Zoe poczuła jak cała krew odpływa z jej twarzy. W momencie zrobiło jej się słabo i niedobrze, a dodatkowo miała wrażenie, jakby wszystko stanęło w miejscu.
Jej rodzice.. ulegli wypadkowi.. ale co konkretnie się stało?
-Żyją?- zapytała cicho, kurczowo trzymając się ramienia przyjaciela.
-Wszelkie informacje uzyska Pani w szpitalu.- powiedział jeden z nich, przestępując nerwowo z nogi na nogę.
-Dziękuję.- powiedziała tylko, a jej wzrok był nieobecny. Mężczyźni odeszli, mówiąc ciche pożegnanie.
Co miała zrobić? Jechać tam od razu, czy pójść po Frieddie? Ja oni się czuli? Jak tam dojedzie?
-Coś się stało?- do dwójki przyjaciół podszedł Liam, który z daleka obserwował całą sytuację.
-Moi rodzice są w szpitalu.- powiedziała wyprana z wszelkich emocji.
Mimo iż nie przepadała za nimi, mimo tych wszystkich ran, które jej zadali.. nadal byli jej rodziną, jej rodzicami. Nadal w jakiś sposób jej na nich zależało, mimo iż im na niej.. już nie za bardzo.
Kochała ich na swój pokręcony sposób. Tak samo, jak kochała Frieddie. Kochała ich mimo wszystko.
-Gdzie moja siostra?- zapytała nadal patrząc się w punkt, w którym zniknęli policjanci.
-Zapomnij o niej.- Liam zaczął prowadzić dziewczynę w stronę swojego samochodu. Marcus w ciszy podążał za nimi.- Jest na górze z..
-..Harry'm?- zapytała, gdy chłopak zaciął się.
-Tak.. przykro mi..- otworzył przed nią drzwi, a ona wsiadła bez słowa.
Liam szybko obszedł samochód i zajął miejsce za kierownicą, zanim jednak zamknął za sobą drzwi, zwrócił się do Marcus'a;
-Co się tak wpatrujesz jak ciele w malowane wrota? Wsiadasz czy nie?!
Brunet spojrzał na niego nieobecnym wzrokiem, jednak zajął miejsce z tyłu. Po chwili samochód ruszył z piskiem opon.
***
Zoe wtargnęła do szpitala i rozgorączkowanym wzrokiem rozglądała się za kimś, kto mógłby udzielić jej jakichkolwiek informacji.
-Przepraszam!- krzyknęła w stronę wysokiego mężczyzny w białym kitlu, podchodząc do niego.
Mężczyzna odwrócił się w jej stronę i spojrzał na nią znad swoich okularów połówek. Nie miał więcej jak 30 lat.
-Tak?- zapytał głębokim głosem.
-Jestem Zoe Castillo. Moi rodzice mieli wypadek samochodowy i..
-Ach.. tak..- mówił powoli mężczyzna, przeglądając plik kartek, które trzymał w ręku.- Cas..tillo.. Hmm.. A więc Pani ojciec jest na izbie przyjęć, ma wybity bark i kilka zadrapań. Jemu życiu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo..
-A moja matka?- zapytała odczuwając lekką ulgę.
-Pani matka.. Ona jest w zdecydowanie gorszym stanie.. jest na sali operacyjnej... Jeżeli uda jej się z tego wyjść, będzie do końca życia jeździć na wózku inwalidzkim.- lekarz spojrzał na nią smutno, kładąc dłoń na jej ramieniu.- Przykro mi..
-Och..- powiedziała tylko, ale w jej głowie panował chaos.
Nie miała pojęcia co będzie teraz. Jak jej matka przyzwyczai się do tej sytuacji? I jak zareaguje jej ojciec? Jak w ogóle doszło do wypadku?
Nawet nie zauważyła, w którym momencie pojawili się przy niej chłopcy.
-Alien?- odezwał się Mark, delikatnie pocierając jej ramiona.- Co z nimi?
CZYTASZ
Niepotrzebna. || H.S.✓
Teen FictionCiężko jest, zacząć wszystko od początku, w zupełnie nowym miejscu, z nieciekawą przeszłością. Zoe nie jest miłą dziewczyną, która boi się wszystkiego. Co się więc stanie, jeśli na swojej drodze spotka kogoś o podobnym temperamencie jak jej? -Chcesz...