24.12
Ostatnie okienko kalendarza adwentowego, tym samym ostatni rozdział z akcji codziennego wstawiania. Było to ciekawe wyzwanie, choć nie wiem, czy kiedyś powtórzę to na taką skalę, bo jest dość wyczerpujące. Mimo to uważam, ze było warto i barrrdzo dziękuję Wam za czytanie, gwiazdkowanie i pisanie komentarzy, szczególnie za odpowiadanie na moje codzienne pytania.
Jest to ostatni rozdział w tym roku dlatego oprócz oczywiście Wesołych Świąt, chciałabym życzyć Wam Szczęśliwego Nowego Roku. Aby rok 2025 był Wasz i udało Wam się spełnić wszystkie postawione cele.
Jeśli mogłabym Was o coś prosić, to trzymajcie kciuki za Złote ciernie. Jak można gdzieś tam dowiedzieć się z mojego tiktoka, wysłałam propozycje wydawnicze. Niestety już jedno wydawnictwo mi odmówiło, od innych brak odpowiedzi. Jednak nie poddaję się, bo coś czuję, że nasze wampirki zobaczymy na papierze w następnym lub kolejnym roku ❤️
Wesołych Świąt! 🎄 ☃️
***
– Okej, wygląda świetnie – przyznała. Mina jednak znowu uległa skrzywieniu z żałości, gdy powróciła spojrzeniem do włosów. – Tamten rudy... Coś ty zrobiła – zwróciła się do Ivy. Cynthia mimo że stała między dziewczynami, została pominięta w tej rozmowie i służyła jedynie za manekin. – Jej włosy były jak marzenie.
Ivy westchnęła ze zrezygnowaniem.
– Wyluzuj, to peruka – powiedziała w końcu, zanim Czerwona padła na zawał, a zdawała się bliska tego.
Właśnie, czy w ogóle Czerwoni mogli mieć zawał? Byli odporni na choroby ludzkie, czy więc to się do tego zaliczało? Tego Cynthia postanowiła się dowiedzieć. Teraz była jednym z nich, wypadałoby takie informacje znać.
– Masz szczęście. Aż zrobiło mi się gorąco. – Sancha zarzuciła na plecy ciemne włosy o objętości większej niż Ivy, Cynthii i peruki razem wzięte. Poruszyła dekoltem sukienki, wachlując nim siebie, choć na oliwkowobrązowej twarzy nie było potwierdzenia jej słów nawet w postaci kropelki potu.
– Nie pozwalaj Ivy dotykać swoich włosów, jeśli chcesz je zachować – zwróciła się do Cynthii, obdarzając ją silnym spojrzeniem.
– Słyszę to, małpo – burknęła Ivy, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
– I masz słyszeć. Za to, co robisz z włosami, powinni cię zamknąć.
– Mnie się podoba.
Sancha prychnęła, unosząc grube czarne brwi.
– Twoim włosom nie.
– To Sancha. Ten członek zespołu, który nigdy nie gryzie się w język. – Ivy skierowała słowa do Cynthii, stając przed Sanchą. Wyglądało to tak, jakby próbowała ją zasłonić, lecz przez niski swój wzrost oraz wysokie koturny wampirzycy, owalna twarz z zaokrąglonymi pełnymi policzkami wystawała ponad czubkiem zielonej głowy.
– To Ivy. Ten człowiek zespołu, który przez swoje eksperymenty na włosach innych, dostał zakaz wjazdu do Wielkiej Brytanii, więc trafiła tutaj, aby męczyć nas swoim beztalenciem we fryzjerstwie.
– Oż ty! – To była jedyna odpowiedź zbulwersowanej Ivy, której żuchwa dosłownie opadła, a usta utworzyły owalny kształt.
Czerwona jeszcze wyżej dźwignęła brwi i spojrzała na Brytyjkę, zdając się mówić: „Ze mną zaczynasz?".
I choć między dziewczynami padło kilka kąśliwych wymian, dało się wyczuć, że były to tylko koleżeńskie docinki, tak naprawdę niemające za zadanie sprawić przykrości.
CZYTASZ
Złote ciernie
Vampire„Jesteś pokryty cierniami. Złotymi cierniami. Za każdym razem, gdy się do ciebie zbliżam, ranisz mnie. Przebijasz mi serce i zostawiasz ogromne dziury, których nie dam rady załatać. Boję się, że niedługo nie będzie już miejsc do przebicia." Cynthia...