Rozdział 58

14 2 0
                                    

Luan obudziła się następnego dnia rano. Bolała ją głowa i klatka piersiowa. Z trudem usiadła na łóżku i rozejrzała się. W pomieszczeniu nikogo nie było. Kidy sięgnęła po szklankę wody jej ręka natrafiła na coś dużego czego nie było widać. Wyczuła pod palcami przyjemny, trochę zimny materiał. Złapała za skrawek i zdjęła pelerynę niewitkę z trzech śpiących obok niej chłopaków.
-Pobudka śpiące królewny.-wychrapała. Jej głos był strasznie zachrypnięty i szorstki. Chłopcy przebudzili się szybko.
-Na brodę Merlina!-krzyknął James.-Luan nareszcie! Martwiliśmy się o ciebie. Madame Pomfrey nie chciała nas wpuścić, ale spokojnie ma się swoje sposoby.
-Jak się czujesz chica?-spytał Syriusz z troską w głosie.
-Mogło być gorzej.-odparła cały czas tym samym głosem. Do sali wpadła pani Pomfrey.
-No nie!!-krzyknęła.-Znowu wy! Ja nie wiem co z wami już robić. Black przesiedział tu całą noc, a wy pół i jeszcze próbowaliście tu wejść. Jakim cudem wam to się wogóle udało?
-Tajemnica Huncwotów.-odparli równocześnie chłopcy.
-Już na lekcję! Za niecały miesiąc piszecie SUMy! Na lekcje!
-Dobrze, dobrze, już idziemy.-odparła Wojtek.-Część siostra. Zdrowiej szybko.
-Dzięki.-odparła uśmiechając się lekko. Chłopcy wyszli i zatrzasnęli za sobą drzwi.
-Jak się czujesz? Boli cię coś?
-Głowa i klatka piersiowa. Ale poza tym chyba nic.
-To dobrze. Podam ci teraz eliksir przeciwbólowy i obejrzę drobne rany.-oznajmiła kobieta i wlała blądynce do ust okropnie smakujący niedobry napój. Później podwinęła jej koszulę nocną i zmieniła opatrunek na brzuchu, a później zakleiła nowe plastry na rękach.-Jutro, najpóźniej pojutrze będziesz mogła wyjść.
-Dziękuję.-powiedziała z krzywym uśmiechem. Cały czas miała w ustach smak tego okropnego eliksiru.

*****

Następnego dnia wieczorem Jagoda wyszła ze skrzydła szpitalnego. Chłopcy osobiście po nią przyszli i nie odstępowali na krok.
-A teraz gadaj kto ci to zrobił.-rozkazał Syriusz gdy dotarli do pokoju wspólnego. Blądynka westchnęła głęboko i spojrzała na bruneta.
-To..to była Olivia. Kiedy wyszłam z pokoju wspólnego i przechadzałam się korytarzem wzięła mnie z zaskoczenia. Walczyłyśmy chwilę, ale potem usłyszałyśmy jakiś huk odwruciłam się w tamtą stronę, to był chyba Irytek noi wtedy strzeliła oszałamiającym, a kiedy upadłam na kolana strzeliła jeszcze raz i potem film mi się urwał.-opowiedziałam.
-Mówiłem, że ona jest jakaś psychiczna!!-krzyknął Potter.
-Ona wpadła wtedy w jakąś furję, szał. Zaczęła gadać od rzeczy.
-Zamorduję ją.-szepnął Black i mocno zacisnął szczękę, a ręce automatycznie zacisnęły się w pięści już chciał wychodzić, gdy powstrzymały go blade i delikatne dłonie Luan.
-Nie Syriusz. Nie będziesz pakował się w kłopoty z takiego powodu.
-Będę. Ona grubo przegięła. Jak można atakować bezbronną osobę. Ona jest nienormalna.
-Spokojnie. Zemścimy się na niej po naszemu.-odparła dziewczyna przytulając go. Chłopak odwzajemnił delikatnie uścisk bojąc się, że może ją jeszcze skrzywdzić.

*****

Tydzień przed SUMami zaczął się Czarny Rynek. Czyli kupowanie i sprzedawanie najróżniejszych używek "wspomagający" pracę mózgu. Huncwoci nie byliby sobą gdyby nie wmawiali naiwniejszym piątoklasistom, że kruszone "smocze pazury" naprawdę działają.
-Zajelibyście się potówkami, a nie wmawianiem ludziom, że to coś działa.-oznajmił Remus siedzący pod drzewem w śród swoich notatek.
-Daj spokój Luniaczku. Świetnie nam idzie.-odparł Syriusz pidżucając w ręku sakiewkę pełną galeonów. Remus przewrócił oczami.
-Hola todos, cómo están?- spytała blądynka ciągnąc za rękę Maćka.
-Nic takiego, właśnie obchnęliśmy trochę proszków jakiemuś Puchonowi. Chłop nie wie co wziął.-oznajmił Potter.
-Jak ci idzie Luniaczku?-spytała siadając obok Lupina na trawie.
-Może być.-odparł grzebiąc w torbie.
-Ja osobiście uważam, że zdasz najlepiej na roku.-oznajmił Maciek. Remus oderwał się od swojej czynności i spojrzał na niego zdziwiony.
-Emm dzięki.-odparł niepewnie. Black patrzył ze złością w oczach na Wiśniewskiego. Nienawidził tego chłopaka coraz bardziej.
Posiedzieli jeszcze trochę i wrucili do pokoju wspólnego. Maciek odłączył się od nich w połowie drogi i poszedł do biblioteki.

Nowi Huncwoci/Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz