Rozdział 45

18 3 0
                                    

Październik chylił się ku końcowi. Huncwoci zarobili kilka szlabanów i stracili trochę punktów, ale bawili się przy tym świetnie. Właśnie planowali kolejny kawał w pokoju wspólnym.
-Dobra. Luan załatwiasz klej, a Remus zaklęcie. My z Lixem obczaimy jak często Puchoni wychodzą od siebie.-mówił James.
-Dobra. Syriusz dawaj mapę.-rozkazał Wojtek. Syriusz nie zareagował.-Ej Black ziemia.-pomachał mu ręką przed twarzą.
-Hmm....sorry zamyśliłem się trochę. Już daję.-odparł i z tylnej kieszeni wyciągnął kawałek pergaminu. Luan spojrzała na zegarek i podniosła się.
-Lecę todos.-oznajmiła.
-Niby gdzie?-spytał zaskoczony Wojtek.
-Umówiłam się z Maćkiem.-odparła krótko i wyszła z salonu. Syriusza coś zakuło w środku. Znowu był zazdrosny? Na to wychodzi. Niby miał dziewczynę i świetnie się razem bawili, ale czy to było to? Raczej nie. "Czy ja próbuję zagłuszyć uczucie do Luan?" myślał. Raczej to było to. Ale dlaczego? Czy nie mógł Jagodzie po prostu powiedzieć co do niej czuje? Mógł, ale tego nie zrobił. Był z Olivią, ale nie kochał jej. "Ze wszystkich chłopaków w Hogwrcie ona musiała wybrać akurat Wiśniewskiego."pkmyślał i wtedy przypomniała mu się rozmowa z dziewczyną rok temu przed kominkiem. Powiedziała wtedy, że już nic nie czuje do Maćka. To dlaczego teraz się z nim umawia?
Jagoda świetnie bawiała się z Maćkiem chodząc po Hogwarcie. Rozmawiali na różne tematy, ale w jej głowie cały czas gościł inny chłopak. Nie mogła się pozbyć myśli o Syriuszu. To było takie trudne.

*****

Pierwszy mecz w tym sezonie przypadł na niedzielę 31 października. Gryffindor kontra Slytherin. Gryfoni siedzieli przy swoim stole i jedli śniadanie obserwując stół swoich rywali.
-Luan, uważaj na ich pałkarzy są strasznie brutalni i na Medowes jest świetną ścigającą, ale ty jesteś od niej lepsza pamiętaj.-mówił Rogacz.
-Dark postawiłem na ciebie pięć galeonów.-usłyszała. Odwruciła się i zobaczyła Maćka z czerwono złotą chorągiewką i szalikiem Gryfonów na szyi.
-Dzięki, że na mnie liczysz.-odparła dziewczyna.
-Nie tylko ja. Większość Krókonów wam kibicuje. Z tego co wiem Puchonów też.-oznajmił chłopak.
-Dzięki za słowa wsparcia.-powiedziała z uśmiechem dziewczyna. Po chwili wahani wstała i pocałowała Maćka w usta. Nie wiedziała dlaczego zrobiła to na oczach wszystkich, a w szczególności Syriusza. Może to była chwilą słabości? A może zemsty na Blacku, który migdalił się z Olivią na każdym kroku. Nie wiedziała.

*****

Mecz trwał już dobrą godzinę, a Gryffindor prowadził dwudziestoma punktami. Remus jako dobry przyjaciel zgłosił się na komentatora.
-Poterr zatacza kolejne okrążenia w poszukiwaniu znicza!! A w tym czasie Carson wbjia kolejnego gola dla Gryffindoru!! Tak trzymać Gryfonii! Pokażcie im kto jest lepszy!!!
-LUPIN!!-krzyknęła MacGonagall.
-Przepraszam pani profesor.-odparł chłopak.-Potter chyba dostrzegł znicza!! Szybko pikuje w dół, a młody Black leci tuż za nim!! Kto pierwszy złapie znicza!!! Na brodę Merlina Dark wbjia pięknego gola dla Gryffindoru!! Trzymaj tak dalej Jagoda!!
-Lupin to ostatnie ostrzeżenie. Jeśli dalej będziesz trzymał jedną stronę to już nigdy nie skomentujesz żadnego meczu.-ostrzegła go profesorka. Jagoda była z siebie dumna. Znów trzymała w rękach kafel i leciała z nim na pętle Ślizgonów, kiedy poczuła mocne uderzenie w plecy. Oberwała tłuczkiem. Znowu. Wypuściła z rąk kafla i prawie spadła z miotły. W ostatniej chwili złapała się rączki miotły i zawisła w powietrzu.
-Tłuczek trafił Dark!!! Dziewczyna zawisła jedną ręką trzymając się miotły!!! Pomóżcie jej!!! Zaraz spadnie!!! Ślizgoni przejęli kafel!!! Medowes strzela....ale Longbottom spektakularnie broni!!! Jagoda dalej wisi w powietrzu!!!!-krzyczał Remus. Luan brakowało już siły. Wisiała wysoko nad ziemią i już prawie puściła się rączki miotły. "Dlaczego zawsze ja?!" spytała się w myślach. Brakło jej siły. Puściła się. Leciała chwilę w dół kiedy zemdlała. Ostatnie co poczuła to to, że ląduje u kogoś w ramionach. A potem nic ciemność.

Nowi Huncwoci/Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz