61.

116 13 2
                                    

Nie sprawdzałam. Pozdrawiam Nekromanta

Kilka godzin wcześniej.

-Jest mi zupełnie obojętne, co ubierzesz Mia.- powiedziała Jessie, rozwalając się na łóżku swojej przyjaciółki.- I tak nikt nie zwróci na Ciebie uwagi.

-Dzięki.- fuknęła brunetka, rzucając w nią grubym swetrem, po czym wróciła do przerzucania zawartości swojej szafy, tym razem jednak w zdecydowanie gorszym nastroju.

-Nie o to mi chodziło.- blondynka przewróciła oczami, zdejmując z siebie kremowe ubranie.- Chciałam powiedzieć, że wszyscy tam i tak wiedzą, czyją jesteś dziewczyną. Ja się tylko dziwię, że banda Zayna jeszcze o tym nie wie. Ani w sumie nikt ze szkoły. I nieważne co ubierzesz, bo nikt nawet nie waży się na Ciebie spojrzeć.

-Tak. Tak.- fuknęła. Jej głos był przytłumiony, przez co Jessie ledwo ją rozumiała.- Obie wiemy, co chciałaś powiedzieć.

-Okres masz?- zapytała złośliwie.- Albo Zayn nie staje na wysokości zadania, skoro chodzisz taka nabuzowana.

Mia wyszła z szafy z zatroskaną miną. Panna Hemmings znała tę minę, a szczególnie to spojrzenie, które nie wróżyło nic dobrego. Dziewczyna zerwała się z łóżka i podbiegła do brunetki, od razu ją obejmując.

-Co się stało?- zapytała szeptem.

-Okres mi się spóźnia.- szepnęła w jej ramię, a ona słysząc słowa jakie opuściły usta jej przyjaciółki, cała się spięła.- Chyba jestem..- nie dokończyła. Nawet nie potrafiła skończyć, gdyż te słowa nie chciały przecisnąć się przez jej gardło. Wydawały jej się wstrętne.

-Spokojnie. Tylko spokojnie.- Jessie powtarzała te słowa niczym mantrę, starając się uspokoić bardziej siebie niż ją. Wzięła głęboki wdech, po czym zapytala:- robiłaś już test, albo byłaś u ginekologa?

-Nie.

-Więc.. Możliwe, że tylko się spóźnia..

-Prawie miesiąc?!- krzyknęła, odsuwając się od niej.

-No to jesteśmy w dupie.

-My jesteśmy?- zapytała, zupełnie nie rozumiejąc, co może chodzić po głowie blondynce.

-No Ty chyba nie myślisz, że Cię z tym zostawię samą?- Jessie była zdziwiona.- Serio, Mia? Aż tak nisko mnie cenisz?

-Ja..

-Dobra nie ważne.- przerwała jej.- Nawet nie chce znać odpowiedzi. W każdym razie. Jutro z samego rana, pójdę do apteki po test. Tymczasem jednak, ubieraj swoją jeszcze seksowną dupę i wychodzimy. Luke na nas liczy i nie możemy go zawieźć. Ash po nas przyjedzie.

-Och właśnie! Więc Ty i Ash..

-Tak, ja i Ash mamy się dobrze.- powiedziała szybko, przewracając oczami.- Świetnie wręcz. Ubieraj się bo zaraz tu będzie. Ja tymczasem zadzwonię do Zoe, czy też jedzie.

Mia ponownie, dokładnie zbadła zawartość swojej szafy, z której zaczęła wyciągać pojedyncze ubrania. Jessie w tym czasie, wyciągnęła swój telefon z kieszeni i wybrała numer do Zoe. Zmarszczyła czoło, gdy odezwała się automatyczna sekretarka. Rozłączyła się i zadzwoniła ponownie, lecz i tym razem blondynka nie odebrała.

-Dziwne.- mruknęła do siebie.

To nie było podobne do Zoe. Odbierała każdy telefon, jaki do niej dzwonił, nawet jeśli nie znała numeru, bądź ktoś dzwonił z zastrzeżonego.

-Co tam do siebie mówisz?- zapytała Mia, wciskając się w skórzane spodnie.

-Zoe nie odbiera.

-Może Harry zajmuje jej czas.- brunetka poruszyła zabawnie brwiami, wywołując salwy śmiechu zarówno u siebie, jak i u Jessie.

-Może.- powiedziała, ocierając łzy.- To najwyraźniej bardzo skrupulatnie to robi, skoro nie jest w stanie nawet napisać, że jest zajęta.

Dźwięk klaksonu przerwał ich dyskusję na temat Panny Castillo. Mia szybko skoczyła się ubierać i zeszła na dół, gdzie zastała całującą się parę. Zagwizdała głośno i zaczęła bić im brawo. Jessie odsunęła się od swojego chłopaka, a on widząc jej zachowanie zarechotał głośno, zadowolony.

-Możemy już jechać?- zapytała, chowając swoje czerwone policzki za kurtyną włosów.

-Możemy.- powiedziała z przekąsem Mia.

Z drobnym uśmiechem usiadła na tylnym siedzeniu, przyglądając się dwójce swoich przyjaciół. Była zadowolona z tego, jak to się wszystko potoczyło. Po Jessie było widać, że jest szczęśliwa z Ashtonem i to było najważniejsze. A Luke.. jak to on. Coś tam pomruczy, jednak Mia znała go na tyle, że wiedziała, że także był zadowolony. W końcu Jessie nie mogła trafić lepiej. Irwin może i był czasami porywczy, jednak nigdy niczego złego by nie zrobił. Widać było, że kocha jej przyjaciółkę i że zrobiłby dla niej wszystko. Teraz, mogła mieć tylko nadzieję, że Pannie Castillo ułoży się w związku z Harrym tak samo jak jej i Jessie. Zasługiwała na to.

-Nad czym tak myślisz?- zapytał radośnie Ash, odpalając samochód. Wyjechał z podjazdu i zaczął kierować się na obrzeża, gdzie jak co tydzień, były organizowane nielegalne wyścigi.

-Nad Zoe i Harrym.- powiedziała szczerze.- Wszyscy wiemy, jaki on jest.

-Może dla niej się zmieni?- Ash wzruszył ramionami.- Nim poznał Carrie i Frieddie, był całkiem porządny.

-Tak, wiem. Pamiętam.- Mia przewróciła oczami.- Każda z nas pamięta i jeśli mam być szczerą, to za nim tęsknię.

-Ja też.- westchnął.- Ale to był jego wybór. I tak powinnaś się cieszyć, że chociaż z Zaynem się ułożyło, choć mu nie zazdroszczę. Balansuje na krawędzi. Dużo przez to ryzykuje. Dla Ciebie, Mia.

-Wiem.- powiedziała, czując dziwny uścisk w sercu.- I za to go tak kocham.

-No proszę Cię.- jęknęła Jessie.- Bo się wzruszę.

Ash uszczypnął ją w policzek, chichocząc przy tym, niczym mały chłopiec.

-A Ty za co mnie kochasz?- zapytał, zabawnie poruszając brwiami, a ona cała spłonęła.

-Odczep się.- mruknęła pod nosem, czym wywołała śmiech u Asha i u Mii.

-Jesteśmy na miejscu.- powiedział, zupełnie ignorując jej wypowiedź. Sprawnie zaparkował auto, po czym zgasił silnik i wysiadł.- Idziemy. Tylko tym razem, trzymajcie się blisko mnie.

-Tak jest!- krzyknęła podekscytowana Mia, podążając za parą.

-Matko ile ludzi!- krzyknęła Jessie, starając się przekrzyczeć innych.

Dużo osób przyszło na dzisiejsze wyścigi, a Mia od razu domyśliła się dlaczego. Jednak skoro on tu był, to gdzie była Castillo i dlaczego nie odbierała telefonu? Brunetka wyciągnęła swój smartfon i wybrała numer przyjaciółki, jednak od razu odezwała się poczta.

-Zaczyna się!- krzyknęła Jessie, a jej oczy błyszczały z dumy.

W końcu startował jej brat, a to nie lada powód do dumy. W dodatku był niekwestionowanym mistrzem i faworytem tego wyścigu. To miał być jego ostatni wyścig, za który zbierze tyle pieniędzy, że już nigdy im niczego nie zabraknie. Potem wyjadą, razem z przyjaciółmi z tego przeklętego kraju. Może Nowy Jork, albo Waszyngton?

Jessie nie mogła się doczekać. Wiedziała, że Luke wygra. Był w końcu najlepszy i zasłużył na wszystko co najlepsze. Jego auto było trzy razy sprawdzane, nim zostało wypuszczone na tor, a dodatkowo Zoe wyposażyła je w nitro, więc mogą mu co najwyżej wylizać koła.

Na tor wjechał inny, czarny samochód. Blondynka nie znała marki, ani modelu, nie wiedziała też, kto nim będzie kierował, jednak w jej wnętrzu narosło dziwne uczucie niepokoju.

-Kto to?- zapytała Asha.

-A jak myślisz?- zapytał z przekąsem.- To Styles. Słyszałem, że ktoś mu zamontował nitro, więc to będzie wyrównana walka.

Niepotrzebna. || H.S.✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz