Tom 3 ♦ Rozdział ♦ Siódmy (cz. 2)

175 21 5
                                    

19.12

Grinch czy Kevin sam w domu? 

***

– Witaj w zespole – wyszeptała. Ta niska, niepozorna dziewczyna kryła w sobie zaskakująco dużo siły. Ściskała ją tak mocno, że Cynthia nie mogła złapać oddechu.

Hayes znalazł się przy siostrze tak szybko, że miodowe oczy nie zdążyły tego zarejestrować. Złapał za kołnierz bordowej koszuli i pociągnął Brytyjkę do siebie. Cynthia wątpiła, że zrobił to z myślą o niej. Zasłonił siostrę własnym ciałem, izolując ją od Złotej.

Ivy nie chcąc najwyraźniej podporządkować się tyrani brata, spróbowała minąć go, lecz wtedy oliwkowobrązowa dłoń chwyciła ją za ramię. Długie, jedwabne i czarne jak węgiel pasma rozchodzące się w dwie przeciwne strony poruszyły się faliście, gdy Czerwona pokręciła głową. Grube kreski znaczące powieki nadawały głębi kocim oczom, zwiększając intensywność czerwonego spojrzenia zdającego się przywoływać Ivy do porządku.

– Nie zgadzam się – wyznał ponownie Błękitny, gdy pierwszy jego protest rozbił się o ściany i pełne segregatorów regały. Drugi spotkał podobny koniec.

Nereus zignorował sprzeciw swojego podwładnego. Niby to Cynthia pochodziła z królewskiego rodu Deyanira, jednak teraz to jej ojciec prezentował się jak król siedzący na tronie.

– Jak powiedziałem, przydzielę cię do Zespołu Drugiego...

– To głupie – burknął Hayes, robiąc taką minę, że Cynthia zaczęła żałować, że zaproponowała ojcu, aby to on ją szkolił.

Dyrektor ponownie puścił mimo uszy nieodpowiednią uwagę wampira. Nietrudno dało się dostrzec, że jego cierpliwość była na wyczerpaniu. Jeszcze chwila a ten pokój zaleje płynne złoto. Nie sądziła, że istniała osoba, która mogła rozbić lodową maskę Nereusa. Jej się nie udało, natomiast stojącemu koło niej Błękitnemu wychodziło to bez trudu.

– Będziesz podlegać bezpośrednio nadzorującej agentce specjalnej Ivy Archer.

– To ja – zaświerbotała Brytyjka, wychylając się zza pleców brata.

Hayes nawet nie przekręcił podłużnej głowy. Na ślepo odnalazł dłonią okrągłą twarz i wepchnął z powrotem za siebie. Oczami ciągle ciskał soplami lodu w dyrektora. Ewidentnie nie podobała mu się decyzja jej ojca i nie zamierzał tego ukrywać. Dało się wyczuć naelektryzowane powietrze w gabinecie, generowane przez tę dwójkę wampirów. Aż włosy stawały dęba.

– To ona zajmie się przekazaniem ci niezbędnej wiedzy i wprowadzeniem do pracy – kontynuował dyrektor na pozór spokojnym tonem. – Będziesz także słuchać i wykonywać rozkazy innych członków zespołu: agenta specjalnego Paco Gonzaleza Torresa, agentki specjalnej Sanchy Creus Dominguez i nieobecnego dzisiaj agenta specjalnego Olivera Davisa. Kiedy otrzymasz nowe imię i nazwisko, również staniesz się agentką specjalną.

Oficjalność przedsięwzięcia ją zaskoczyła. Nie sądziła, że jej zostanie w bazie, wiązało się z taką formalnością.

Agentka specjalna. Ona i to połączenie słów się nie zgrywało. Nie potrafiła sobie wyobrazić, jak teraz będzie wyglądać jej życie.

Bez cioci. Bez Xandera. Jak miała sobie poradzić?

Powtarzała w głowie, że była Złotą. Jednak zaraz po tym odpowiadała jej myśl: czy to wystarczy?

– Osłabi nas. – Błękitny się nie poddawał. Drgnął, jednak nie zbliżył się do dyrektora, jakby przypomniał sobie nagle o ważniejszym zadaniu: ochronie siostry. 

– Dlatego na ciebie agencie specjalny Hayesie Newell spocznie obowiązek jej trenowania.

Żyły uwydatniły się na rękach Hayesa pokrytych tatuażami bluszczu przeplatającego się z małymi kwiatami o rozdzielnych płatkach. Cynthii przypominały fiołki. Jedna książka kurząca się na półce w jej pokoju w Bar Harbor miała na okładce narysowany ten rodzaj rośliny.

W pokoju, do którego już nigdy nie wróci.

– Nie zamierzam.

Cynthia miała ochotę uciec od wzroku ojca, a przecież nawet nie był skierowany na nią. Cofnęła się pamięcią do spotkania z radą. Nereus idealnie wpasowałby się między jej członkami ze swoim bezlitosnym, jastrzębim spojrzeniem.

Dyrektor niespieszenie podniósł się ze skórzanego fotelu i niezachwianym chodem zbliżył się do wampira. Zatrzymał się dwa, może trzy kroki przed nim. Ta odległość wystarczyła, aby Cynthia również odczuła niewidoczną emanację nakazującą schylanie głowy.

Deimos i Nereus – obaj odznaczali się czymś, co wzbudzało respekt. Strach.

– To nie podlega dyskusji. To jest rozkaz.

Miała wrażenie, że Hayes zaraz skruszy własne zęby od mocnego zaciśnięcia szczęki. I choć Błękitny przyjął postawę gotową do walki i stwarzał pozory, że jeszcze chwila i wyjmie katany, by skierować je przeciwko Nereusowi, jak żołnierz wyprostował się, górując nad wszystkimi w pomieszczeniu wzrostem, nawet nad Złotym, który nie zaliczał się do niskich osób, rękoma przylgnął wzdłuż ciała i stuknął zapiętkami o siebie.

– Tak jest, panie dyrektorze.

– Ivy, odprowadź Cynthię do pokoju – zwrócił się do Brytyjki, nawet na nią nie spoglądając. – Chciałbym z resztą zespołu jeszcze porozmawiać.

– Oki-doki.

Przechodząc koło swojego brata, nie mogła powstrzymać uśmiechu. Szczerzyła się, jakby wygrała los na loterii. Natomiast on posłał jej nienawistne spojrzenie.

– Chodź, nowa członkini zespołu. – Intencjonalnie głośno podkreśliła tytuł, chcąc bardziej zirytować brata. Co jej się udało, bo fuknął, powracając wzrokiem do dyrektora.

– To do później – zawołał melodyjnie Czerwony, jeśli dobrze zapamiętała agent specjalny Paco Gonzalez Torres. Jego śniadą twarz rozjaśnił szeroki uśmiech odsłaniający rząd równych, białych zębów. 

Opierająca się ramieniem o jego bark wampirzyca również się do niej uśmiechnęła na pożegnanie. Jej nazwiska akurat nie zdołała zapamiętać, natomiast odnotowała w głowie imię: Sancha.

Wraz z dziewczynami gabinet opuściło parę słów Błękitnego i Złotego.

– Nie potrzebujemy jej.

– Wy nie – zgodził się z nim dyrektor. – To ona potrzebuje was. Powinna tutaj zostać. Widziałem to.

Nie przyznał tego na głos, mimo to zrozumiała ukryty przekaz. Umiejętność rodu Sybil zaważyła na jej pozostaniu. Miał wizje przyszłości i najwyraźniej w niej znajdowała się w bunkrze.


TikTok: julita.books

Złote ciernieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz