Dziewczyna stała w zamyśleniu przed izbą pamięci kiedy przyszli James i Syriusz.
-Hola chica. Qué estás pensando?- zapytał Syriusz podchodząc do niej.
-Och nad niczym ważnym.-odparła zmieszana.-Chodźmy lepiej. Im szybciej zaczniemy tym szybciej skończymy.-dodała i weszła do pomieszczenia. Chłopcy zaskoczeni jej reakcją weszli za nią. Wzięli z kąta potrzebne rzeczy i zaczęli polerować puchary, tarcze, medale i takie tam. Nie odzywali się do siebie ani słowem. James i Syriusz dziwnie się czuli, nie wiedzieli dlaczego. Dziewczyna była bardzo cicha jak na siebie, może znali się dopiero od miesiąca, ale zdążyli się już przekonać, że bycie cichym i spokojnym nie bardzo leżało w jej naturze.
Dziewczyna bardzo intensywnie myślała nad swoimi uczuciami. Czy Black to naprawdę tylko przyjaciel?
To pytanie krążyło w jej głowie nieustannie, a przyczyną tego wszystkiego stało się to co powiedział pod gabinetem MacGonagall. Niby nie musiała tego traktować tak poważnie, bo równie dobrze mugł to powiedzieć do Lily czy Marleny, które znał dłużej, ale coś w środku nie pozwalało jej o tym zapomnieć. ,,Black błagam cię wyjdź z mojej głowy." mówiła w myślach. ,,Co w tobie jest takiego, że nie chcesz mi dać o sobie zapomnieć?". Popatrzyła w stronę chłopaków, którzy polerowali jakiś olbrzymi puchar przepychając i śmiejąc się przy okazji. Uśmiechnęła się sama do siebie na ten widok. James i Syriusz zachowywali się jak dzieci, a Remus robił za ich matkę.
Przez ten miesiąc ich znajomości już wiedziała, że ich przyjaźń będzie najtrwalsza na świecie. Z Jamesa przeniosła wzrok na Syriusza, a przez jaj ciało przeszedł przyjemny dreszcz. ,,Nie błagam nie teraz." pomyślała przerażona. Uświadomiła sobie właśnie, że jest możliwość, że Black zaczął jej się podobać. ,,Nie. Właśnie o to mu chodzi on chce cię w sobie rozkochać. Nie daj się Jagoda błagam, nie daj się mu." prosiła siebie samą w myślach, ale nic już nie mogła na to porazić. Ten sarkastyczny, pewny siebie i przystojny Gryfon zagościł w jej sercu. Ale nie mogła mu tego pokazać. Ułatwiłaby mu tym tylko robotę i miesiąc po rozpoczętym zakładzie przegrałaby go. Nie mogła. Przegrana nie leżała w naturze Jagody i każdy jej bliższy znajomy, przyjaciel czy członek rodziny to wiedział. ,,Nie poddam się." pomyślała stanowczo i zaczęła polerować kolejny medal.
Tymczasem Sytiusz poważnie dyskutował z Jamesem.
-Black idioto zabujałeś się i nic nie zrobisz.-szepnął w jego stronę okularnik.
-Wiem to Łosiu, ale nie poddam się. Wygram ten zakład, a kiedy będzie po wszystkim zaproszę ją na prawdziwą, wypasioną randkę.-odparł pewnie Black.
-O ile nie obrazi się na ciebie, albo nie uzna tego za kolejną próbę upokorzenia jej.-powiedział Potter. Black otworzył szerzej oczy. Nie pomyślał o tym. Nie chciał, żeby dziewczyna zerwała z nim znajomość. Czułby się okropnie gdyby się tak stało, chyba by się wtedy załamał. Nie odezwał się już do Jamesa i porządnie zaczął polerować pierwszą lepszą tarczę. ,,Dark dlaczego mój chory umysł i zazwyczaj nieczułe serce wybrało akurat ciebie?" pytał sam siebie.
Syriusz jak wszyscy jego przyjaciele wiedzieli nie radził sobie z emocjami. Nigdy nie umiał ich jakoś szczególnie okazywać, a tym bardziej o nich mówić, czy myśleć. Jak wiedział cały Hogwart Black był seryjnym podrywaczem. Może był dopiero na czwartym roku, ale podrywał, każdą dziewczynę która wpadła mu w oko. No o ile wiedział, że ma u niej jakieś minimalnie przynajmniej szanse.
Ach uczucia tej dwójki to bardzo trudna sprawa. Chłopak, który nie umie ich okazywać i nieradzi sobie z nimi oraz dziewczyna, która chce je okazywać, ale nie potrafi.*****
Hej wszystkim!! Życzę wam Szczęśliwego Nowego Roku🎆🎇❤️
Dzisiaj (a raczej wczoraj) skupiłam się na myślach i odczuciach Jagody i Syriusza, abyście mogli lepiej zrozumieć (i żebym ja zrozumiała) co mi w głowie siedzi.
CZYTASZ
Nowi Huncwoci/Syriusz Black
FanficHej chciałam zaznaczyć że to moje pierwsze opowiadanie dlatego z góry przepraszam za wszystkie błędy i niezgodności. Więc do szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie na wymianę przyjeżdża trzech uczniów z Polski i spotykają tam Huncwotów. A co będz...