Rozdział 105

16 2 0
                                    

Styczeń leciał w zawrotnym tępie. Dopiero co był początek roku to teraz nastała sobota 30 stycznia czyli urodzinki Lily. Z racji tego, że jej urodziny wypadły akurat w sobotę to imprezka jej i bliźniaków odbyła się właśnie 30 stycznia.
-Ja nie wiem po co oni co roku robią tą szopkę.-przyznała Lily czesząc swoje rude włosy.-I tak wiadomo, że nam zrobią imprezę tym bardziej, że wasze urodziny już były.
-Ja też tego nie rozumiem, ale niech się bawią w konspirację.-odparła Luan.
-Ale ile można?!-jęknął Lix. Od prawie dwóch godzin siedział zamknięty z siostrą i Evans w ich dormitorium.
-Nie jęcz już tak. Przecież nie robimy ci krzywdy.
-Wiem, ale nudzę się.
-Gorzej z tobą wytrzymać niż z Potterem.-przyznała Lily.
-Bardzo śmieszne.-sarknął Dark.
-Jak się wogóle rozwija wasza relacja?
-Nijak.
-Evans przestań już przynudzać tym swoim "Nijak". Lecisz na Rogacza i to widać z kilometra.
-N...
-Nie zaprzeczaj. Przyjmujesz od niego prezenty, normalnie z nim rozmawiasz i chcesz z nim rozmawiać. W porównaniu do tego co było przedtem to to jest olbrzymia zmiana.
-No dobra. Przyznaję, że James się zmienił i to na lepsze. Noi....
-Noi?
-Noi może zaczął mi się trochę podobać.-dokończyła czerwona jak flaga Gryffindoru.
-HA!! WIEDZIAŁAM!!!! ZAKOCHAŁAŚ SIĘ!!
-Zamknij się Luan.-skarcił ją brat.
-Sam się zamknij ja się cieszę i ty też powinieneś.
-Oczywiście, że też się cieszę, ale nie drę się na cały Hogwart.
-Dobra, dobra nie mędrkuj już.-prychnęła blądynka.-Umówicie się na randkę?
-Nie wiem jeszcze.
-Ale ja wiem, że tak. Powiem Jamesowi i....
-NIE. Nic mu nie mów.
-Następna.-westchnął Lix.-Czemu wy wszystkie nie chcecie o tym mówić?
-Bo takie są zasady.-odparła jego siostra.-A ty powiedziałeś Edycie, że ci się podoba?-spytała. Wojtek otworzył szerzej oczy i poczerwieniał.-No właśnie. Ty nie powiedziałeś Edycie, a Lily Jamesowi.
-Dobra nie wtrącam się.
-To super.
Drzwi dormitorium otworzyły się i do środka wszedł Remus.
-Możecie już zejść.
-Remus co ty masz we włosach?-spytała Jagoda.
-Nie zadawaj pytań. Potter i Black są pojebani.-odparł strzepując ze swoich miodowych włosów resztki confetti i jakiegoś proszku.
Cała czwórka zeszła do jak na każde urodziny piękne udekorowanego pokoju wspólnego.
-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!!-krzyknęli wszyscy.
Urodzinki jak urodzinki bliźniacy i Lily dostali trochę prezentów, potańczyli, pogadali, pośmiali się noi oczywiście coś wypili.
Propo prezentów to Luan i Lily wpadły na ten sam pomysł. Lily dostał złotą bransoletkę z literą "L", a Luan również złotą z literą "J".
-Nie mogę uwierzyć w to, że jesteśmy już dorosłe.-przyznała Jagoda kiedy usiadły sobie na kanapie odpoczywając trochę.
-Ja też nie. Przecież jeszcze niedawno byłyśmy małolatami z głupotami w głowie. Znaczy ty miałaś głupoty w głowie.
-Taaa dzięki Lily.
-A wy co dziewczyny? To wasze święto!-krzyknęła Marlena, która wypiła ciutkę za dużo jak na nią.
-Chodź Marls!-krzyknął do niej jakiś chłopak.
-Lecę!-odkrzyknęła.-Do zobaczenia moje kochane.
-Oho, Marlenka ma chłopaka.
-Nareszcie!-westchnęła Jagoda.-Odczepi się od nas i zajmie własnym życiem.
-Ty jakoś się nim nie zajęłaś odkąd znalazłaś faceta.-usłyszały głos Mery.
-Ja to co innego.
-Racja. Ty to kompletnie co innego. I właśnie dlatego jesteś taka irytująca.
-Hej! Sama jesteś irytująca Wiewiórko.
-Dzięki.
-Chodźcie dziewczyny!-usłyszały głos Syriusza i wszystkie trzy ruszyły w stronę chłopaków.

*****
Witajcie moi drodzy! Dzisiaj aż dwa rozdziały i nwm czy to dobrze czy źle ponieważ pomału zbliżamy się do końca. A skoro zbliżamy się do końca tej książki możecie się przygotować na następną, która jest w trakcie pisania.
Do następnego!

Nowi Huncwoci/Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz