8.

343 35 6
                                    

Frieddie przymierzała korytarz z opuszoną głową. Każdy chłopak wytykał ją palcami, a wszystkie dziewczyny szeptały między sobą o niej.

O tym, co wydarzyło się tydzień temu, w jej pokoju, cały czas było głośno.

Jak ona mogła do tego dopuścić? Jakim sposobem Niall i Louis weszli do jej domu?

Blondynka nawet nie wiedziała, o co ta cała afera. Owszem, może i Louis nie lubił się z John'em, ale przecież grali w tej samej drużynie i obaj byli popularni. Więc dlaczego wszyscy ją teraz wytykają?

-Matko, Frieddie!- usłyszała za sobą głos swojej przyjaciółki.- Weź się wyprostuj bo będziesz miała garb!

-Łatwo Ci mówić, Carrie.- westchnęła głośno blondynka.- To nie Ciebie wytykają palcami.

-Jeju, a ileż to razy, ja byłam na językach?- zaśmiała się brunetka.- I jeszcze żyję, jak widać. Przestań się przejmować, a znajdą sobie inny temat!

-Tak.. jasne.

Wbrew wszystkiemu, co mogłoby się wydawać, Frieddie była niesamowicie niepewną siebie dziewczyną. Zawsze widziała w sobie same niedoskonałości i braki. Gdy tylko ktoś ją skrytykował, od razu zamykała się w sobie.

Nigdy też, nie była zbytnio lubiana. Zawsze to któraś z jej sióstr, była duszą towarzystwa, a ona sama nigdy nie znajdowała się w centrum zainteresowania, mimo iż bardzo tego pragnęła.

Dlatego też, w wieku czternastu lat, zaczęła szukać sposobu, aby się wybić. Być czymś więcej niż jej siostry, stać się ważniejszą niż one.

I znalazła na to sposób, tylko wtedy nie wiedziała jeszcze, jaką cenę będzie musiała zapłacić.

Dzwonek rozbrzmiał po całym korytarzu, ogłaszając koniec przerwy.

Obie dziewczyny, udały się na lekcje rozmawiając na różne tematy.

Frieddie, przeszło nawet przez myśl, że nawet lubi tę niską brunetkę o brązowych oczach, lecz gdy tylko to sobie uświadomiła, od razu zganiła się w myślach. Przecież Carrie, była jej konkurentką i nie raz dała jej swe znaki.

-Co robisz po lekcjach?- zapytała ni stąd ni zowąd Carrie, gdy wchodziły do sali.

-W sumie, to nic. A co?- zapytała szczerze zaciekawiona.

-Zakupy?- złożyła propozycję brunetka.- Wiesz, Marcus wraca i z tej okazji chłopcy organizują mega imprezę. Muszę mieć jakiś nowy ciuch.

-Kto to?- zapytała cicho blondynka, wzrokiem śledząc pana Filks'a, który akurat chodził po klasie i sprawdzał zadanie domowe.

-Nie znasz. Wyjechał zanim się wprowadziłaś. Nikt nie wie, gdzie był, ani co robił. Nawet jego rodzice nikomu nic nie powiedzieli.- powiedziała z nutką tajemniczości w głosie.

-Masz zdjęcie?

-Mam.- brunetka uśmiechnęła się promiennie do blondynki.

Carrie, ze wszystkich swoich przyjaciółek, najbardziej ceniła sobie towarzystwo Frieddie. Wiedziała bowiem, że z blondynką najszybciej coś załatwi i dojdzie do porozumienia.

Dodatkowo, znała słaby punkt panny Castillo, jakim była chęć bycia popularnym i to dlatego panna Johnson, wzięła ją pod swoje skrzydła.

Jeżeli człowiek czegoś pragnie, to łatwo ulega sugestiom.

Jednak pod maską wyrafinowania, Carrie lubiła blondynkę. Na swój dziwny sposób, ale jednak ją lubiła. Uznawała bowiem, że wśród ludzi nie ma przyjaźni, są tylko układy. Tak przynajmniej zawsze mówiła jej matka, a ona ślepo jej wierzyła.

Niepotrzebna. || H.S.✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz