33.

303 32 10
                                    

-Kim Ty do cholery jesteś, żebyś mógł decydować co jest dla niej najlepsze, a co nie?!- warknął wysoki brunet, a jego oczy błyszczały gniewem.

-Jestem jej bratem.- syknął blondyn, popychając chłopaka.- I to ja zawsze przy niej byłem. Nie Ty. To ja ją pocieszałem, gdy płakała zraniona przez Ciebie. I gdybym wiedział, że to Ty byłeś powodem jej łez, to już dawno byś nie żył.

Mike mierzył Zayn'a groźnym spojrzeniem. Mimo tego, jak bardzo go nie trawił nie potrafił mu zrobić krzywdy. Nie w tym momencie przynajmniej.

Mia, którą przytrzymywał Calum, patrzyła na wszystko, jednak nie potrafiła wypowiedzieć ani jednego słowa. Skąd się dowiedzieli? Przecież byli tacy ostrożni!

Nie słyszała o czym rozmawiali, jednak coś czuła, że to nie skończy się dobrze. Nie, znając temperamenty obu chłopców.

O każdego z nich bała się tak samo.. W końcu byli najważniejszymi mężczyznami w jej życiu! Nie chciała, aby któremuś z nich stała się krzywda!

-Mike! Przestań!- krzyknęła, starając się wyrwać z uścisku Hood'a.- Zayn, Ty też! Uspokójcie się!

Przyjaciele Zayn'a przyglądali się całej tej scenie z nieskrywaną radością. Żaden z nich jednak nie reagował. Mogli się nienawidzić, ale mieli swoje zasady.

-Nie zbliżaj się do niej.- splunął Mike, odsuwając się od bruneta.

-Nie będziesz mi mówił, co wolno mi robić, a co nie.- Zayn wyprostował sylwetkę i zacisnął pięści. Był gotowy do walki.- Ona jest moja.

-Ona nie jest rzeczą! I nigdy nie będzie Twoja. Zasługuje na coś lepszego, jak na takie ścierwo jak Ty.

-Mike!- krzyknęła łamiącym się głosem.

Zayn spojrzał na blondyna rozjuszonym wzrokiem. Wziął zamach i z całej siły uderzył chłopaka w brzuch, przez co ten, zgiął się w pół. Mike szybko się ogarnął i oddał mu z dwa razy większą siłą. Złapał bruneta za włosy i uderzył jego twarzą o swoje kolano. Dało się słyszeć ciche chrupnięcie.

Zayn upadł na kolana a z jego nosa, nieprzerwanie płynęła krew. Na ten widok w oczach Mii, stanęły łzy.

-Nie zbliżaj się do niej.- splunął na koniec Mike i podszedł do swoich przyjaciół.- Idziemy.

Jessie zgarbiła się lekko i spojrzała wymownie na Zoe, której twarz zdobił grymas niezadowolenia.

-A tak przynajmniej mówiła Mia.. gdy udało mi się z nią raz spotkać...- szepnęła smutna.

Panna Castillo westchnęła głośno, pocierając ręką czoło. Nie miała pojęcia co ma jej na to wszystko odpowiedzieć.. cała ta sytuacja, była co najmniej.. dziwna i nietypowa.

-Trzymaj gardę.- odpowiedziała jej tylko, zupełnie nie zwracając na nią uwagi, myśląc nad czymś głęboko.- Nogi szerzej, łokcie zablokowane. I wyciągnij ten cholerny kciuk z pięści!

Wydaje mi się, że Carrie ma coś z tym wspólnego. Tylko co chce przez to uzyskać? Znając życie Frieddie nic nie wie, ona nie bawi się w takie gierki, to zupełnie nie w jej stylu.. Jednak ta Johnson..

-Skąd możesz wiedzieć, co robię źle, skoro nawet na mnie nie patrzysz?- zapytała zdziwiona Jessie, przekręcając głowę w bok.

-Jessie..- jęknęła zrezygnowana Zoe.- Może i jestem blondynką, ale nie jestem głupia. Poza tym, mam podzielną uwagę i dobrze widzę, że się nie skupiasz. Ponadto, masz straszną tendencję do chowania kciuka w pięści, co jest błędem, bo raz dwa zrobisz sobie krzywdę...

Niepotrzebna. || H.S.✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz