Skończył się październik i przyszedł tak długo przez wszystkich wyczekiwany grudzień.
Początek grudnia był w miarę "spokojny", ale kiedy został tydzień do świąt we wszystkich wstąpiła bożonarodzeniowa gorączka.
Dziewczyny latały z jednego końca dormitorium do drugiego i z powrotem. Szukały swoich rzeczy i ozdabiały pokój. Mery i Lily wracały na święta do domów ponieważ ich rodzice bardzo na to nalegali, a Marlena ostatnio bardzo często teleportuje się do Krukonów. Jagoda więc można powiedzieć, że została sama. Miała swoich kochanych Huncwotów, ale oni byli chłopakami i nie bardzo można z nimi gadać o kobiecych sprawach. No może z wyjątkiem Wojtka, który i tak wie wszystko o swojej malutkiej siostrzyczce.
-Zwarjuję z tymi świętami.-oznajmiła Luan rzucając się na łóżko Łapy.-Wszyscy gdzieś biegają, a ja czuję się samotna.
-Narzekasz jak małe dziecko.
-Może tobie samotność nie przeszkadza tak bardzo Luniaczku, ale mi trochę tak.
-Phy!-prychnął Lupin.-Typowy styczniowy wodnik.
-Znowu czytasz książkę od astronomii?
-Możliwe.
-Wierzysz w to?
-Uczymy się w szkole magii, więc mnie to już nic nie zaskoczy i wieżę w prawie wszystko.-odparł chłopak znów wracając do czytania.
-Gdzie oni tyle są?
-Sama ich tam wysłałaś więc licz się z tym, że prędko nie wrócą.-odparł Lunatyk. Luan wspaniałomyślnie wysłała chłopaków do Hogsmeed po coś słodkiego. W zasadzie to było tak, że oni chcieli iść, ale nie mieli pretekstu żeby się urwać więc James i Syriusz cały wieczór ją męczyli czy może nie potrzebuje czegoś z Hogsmeed. No, ale skoro już poszli do tego Hogsmeed to oczywiście nie przeszli obojętnie obok sklepu Zonka.
-Ehh zwariować z nimi można.
-Widzisz jak ja mam przez większość czasu.
-Współczuję ci.
-Przywykłem do tego.
-Ej ludzie sprawa niecierpuąca zwłoki jest!!-usłyszeli krzyk Jamesa, który wpadł do pokoju jak burza.
-Co się stało?!
-Wracaliśmy z Hogsmeed, no ale nie wszyscy zmieściliśmy się pod peleryną, więc Lix i Łapa szli beż niej a ja pod nią. Noi zatrzymaliśmy się na korytarzu bo usłyszeliśmy szepty MacGonagall, ale Pchlarz ten niezdara upuścił j3dno kremowe piwo i nas usłyszeli. Mi się udało uciec, ale chłopaki nie mieli tyle szczęścia. Zabrała ich do dyrektora.-tłumaczył szybko James.-Nie mam pewności, ale ona może nas szukać.
-Zostawić was na chwilę samych, a wy już narobicie sobie problemów.-westchnął Lupin. Przez niedomknięte drzwi do ich sypialni usłyszeli jak ktoś wchodzi po schodach.
-O nie.-wyrwało się Jagodzie kiedy do sypialni Huncwotów weszła nauczycielka transmutacji.
-Pominę fakt, że panna Dark jest w męskim dormitorium, więc bez zbędnych pytań za mną do dyrektora.-oznajmiła surowym i powarznym tonem, a Lunatyk, Rogacz i Luan potulnie udali się za nią.-Pan też ze mną idzie panie Pettegrew.-dodała do siedzącego w pokoju wspólnym Petera.
Bez żadnego szemrania szli korytarzami Hogwartu. Jedynym odgłosem było stukanie czarnych szpilek profesor MacGonagall o kamienną podłogę zamku.
Gdy dotarli do gabinetu Dumbledora Syriusz i Wojtek stali potulnie przed biurkiem, ale ich miny nie wyglądały ja przerażone.
-O już jesteście wszyscy.-ucieszył się dyrektor.
-O co chodzi panie dyrektorze?-spytał pobladły Lunatyk.
-Pomijając fakt, że niektórzy z was wymknęli się nielegalnie do Hogsmeed to jest jedna bardzo poważna sprawa.-oznajmił mężczyzna.-Dowiedziałem się od panów Blacka i Darka, że już od jakiegoś czasu podsłuchiwaliście rozmowy nauczycieli na korytarzach.
-No....tak, ale tą pierwszą od, której się zaczęło słyszeliśmy przypadkiem.-wyjaśniła Jagoda.
-Tak, wiem już to panno Dark. Wiem również, że zaintrygował was temat Zakonu Feniksa.
CZYTASZ
Nowi Huncwoci/Syriusz Black
FanfictionHej chciałam zaznaczyć że to moje pierwsze opowiadanie dlatego z góry przepraszam za wszystkie błędy i niezgodności. Więc do szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie na wymianę przyjeżdża trzech uczniów z Polski i spotykają tam Huncwotów. A co będz...