24.

282 33 6
                                    

Gwiazdkujcie, komentujecie i polecajcie to ff. Xx

Zoe spojrzała na siebie w lustrze i zacisnęła usta w cienką linię. Wzniosła oczy ku niebu i westchęła głośno.

-Kurwa...

Włosy odstawały jej w każdą możliwą stronę, skóra miała niezdrowy blady odcień, a na dodatek pod oczami utworzyły się wielkie fioletowe wory.

Oto był efekt nieprzespanej nocy, którą spędziła w warsztacie, za zgodą Mo. Robert i Will oczywiście jej towarzyszyli.

Położyła się spać około szóstej rano dlatego też postanowiła, że dziś odpuści sobie zajęcia.

Była godzina jedenasta, a ona już była na nogach i klnęła na cały świat.

Dziś był wyścig, w którym miał wziąć udział Luke, a ona wyglądała jak sto nieszczęść.

Nie miała pojęcia gdzie się odbędzie, ani o której ponieważ chłopak był strasznie tajemniczy.

Oczywiście, mógł ją oszukać i jej nie zabrać jednak skończyło by się na tym, że nie znalazłby zbyt szybko osoby, która potrafiłaby napełnić butlę, nie mówiąc już o jej wymianie.

Zoe jęknęła zła, gdy rozczesywała splątane włosy. Zdecydowanie dziś z nią nie współgrały.

Kiedy w końcu po 15minutach męczarni udało jej się je w miarę ułożyć, jej telefon wydał z siebie jeden krótki dźwięk.

Od: 'Luke' 11:23

'Przyjadę po Ciebie o 21.'

Do: 'Luke'a 11:23

'Okay.'

Blondynka uśmiechnęła się nieznacznie. Już dawno nie była na takim wydarzeniu. Czasem.. czasem za tym tęskniła, za tymi latami beztroski, kiedy byli jeszcze w komplecie.

Przez jej umysł przelało się pewne wspomnienie.

Miała wtedy może ze 12 lat. Wraz z Zick'iem i Nicole wykradli się w nocy z domu i udali się na swoje pierwsze w życiu nielegalne wyścigi.

Musieli przejść wtedy spory kawałek, ponieważ były one na obrzeżach miasta.

Szybkie samochody, ciekawi ludzie.. i ta atmosfera, której na darmo było szukać gdzie indziej.

Do teraz pamiętała zapach spalin, palonej gumy i benzyny. Ten ostatni od zawsze należał do jej ulubionych, wraz z zapachem farby, rozpuszczalnika i skoszonej trawy.

Blondynka potrząsnęła lekko głową, aby odgonić wspomnienia i zaczęła się malować.

Założyła wszystkie 13 kolczyków w prawym uchu, jeden w wardze i w nosie, jednak jej włosy, nadal nie dawały za wygraną.

Wzięła głębszy wdech i poszła po jakieś ubrania, w tym beanie aby zakryć te cholerne włosy.

Ledwo zdążyła założyć spodnie, a ktoś już zaczął się dobijać do drzwi.

-Idę, idę!- krzyknęła, zapinając spodnie, gdy pukanie nie ustawało.

Uchyliła lekko drzwi i spojrzała na zadowolony wyraz twarzy jej przyjaciela.

-Cześć Alien.- Marcus uśmiechnął się do niej promienie, ukazując dołeczek w policzku. Jednak jego oczy.. pozostały chłodne.

-Cześć Riley.- Panna Castillo również się uśmiechnęła i otworzyła szerzej drzwi.-Właź, nie stój tak w progu.

Chłopak uśmiechnął się lekko, jednak jego oczy pozostały smutne.

Zoe znała to spojrzenie i ono nigdy nie wróżyło niczego dobrego.

Niepotrzebna. || H.S.✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz