-Oh, wróciła córka marnotrwana.
-Witaj Frieddie.
Zoe dumnie przekroczyła próg, swojego nowego domu.
Rozejrzała się dyskretnie, po wnętrzu i zmarszczyła lekko nos.
Nigdy nie podzielała gustu swojej matki. Nie lubiła otwartego układu pomieszczeń, a tym bardziej, nie znosiła kiedy w pokojach, dominowała czerń z akcentami czerwonego i białego.
Zawsze kojarzyło jej się to, z brakiem rodzinnej atmosfery, która była zapełniana pieniędzmi. I nie pomyliła się z tym stwierdzeniem.
Jej rodzice, nigdy nie mieli dla niej czasu, w przeciwieństwie do Frieddie. Ona zawsze była ich oczkiem w głowie.
-Jesteś w końcu.- lodowaty ton głosu jej matki, sprowadził dziewczynę na ziemię.
Odwróciła się w jej stronę i przyjrzała uważnie.
Śmiało mogła stwierdzić, że Veronica, nie zmieniła się ani trochę. Jej długie blond włosy, miała jak zwykle, pięknie uczesane i spięte, makijaż był idealnie nałożony, a strój pod każdym możliwym względem, perfekcyjny.
-Witaj matko.- powiedziała sucho.
Blondynka nie potrafiła tego wyjaśnić, ale z jakiegoś powodu, jej matka, wzbudzała w niej złość. I nie musiała nic robić, czy też mówić, bo wystarczało, aby tylko weszła do pokoju, w którym była Zoe, a ta już czuła, jak rośnie w niej irytacja.
Kobiety od paru lat, nie potrafiły się dogadać i pałały do siebie wzajemną niechęcią.
-Nie sądziłam, że tak szybko Cię wypuszczą.- zadrwiła Veronica.
-Gdzie jest mój pokój?- zapytała Zoe, nie chcąc wszczynać awantury.
Wiedziała, że Frieddie przygląda im się uważnie i czeka na dalszy rozwój sytuacji, dlatego postanowiła nie dawać jej tej chorej satysfakcji i nie kłócić się.
Nauczyła się w końcu, że agresją i krzykiem, niczego nie załatwi. Czasem trzeba spuścić z tonu, dać sobie spokój z błahymi rzeczami.
-W garażu.- powiedziała śpiewnie jej siostra, klaszcząc w dłonie.
Zoe spojrzała się zszokowana, na swoją matkę, szukając oznak, że to co powiedziała jej siostra, było tylko głupim żartem.
Przecież to nie możliwe, żeby miała zamieszkać w garażu. Jak oni to sobie wyobrażają? Jak to ma w ogóle wyglądać?
-Wszystko jest już tam gotowe.- powiedział jej ojciec, który akurat schodził z góry.- Jest cały wyremontowany i dostosowany do mieszkania. Spodoba Ci się, zobaczysz. Chodź, zaprowadzę Cię.
Mark wziął jej torby i wyszedł przed dom. Skręcił w lewo i nie uszedł więcej, jak pięć metrów. Zoe szła cały czas za nim, mamrocząc pod nosem, że jej rodzice oszaleli.
-Razem z Veronicą, uznaliśmy, że tak będzie najlepiej.- powiedział sucho, nie zaszczycając jej nawet spojrzeniem.
-Najlepiej?- prychnęła.- Dla kogo, niby? Dla mnie, czy dla was? Aż tak bardzo się mnie wstydzicie?!
-Zoe, nie przesadzaj.- rzekł twardo, mrożąc ją wzrokiem.- Powinnaś się cieszyć, że masz gdzie mieszkać. Jesteś w końcu pełnoletnia i możesz się już wyprowadzić.
Zdenerwowny zachowaniem córki, mocno nacisnął guzik na małym pilocie, a duże drzwi od garażu, zaczęły unosić się w górę.
-Nie będzie aż tak źle, zobaczysz.- powiedział po chwili, gdy ochłonął i wręczył jej mały kluczyk.- Zapewniliśmy Ci wszelkie udogodnienia i jestem pewien, że Ci się spodoba. Sam go zaprojektowałem i wyremontowałem.
CZYTASZ
Niepotrzebna. || H.S.✓
Novela JuvenilCiężko jest, zacząć wszystko od początku, w zupełnie nowym miejscu, z nieciekawą przeszłością. Zoe nie jest miłą dziewczyną, która boi się wszystkiego. Co się więc stanie, jeśli na swojej drodze spotka kogoś o podobnym temperamencie jak jej? -Chcesz...