35.

274 32 8
                                    

Dzień dobry! :')

-Jedziesz gdzieś?- zapytał ciekawie Marcus, spoglądając w górę.

Z kanapy z łatwością potrafił dostrzec łóżko, na którym leżała mała walizka.

-Jadę.. Jadę do miasta, w którym mieszkałam.- powiedziała, zagryzając wargę.

Dlaczego tak bała się jego reakcji na jej wyjazd?!

-Och..- powiedział, wracając na nią wzrokiem.- Wyjeżdżasz?- w jego głosie dało się słyszeć zawód.- Na jak długo?

-Cztery.. może pięć dni.- powiedziała spuszczając swój wzrok.

Miała nadzieję, że zdąży wrócić i wszystko przygotować na ich wspólne święta.

Och, gdyby miała ten przeklęty samochód... Nie dbała już nawet o to prawo jazdy, chciała tylko ten samochód, żeby mogła szybciej tam dotrzeć..

-A co ze świętami?- w jego głosie dało się słyszeć rozczarowanie.

-A co ma być? Przecież spędzimy je razem, tak?- przekręciła lekko głowę, patrząc na niego uważnie.

-Tak, ale przecież Ty wyjeżdżasz..- ciągnął smutno.- Jak chcesz to zrobić?

-Zdążę wrócić.- zapewniła go, kładąc rękę na jego ramieniu, w geście wsparcia.

-Mogę..- Marcus zaciął się.

-Możesz..?

-Czy mogę jechać z Tobą?- zapytał nerwowo zagryzając wargę.

Nie chciał tu zostawać. Nie, jeżeli jej tu nie było.

Nie potrafił zrozumieć dlaczego, ale przy niej czuł, że coś znaczy. Czuł się ważny i wiedział, że dziewczyna lubi go za to jaki jest, a nie za to, co ma.

To ona go tutaj jeszcze trzymała, to dzięki niej, pozostawał przy zdrowych zmysłach. Była jego opoką, kimś ważnym, niezbędnym do życia.

Potrzebował jej.

Oczywiście nie żywił do niej jakichś większych uczuć, jak miłość. O nie, nie. Przecież wiadomym było, że on Marcus O'Connor się nie zakochiwał. Po prostu.. była mu bardzo bliska, niczym siostra.

-Mark.. jeżeli tylko chcesz to możesz ze mną jechać.. Ale to dość daleko, drugi koniec kraju. Jeśli chcesz jechać, to musisz się pospieszyć, autobus jest o 22, a Ty..

-Autobus?- przerwał jej, kpiącym głosem.- Chyba sobie żartujesz! Żadnym autobusem! Pojedziemy moim samochodem, dziewczynko.

-Riley, ja nie chcę..- zaczęła, trąc czoło, jednak brunet znów jej przerwał.

-Nie chcę Cię wykorzystywać..!- powiedział piskliwym głosem, chcąc naśladować jej ton.

-Ej!- oburzyła się.- Ja tak nie mówię!

-Nie wcale.- zaczął się z nią droczyć.

-Nie-e.

-Ta-ak.

-Nie-e.

-Tak.- powiedział stanowczo, po czym wrócił do tematu.- Wcale mnie nie wykorzystujesz. Gdybym nie chciał to bym Ci tego nie zaproponował.

-Mark..

-Za 20 minut będę pod Twoim domem. Czekaj na mnie.. mała.- puścił jej oczko, po czym wstał szybko i wyszedł.

Zoe nieprzerwanie patrzyła w drzwi, za którymi zniknął chłopak.

Czy on oszalał? dumała nad jego zachowaniem. Postradał zmysły? Co mu tak nagle odbiło, że chce jechać ze mną, a na dodatek chce wziąć auto... Po co?

Niepotrzebna. || H.S.✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz