3 listopada odbyła się impreza urodzinowa Syriusza. Urodzinki jak urodzinki prezenty, tańce i alkohol. Ale to co wydażyło po imprezie przerosło oczekiwania Jagody i Syriusza oraz pozostawiło dziury w pamięci, co jest raczej skutkiem wypicia przez nich trochę za dużo wysokoprocentowego soczku.
Kiedy impreza dobiegała już końca wszyscy zaczęli się roschodzić do swoich pokoji wspólnych i dormitoriów. Remus, Lily i Wojtek, którzy nie byli aż tak pijani(w zasadzie tylko Wojtek był trochę podpity) zaczęli ogarniać pokuj wspólny.
-Po raz ostatni ci mówię Black, że impreza się skończyła!-krzyknął Remus. Syriusz był tak pjiany, że ledwo trzymał się na nogach. Co chwila zaczepiał Remusa i zadawał mu głupie pytania.-Luan zabierz go!-wrzasnął wykończony Lunatyk. Jagoda śmiała się z tego na kanapie. Ona też do trzeźwych nie należała, ale na nogach trzymała się lepiej od Blacka.
-Dobrze...dobrze. Po..co te nerwy Luniu?-spytała jąkając się trochę i podchodzą co Syriusza i zarzucając sobie jego ramię na woje ramiona.-Idziemy Black. Nie chcą nas tu.
Ruszyli schodami potykając się o własne nogi. James i Peter już dawno zaliczyli zgon i leżeli w dziwnych pozycjach na swoich łóżkach. Luan zżuciła ramię Łapy i pchnęła go na łóżko.
-No to....Buenas noches Black.- rzuciła na odchodne, ale chłopak chwycił jej dłoń.
-Zostań.-szepnął ochrypły głosem.
-Jesteś za...stary na niańkę Black.-zaśmiała się, ale wyraz twarzy chłopaka był poważny. Boże Balck miał poważną minę. Podmienili go czy co?-O co...chodzi?
-Muszę ci coś....powiedzieć.
-Co? Zapomiałeś różdżki? Jeżeli tak to ja ci jej nie przyniosę.-odparła rozbawiona. Ognista daje o sobie znać.
-Kocham cię.-powiedział patrząc jej prosto w oczy. Mózg dziewczyny zaczął przetwarzać tę informację i nie mógł w to uwierzyć.
-Co powiedziałeś?-spytała siadając na jego łóżku. Ta informacja tak nią wstrząsnęła, że nie rejestrowała tego co się dzieje.
-Kocham cię. Od zawsze. Od naszego pierwszego spotkania. Twojego pierwszego spojrzenia na mnie i słów, które wypowiedziałaś w moim kierunku.-oznajmił brunet beż zająknięcia. Blądynka patrzyła na niego zdziwionym wzrokiem.-A ty? Czy ty też mnie kochasz?
-Jesteś pijany klepiesz bzdury.-machnęła na to niepewnie ręką.
-Jeszcze nigdy nie byłem tak poważny jak teraz.-odparł i zcisnął jej dłoń mocniej. Co mu odpowiedzieć tak? Czy nie? Jak powie nie no to skałamie i już nigdy tego nie odwruci, ale jeśli powie tak to....W zasadzie nic takiego się nie stanie. Raz się żyje.-Kochsz mnie?
-Tak....kocham. Kocham jak nigdy nikogo.-odpadła cicho.
Na twarz Syriusza wpłynął szeroki perlisty uśmiech. Jeszcze nigdy w życiu nie był tak szczęśliwy jak w tej chwili. Czuł jakby cały świat mógł pochwycić w dłonie i nigdy nie puścić. Zmniejszył dzielący ich dystans i bez zastanowienia wbił się w usta blądynki. Dziewczyna beż oparcia oddała pocałunek. Nigdy w życiu nie czuła czegoś takiego. Aż ciężko to określić co oboje czuli w tamtym momęcie. Ten pocałunek był czymś najlepszy w ich krótkim życiu. Namiętny ale i delikatny, pełen uczuć i pasji, taki jakby czekali na niego od bardzo długiego czasu.
Kiedy w końcu się od siebie oderwali obydwoje czerwieni jak godło Gryffindoru wymienili krótkie niepewne spojrzenie i dziewczyna szybkim krokiem opuściła jego dormitorium. Co tam się na Godryka Gryffindora właśnie stało?! Dziewczyna niepewnie oblizała swoje wargi. To było naprawdę. Właśnie całowała się z chłopakiem, w którym była zakochana od blisko czterech lat.
Udała się do swojego dormitorium i po zimnym prysznicu położyła się spać. Black u siebie zrobił to samo, a przed snem przypomniał sobie słodki smak ust blądynki i pomyślał, że już nigdy w życiu go nie zapomni.
Niestety oboje następnego dnia mieli się przekonać, że Ognista nie jest najlepszą przyjaciółką w wyznawaniu sobie po niej uczuć. Zwłaszcza jeśli żadna z osób nie pamięta, że dzień wcześniej wyznały sobie miłość.
CZYTASZ
Nowi Huncwoci/Syriusz Black
FanficHej chciałam zaznaczyć że to moje pierwsze opowiadanie dlatego z góry przepraszam za wszystkie błędy i niezgodności. Więc do szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie na wymianę przyjeżdża trzech uczniów z Polski i spotykają tam Huncwotów. A co będz...