Kilka osób pytało się mnie, czy będę pisała dłuższe rozdziały.
Otóż odpowiedź brzmi; Nope.
Nie ponieważ doskonale pamiętam jak to było w przypadku TWYNS i wiem, że dłuższe nie oznaczają lepsze. Szczególnie dla mnie.
Miałam wtedy problem ze znalezieniem czegoś, napisanie rozdziału zajmowało mi dłużej i pomysły kończyły mi się szybciej.
Dlatego też, pozostanę przy zasobie 1200-1400 słów. Sorry not sorry.
Komentujcie, gwiazdkujcie i polecajacie to ff. Kocham RTFx.
***
Luke nie potrafił uwierzyć w to, co się przed chwilą stało.
Jego własna siostra, umawia się z jego wrogiem! Całe życie myślał, że to w niej będzie miał największe wsparcie, a teraz okazało się, że i ona nie była warta jego czasu.
Wbiła mu nóż w plecy, zraniła go najmocniej ze wszystkich ludzi, jakich mu przyszło spotkać w swoim życiu.
Nagle zdał sobie sprawę z tego, że świat nie jest tak kolorowy jak mogłoby mu się wydawać, a ludzie są tylko podstępnymi potworami, które tylko patrzą jak nas zniszczyć.
Jego zaufanie zostało poważnie nadszarpnięte. Jessie już nigdy więcej nie uzyska od niego pomocy, bo nie jest już więcej osobą, na której by mu zależało. Niech sobie idzie do Tomlinson'a, bo on już jej nie potrzebuje tak samo jak on był niepotrzebny jej. Zwykły element do którego będzie musiał przywyknąć.
Szedł przed siebie, cały czas zaciskając pięści. Krążył przez kilka godzin po mieście, aż nie zaczęło się ściemniać.
Rozejrzał się wokół, a na jego twarzy wyrósł mały uśmiech. Stał przed wielkim warsztatem samochodowym, który tak dobrze znał.
Jego szefem był brat jego taty. Jedyna rodzina, która mu pozostała. Zrobiło mu się smutno gdy zdał sobie sprawę z tego, że przychodzi do niego zawsze gdy potrzebuje jego pomocy. Będzie musiał to naprawić.
Popchnął masywne drzwi i wszedł do środka.
-Mój Boże!- krzyknął Will, który akurat wysuwał się spod auta.- Któż się w końcu raczył tu zjawić?! Mo! Chodź zobacz kogo tu przywiało!
Will wstał z deski i wytarł rękę w ścierkę.
-Spokojnie! Nic mi się nie stanie, to tylko trochę smaru.- zażartował Hemmings, wyciągając rękę w stronę mężczyzny.- Cześć, Will.
-Will!- krzyknął jakiś przytłumiony głos.- Czy mógłbyś mi podać klucz francuski?
Spod jednego z samochodów, wysunęła się drobna ręka. Will podszedł do stojaka z narzędziami i wyszukał odpowiedni klucz.
-A czy mogę podać Ci mój klucz?- zażartował, podając rzecz o którą prosiła osoba.
-Jakbyś go jeszcze miał.- odpowiedział głos i zaśmiał się donośnie.
Luke tylko parsknął śmiechem i ukrył zadowoloną minę za dłonią.
-Mo!- ponownie krzyknął Will, w ogóle nie zrażony tamtą uwagą, tak jakby takie teksty były na porządku dziennym.
-Idę! Już idę! Pali się, czy co?- z biura wyszedł wysoki mężczyzna. Gdy tylko jego wzrok padł na blondyna, na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech.- Luke! Jak miło Cię widzieć! Co słychać?
-Niezmiennie wujku; szkoła, szkoła szkoła.- westnął Luke.- Nie mam na nic czasu...
-Tak. Znam tę śpiewkę.- Mo spojrzał na auto pod którym leżała tajemnicza postać.- Jeśli pojawi się choć przez chwilę na tygodniu, to to jest absolutny cud. Dobrze, że na weekendach przychodzi. Ma talent. To niesamowite jak dobrze sobie radzi, jak na dziewczynę.
CZYTASZ
Niepotrzebna. || H.S.✓
Teen FictionCiężko jest, zacząć wszystko od początku, w zupełnie nowym miejscu, z nieciekawą przeszłością. Zoe nie jest miłą dziewczyną, która boi się wszystkiego. Co się więc stanie, jeśli na swojej drodze spotka kogoś o podobnym temperamencie jak jej? -Chcesz...