Rozdział 84

18 3 0
                                    

Czy chłopcy byli szczęśliwi, że Jagoda wróciła? To mało powiedziane. Oni byli wniebowzięci!
-Dzień dobry profesor MacGonagall.-przywitała się blądynak z kobietą kiedy Syriusz wypuścił ją z uścisku.-Jak pani znosiła ich beze mnie?
-Na początku nie było źle, ale ostatnio znowu się zaczęło. Cieszę się, że wruciłaś moja droga.-odparła kobieta z ciepłym uśmiechem.
-My już się będziemy zbierać kochanie.-powiedział Sam wchodząc do Miodowego Królestwa.-Widzimy się za miesiąc.
-Do zobaczenia.-pożegnała się dziewczyna i chwilę później przez witrynę sklepu zobaczyła jak jej rodzice teleportują się do domu.-¿Volvemos al castillo?- zwróciła się do Huncwotów.
-Pewnie. Dziewczyny będą zachwycone! One tak strasznie za tobą tęskniły, my oczywiście też, ale no wiesz....
-James wolniej. Ja też tęskniłam.-przerwała mu Luan. Tęskniła za tym gadulstwem Pottera.
Szli rozmawiając wesoło i śmiejąc się przez większość drogi, ale zeszli na temat jej wypadku. Więc Luan uznała, że to odpowiedni moment by dać Blackowi reprymendę.
-To co zrobiłeś było głupie, nieodpowiedzialne i niedorzeczne! Jak mogłeś rzucić Cruciatusa?! Gdyby dyrektorem był ktoś inny niż Dumbledor to już byś był w Azkabanie! Poza tym atakować z zaskoczenia?! Wiesz, że oni ci mogli zrobić krzywdę?! Zdajesz sobie z tego sprawę?! Jesteś nieodpowiedzialny i głupi! Jeszcze z tak błachego powodu ich atakować?!
-Błachego powodu?! Zdajesz sobie sprawę, że mówimy o twoim wypadku! Musiałem to zrobić! Prawie umarłaś, a moja głupia kuzynka stała i się śmiała! Dostała za swoje i bardzo dobrze!
-Jesteś irytujący. Walisz jak grochem o ścianę. MOGLI CIĘ WYWALIĆ!!
-A TY MOGŁAŚ UMRZEĆ!
-Dobra przestańcie!-przerwał Remus.-Najważniejsze, że wszyscy żyją i nikogo nie wywalili, więc proszę się pogodzić i żyć tak jak wcześniej.
-Zrozum, że ja nie chcem, żebyś miał przeze mnie kłopoty.-powiedziała Jagoda patrząc na Syriusza.
-Ale ja nie pozwolę, żeby ktoś robił ci krzywdę. I mam to gdzieś że będę maił kłopoty.
-Dobra koniec tych smutów. Idziemy.-odezwał się Wojtek. Był prze szczęśliwy, że jego mała siostrzyczka wróciła cała i zdrowa.
Kiedy szli przez zamek Jagodę wesoło witali znajomi i nauczyciele.
W pokoju wspólnym siedziały Marlena i Mery.
-Mamy niespodziankę.-powiedział James wchodząc jako pierwszy do salonu.
-Wal się z tymi pomysłami Potter.-odwarknęła Marlena.
-Rozumiem. To wrócę jak będziesz miała lepszy humor.-powiedziała Luan, a Marlena i Mery gwałtownie przeniosły na nią wzrok.
Rzuciły się na nią zamykając w szczelnym uścisku.
-Tak strasznie tęskniłyśmy.-powiedziała Mery odsuwając się od blądynki i uważnie oglądając jej twarz.-Strasznie zbladłaś i schudłaś. Musimy cię doprowadzić do porządku. Chodź na górze jest Lily ucieszy się.
Dormitorium było prawie puste. Lilu siedziała na swoim łóżku i czytała książkę. Kiedy drzwi się otworzyły przeniosła na nie wzrok i jej zielone oczy przybrały kształt galeonów. Nie wiadomo kiedy pociągnęła Luan za rękę i mocno uściskała.
-Martwiłam się, i tęskniłam! Wiesz ile strachu nam napędziłaś?! Mam nadzieję, że już nie władujesz się w żadne tarapaty.
-Lily nie wiem czy to jest możliwe.
-Nie pogrywaj sobie ze mną. Prawie dostałam zawału jak się dowiedziałam. Jak jeszcze raz mnie tak nastraszysz to cię osobiście uduszę.
-Wezmę to pod uwagę.-odparła uśmiechnięta Dark.
Tęskniła za nimi wszystkimi. Teraz nareszcie znowu była pośród swoich ukochanych przyjaciół i nie zamierzała ulegnąć, żadnemu wypadkowi.
No przynajmniej na razie.

Nowi Huncwoci/Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz