Rozdział 95

17 3 0
                                    

Piękna końcówka września roku 1976. Dwa tygodnie od rozpoczęcia siódmego roku w Hogwarcie Huncwotów. 
Ten rok miał być inny niż poprzednie. Coś wisiało w powietrzu pomiędzy nauczycielami. Siły Voldemorta rosły co niepokoiło wszystkich. Na każdej uczcie była wzmianka o ograniczeniu wypadów do Hofsmeed. Miały one się odbywać co miesiąc zaczynając od listopada.
-Super. Genialnie. Fantastyczne. Kiedyś chodziliśmy razem na dwa tygodnie teraz chodzimy co miesiąc.-narzekała Jagoda. Była niezadowolona to mało powiedziane. Ona była wściekła.
-Uspokuj się kwiatuszku. Dzięki pelerynie Łosia i tak możemy tam chodzić kiedy chcemy.-odparł Syriusz.
-Ale ja chciałam tak na luzie chodzić po ulicach, a nie siedzieć skurczona pod kawałkiem materiału z pięcioma przerośniętymi facetami. Ja nawet nie jestem pewna czy ona nas wszystkich pomieści.
-No fak. Nie pomieści i mi też nie widzi się chodzenie pod nią w piątkę.-przyznał Wojtek.
-Te zakazy to jakaś kpina.-burknął James.
-To dla naszego bezpieczeństwa. Śmierciożercy mogą nas złapać i torturować, albo użyć Imperiusa. Szukają popleczników wśród młodych, niedoświadczonych czarodziejów.-odparł Remus.
-Mnie zastanawia co knują nauczyciele. Chodzą tak jakby się bali, że zaraz zostaną złapani. Kto idzie ich poszpiegować?
-Syriusz, czy nie przyszło ci do głowy, że martwią się o uczniów?
-Luńciu gdybym wieżył w cuda to Jagoda i ja bylibyśmy razem już na czwartym roku.
-Nie. Bylibyście razem na czwartym roku jakbyście się nie założyli.-odparł Rogacz.
-Cicho Łosiu. Kruszynko ty moja najsłodsza, sensie życia mego, królowo mego serca...
-Ty się jej teraz oświadczasz czy co? Mam lecieć po dziewczyny i kwiaty? Albo muzykę? Nie, najlepiej od razu po księdza.
-....kwiatuszku czy pójdziesz ze mną podsłuchiwać nauczycieli?-spytał Black puszczając mimo uszu to co powiedział Lix.
-Sama nie wiem....
-Proszę. Błagam. Mówiłem już jak bardzo cię kocham?
-Dzisiaj już z dziesięć razy. No dobra. Idę.
-Kocham cię.-odparł uradowany i szybko cmoknął ją w usta.-Potter peleryna.
-Masz królewiczu i daj mi spokój. Ja teraz cierpię.
-To se cierp. Evans kiedyś zauważy twoją przemianę. Idziemy chica.
Szli oboje pod peleryną niewidką Jamesa po prawie pustych korytarzach. Zatrzymali się kiedy usłyszeli głos MacGonagall.
-Filiusie naprawdę przydałaby się nam twoja pomoc.
-Wybacz Minervo, ale wiesz jaka jest moja sytuacja. Już i tak raz chcieli mnie dopaści. Będę pomagał Zakonowi, ale nie wstąpię do niego.
-Rozumiem. Ale dziękujemy ci za wsparcie. Porozmawiam o tym z Albusem, na pewno zrozumie. Niemniej jednak Zakon Feniksa jest ci wdzięczny.-odparła MacGonagall i wtedy usłyszeli kroki. MacGonagall udała się w głąb korytarza, a Flitwick wszedł do jednej z klas.
-Zakon Feniksa? A co to takiego?
-Sam nie wiem. Musimy powiedzieć chłopakom. Ciekaw jestem czy oni wiedzą coś na temat tego Zakonu.
Jak najszybciej się dało wrucili do wieży Gryffindoru gdzie reszta Huncwotów na nich czekała.
-Noi co? Jakieś nowiny czy miałem rację?-spytał Remus.
-Myliłeś się Luniu. Znaczy może też się trochę martwią, ale to jakaś grubsza sprawa jest.
-Zaciekawiliście mnie. Mów dalej Pchlarzu.
-Ja. Nie. Mam. Pcheł. W każdym razie słyszeliśmy jak MacGonagall szeptem gadała z Flitwickiem na temat eee...
-Zakonu Feniksa.
-Zakonu czego?-zdziwił się Wojtek.
-Sami nie wiemy. Ale Dumbledor i MacGonagall do niego należą.
-To jakaś tajna organizacja. Flitwick powiedział, że nie wstąpi do Zakonu, ale będzie mu pomagał.
-Ciekawe czemu nie chce wstąpić. I co to wogóle za Zakon, czym się zajmuje?
-Wiemy tyle, że już raz chcieli go dopaść i nie chce ryzykować.
-Kto chciał go dopaść?
-Myślę, że śmierciożercy.
-Czy Black, sugerujesz, źe ten Zakon Feniksa to organizacja walcząca z Voldemortem?-spytał Remus.
-Tak myślę.
-To by się nawet trzymało kupy.-odparł James.
-Chcem tam wstąpić.-oznajmił znienacka Łapa.
-CO?!
-Łapa nie jesteśmy nawet pewni co to ten Zakon Feniksa, a ty myślisz, że przyjmą tam ucznia?
-Zaraz kończę siedemnaście lat, a poza tym dowiemy się co to ten Zakon Feniksa. A jak się dowiemy to tam wstąpimy. Przecież chcemy walczyć z Voldemortem, no nie?
-Niby tak, ale jesteśmy jeszcze dzieciakami. Nigdy nie myśleliśmy na poważnie o walce. Myślisz, że mas przyjmą?-spytała Luan.
-Oczywiście, że nas przyjmą, kwiatuszku. Niedługo będziemy dorośli i sami zdecydujemy.
-Racja. Chcemy walczyć z tym pajacem i będziemy z nim walczyć.-zgodził się James.
-Jeśli okaże się, że macie racje i to naprawdę organizacja sprzeciwiając się Voldemortowi to ja też w to wchodzę.-odparł Remus.
-I ja też.-dodał Wojtek.
-Peter a ty?-spytał Black.
-J..ja też.-odparł rozdygotanym głosem.

*****
Witam was serdecznie. Trochę mnie tu nie było, ale wróciłam i zamieżam dodawać rozdziały codziennie począwszy od dzisiaj.
Nie bardzo miałam wenę, ale moja motywacja zaczyna wracać.
Życzę wam miłego czytania następnych rozdziałów.🥰

Nowi Huncwoci/Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz