni raz zaczęła go mieszać Amortencja zaczęła dziwnie bulgotać.
-Black coś ty tam dodał?!-spytała lekko panikując.
-Jak to co?! No to!-wskazał flakonik na blacie.-Przecież powiedziałaś "Tulko masz tego dolać".
-Nie! Powiedziałam "Tulko masz tego nie dolać."! Przecież to zaraz wybuchnie!-krzyknęła i spojrzała na eliksir.
-Luan uważaj!-krzyknął Łapa I w ostatniej chwili pociągnął ją pod stół, a chwilę potem Amortencja trysnęła z kociołka jak fontanna.
-Na brodę Merlina!-krzyknął Slughorn.-Co się tutaj stało?
-Wypadek przy pracy.-odparł Syriusz wychylając się z pod stołu.
-Nic wam nie jest?
-Nie.-odparli równocześnie.
-W takim razie wrudźcie do pracy. Tylko to sprzątanijcie.-rozkazał i wrucił na swoje miejsce. Black wyciągnął różdżkę i szepnął zaklęcie. Amortencja ze stołu i ścian obok zniknęła, a Black i Dark wrucili do pracy.
Udało im się skończyć eliksir tuż przed końcem lekcji.
-Znakomicie. Nie jest najgorszy. Więc teraz proszę powiedzcie mi co czujecie. Panie Black?
-Czuję lawendę, czekoladę, bławatki, i benzynę.
-Interesujące. Panienka Dark?
-Wosk miotlarski, męskie perfumy, smar i wiatr.-odparła blądynka.-Czuję jeszcze nutkę tytoniu i....psi szampon.-dodała ciszej. Slughorn chciał coś powiedzieć, ale zadzwonił dzwonek i wszyscy opuścili salę eliksirów.

Nowi Huncwoci/Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz