58.

165 16 5
                                    

-Mówię Ci Luke..- Calum położył głowę na stole, czując się słabo.- życiu chodzi o to..hik

-Nie gadaj tylko polewaj.- przerwał mu Mike, podsuwając mu butelkę pod nos.- Z naszej trójki trzymasz się najlepiej. Co nie, Luke? hik.

Blondyn spojrzał na dwójkę swoich przyjaciół, pomamrotał coś pod nosem, po czym uderzył czołem o blat, będąc zmęczonym. Najpierw Louis, a teraz jego przyjaciel.. a właściwie to były przyjaciel.

-Czego do kurwy oni chcą od mojej siostry?- wybełkotał, wbijając swój wzrok w Mike'a.- Kurwa. Czego?!

-Wiesz.. ona jest.. całkiem spoko.- powiedział Calum, podtykając mu pod nos kieliszek.- Ładna..hik zgrabna.. zaradna.. nie to co Ty... czego tu nie chcieć? Chyba tylko Ciebie.. do kompletu.

-Właśnie!- krzyknął, łapiąc za kieliszek.- Jestem jej bratem, więc to chyba oczywiste, że wszyscy.. powinni od niej wypierdalać!

-To tak nie działa.- mruknął Mike, po czym wypił do dna, zawartość swojego kieliszka, na równo z dwójką przyjaciół.- Im Ty bardziej będziesz jej wzbraniał, tym bardziej ona będzie chciała postwić na swoim. Mia mnie.. uświadomiła..

-To co.. mamzrobić..?

-Pozwól jej, spotkać się z Irwinem.. to Twój kumpel.. Hik.

-Właśnie!- Calum uderzył dłonią o blat.- Jak posmakuje to może jej się znudzi. Hik. Jak zauważy, że Ciebie to nie rusza, to może odpuści.

-Dobry pomysł! Dzwonie do Asha..

Luke wyciągnął telefon z kieszeni i go odblokował, jednak szybko zrezygnował z próby zadzwonienia do przyjaciela, bo jakimś cudem, wszystkie klawisze zlały się w jedność.

-Złożę mu wizytę..- powiedział, wstając nagle.

Naciągnął na siebie kurtkę, ubrał dwa różne, prawe buty, po czym opuścił dom Caluma. Jego przyjaciele spojrzeli po sobie, po czym zebrali się szybko i chwiejnym krokiem poszli za przyjacielem.

-Luukeeeyyy!- krzyknął za nim Mike.- Zaczekaj na nas! Hik...

Po chwili cała trójka, trzymając się pod pachy, dotarła do domu Irwina. Luke zaczął walić w drzwi, drąc się w niebogłosy.

-Aaashh! Bracie! Otwórz!- naparł całym swoim ciałem na drewnianą powłokę, czując się słabo.- Aaas..- nim zdążył skoczyć, drzwi otworzyły się nagle, a on wpadł w czyjeś ramiona.

-Boże.. co wy ze sobą zrobiliście?- mruknął blondyn, pomagając wtoczyć się Lukę'owi do środka.

-Ash, bracie mój...- powiedział, gdy Irwin położył go na kanapie.- Co u Ciebie?

-Jakoś nie byłem Twoim bratem, gdy wściekły..

-Co było to było. Nie żywię urazy.- blondyn przerwał mu, machając ręką na jego zbędną wypowiedź.- Doszedłem do wniosku, że jeśli na prawdę zależy Ci na mojej siostrze, to dobrze.. zgadzam się.. na was. Ale zrań ją, a utnę Ci jaja, przyszyję do czoła, robiąc z Ciebie sflaczałego jednorożca.

-Uh.. doprawdy?- zapytał powątpiewająco.- A powtórzysz to, jutro gdy będziesz już trzeźwy?

-Tak..- szepnął słabo, odpływając.

***
-Zoe.- Harry wszedł do domu blondynki, trzaskając drzwiami.

Rozejrzał się wokół, jednak nigdzie nie potrafił jej dostrzec, nawet na piętrze. Dziwne, obce uczucie zalało jego ciało. Gdzie ona mogła być? Coś jej się stało?

-Zoe?!- krzyknął lekko przerażony.

-Łazienka!- odkrzyknęła.

Szatyn wpadł do wykafelkowanego pomieszczenia i od razu mocno przytulił dziewczynę, napawając się jej zapachem. Dziewczyna objęła go, będąc lekko zdziwoną jego nagłym napadem czułości.

Niepotrzebna. || H.S.✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz