Epilog.

201 18 14
                                    

Przepraszam za wszelkie błędy. Nie sprawdzałam.

Stała nad grobem z białą różą w ręce, ubrana w czarną suknię sięgającą jej za kolana. Zawsze się tak ubierała gdy tu szła, nie potrafiła inaczej. Ba! Nie wyobrażała sobie, że mogłaby założyć cokolwiek innego. Nie czułaby się odpowiednio ubierając się inaczej. Choć tyle mogła zrobić dla osoby, która coś znaczyła w jej życiu.

I choć bywało między nimi różnie, wiedziała, że na zawsze pozostanie w jej sercu. Nie raz dochodziło między nimi do kłótni, a wyzwiska, jakie padały z ich ust, mogły świadczyć o nienawiści. Te wszystkie okropne rzeczy, które robili by dopiec drugiej osobie, której teraz zabrakło.

Jej wzrok przeskoczył z pięknego kolorowego zdjęcia na napis:

Harry Styles

Ur. 22.05.1996r.
Zm. 23.03.2015r.

Jakie to żałosne, że całe życie człowieka, jest określone tylko dwoma datami, jakby pomiędzy nimi nie działo się nic więcej. Jakby ta osoba, która leżała w tym miejscu nigdy nic nie przeżyła. Dwie daty: od do i tyle. Niczym odcinek, który ma wytyczony początek i koniec, a gdy dotrzesz do jego zakończenia, w sercu pozostaje tylko pustka, oraz bałagan w głowie. Jego nie ma, a Ty pozostajesz z tym całym syfem i ogromem problemów, które zaczynają się piętrzyć, narastać.

Już nigdy go nie dotknie, nigdy nie spojrzy w jego szmaragdowe oczy, ani nie poczuje jego ciepła, gdy ją będzie tulił. Nigdy nie pocałuje jej w czoło, ani nie powie, że jest dla niego najważniejsza. Nigdy więcej też się z nim nie pokłóci, nie zobaczy zmarszczek na jego czole, gdy się nad czymś zastanawiał, ani jego dołeczków gdy uśmiechał się uśmiechem zarezerowanym tylko dla niej.

-Dlaczego?- zapytała cicho, płaczliwie, kładąc różę na granitowej płycie.- Dlaczego to zrobiłeś?! Dlaczego ze mną nie porozmawiałeś?! Zrobiłabym dla Ciebie wszystko..

-Zoe..- powiedział ktoś za nią, jednak ona go nie usłyszała.

-A Ty?- spojrzała na grób obok tego, przy którym stała.- Dlaczego taka byłaś? Czemu to zrobiłaś?! Co zrobiłam źle, że mnie zostawiliście?!

Frieddie Castillo.
Ur. 1.03.1996
Zm. 22.03.2015
'Ukochana córka i siostra.'

Kochała ją. Kochała mimo wszystko i miała cichą nadzieję, że jej dawna siostra powróci. Teraz jednak było za późno. Lekarze stwierdzili, że cierpiała na depresję i miała skłonności samobójcze, a przynajmniej tyle powiedziała im Carrie, którą również wplątano w te sprawę.

Był i trzeci grób, który nie pasował tu najbardziej. Był cały zastawiony zniczami i herbacianymi różami, a jego widok, bolał ją chyba najbardziej.

Luke Hemmings
Ur. 14.09.1996
Zm. 23.03.2015
'I to by było na tyle.'

Zoe uśmiechnęła się mimowolnie, przez łzy. Chciałbym, aby na moim grobie widniało właśnie takie epitafium. Przypomniała sobie jego słowa, gdy raz u niego nocowała. Nie wyobrażała sobie życia bez jego beztroskiego podejścia, nieśmiesznych żartów i dziwnych zachowań, jednak to było nic w porównaniu do tego, jak teraz czuła się Jessie.

-Zoe.- ktoś położył rękę na jej ramieniu, a ona wzdrygnęła się lekko.

-Zostaw mnie samą, tato.- powiedziała przez zaciśnięte zęby.

Chciała być sama ze swoim bólem. Nie chciała nikogo obok siebie, kto widziałby ją w chwili jej słabości.

-Mama się martwi..- powiedział cicho.- Od tygodnia nie wróciłaś do domu..

-To nie jest mój dom.- strzepnęła jego rękę, odwracając się i gdyby mogła mordować wzrokiem, Mark umarłby już trzy razy.- I nigdy nim nie był, dobrze o tym wiesz. A skoro tak się martwi, to gdzie jest?!

-Ona...

-Jeszcze dziś się wyprowadzam.- przerwała mu ostro.- Nie chce mieć z wami nic wspólnego. To przez was umarła April, a teraz Frieddie. To wszystko przez was! Zawsze jej na wszystko pozwalaliście, to macie tego efekty. A mnie traktowaliście jak zło konieczne.

-Zoe, jesteś naszą jedyną córką, nie możesz..

-Razem z Frieddie odeszła wasza ostatnia córka.- syknęła odchodząc.

Mark stał w bramie cmentarza, uważnie śledząc każdy ruch blondynki. On jako jedyny wiedział w jakim dołku emocjonalnym się znajduje i jak na nią wpłynęła śmierć Frieddie i jego przyjaciela. Znał ją lepiej niż wszyscy i wiedział, że potrzebuje czasu, by dojść do siebie. Dużo czasu.

-Słyszałeś?- zapytała od razu, podchodząc do niego.

-Tak.- powiedział krótko, wiedząc, że nie chce, aby udzielał jej rad, choć sądził, że powinna porozmawiać ze swoim ojcem. Zaczął kierować się w stronę swojego samochodu, wiedząc, że pójdzie za nim.

-Żadnych kazań?- zapytała szczerze zdziwiona.

-Żadnych.- odrzekł, otwierając przed nią drzwi.- Wsiadaj, przed nami długa droga. Wszyscy już tam są. Pozwoliłem sobie wziąć Twoje rzeczy z garażu. Klucze oddałem Twojej matce. Odebrałem też dokumenty ze szkoły, a Moe był niepocieszony, że zwalniasz się bez zapowiedzi.

-Dziękuję.- odpowiedziała ściskając jego rękę.

***

Już od wejścia słyszała ich głosy, przez co poczuła się gorzej. O ile wcześniej było jej niezwykle ciężko, tak teraz wszystkie uczucia i emocje, przytłaczały ją i sprawiały, że nie potrafią wykonać ruchu. Nie chciała ich widzieć, jednak pragnęła ich obecności.

Powoli wtoczyła się do salonu, jednak wzrok wszystkich tam zebranych nie spoczął na niej. Zayn, Calum, Jessie, Mia, Ashton, Niall, Mike, Louis, Liam siedzieli przy kominku i wspominali Luke'a i Harryego, ze łzami w oczach. Zdawało się, że zażegnali dawny konflikt, by wspólnie ruszyć do przodu w nowym miejscu. Ona jednak, znów czuła się zbędna, niepotrzebna i gdy już miała się wycofać, zauważyła ją niską blondynka, która od razu pognała w jej stronę i zamknęła w mocnym uścisku, a jej ciałem wstrząsnął szloch.

-Shhh.. Spokojnie Jessie.- starała się ją uspokoić, kołysząc w ramionach. Sama jednak była na skraju płaczu.- Wszystko się ułoży.

-Nic się nie ułoży.- jej głos był zagłuszony, gdyż schowała głowę szyi Zoe.- Bez niego nic nie będzie takie samo.

-Wiem. Ciężko jest, zacząć wszystko od początku, w zupełnie nowym miejscu, z nieciekawą przeszłością. Jednak jeśli ma się wokół siebie odpowiednie osoby, o wiele łatwiej jest ruszyć przed siebie, bo nie ma gorszych uczuć niż samotność i bycie niepotrzebnym.

To chyba jedyny rozdział, w ostatnim czasie przynajmniej, który tak szybko napisałam. Trochę ciężko jest mi się żegnać z tym opowiadaniem, bo pisałam je przez ponad półtorej roku (szok!), o ile nie dwa lata. xD (majo rozmach skurwysyny! xD) nie będzie drugiej części, ponieważ nie potrafiłabym jej napisać, co z resztą chyba widać, zważając na to, jak ostatnio mi to szło. Dziękuję wam za wszystko, za czas jaki mi poświęciliście, za Wasze komentarze, wiadomości. ❤ za to że byliście i że czułam się wam potrzebna! Kocham. xxxx

Niepotrzebna. || H.S.✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz