Dziękuję, że ze mną jesteście. :*
Zoe w momencie zamilkła i spojrzała w jego szmaragdowe tęczówki, szukając czegoś, sama nie wiedząc czego. Miłości? Czy też może drwiny? Zanim jednak zdążyła cokolwiek mu odpowiedzieć, ktoś zagwizdał głośno, płosząc ją tym samym. Szybko zabrała swoją kurtkę i torbę.
-Muszę iść.- powiedziała tylko wychodząc.
-Horan, Ty durniu!- Louis walnął swojego przyjaciela w tył głowy.- Wszystko zniszczyłeś!
-Ała..- jęknął blondyn, masując obolałe miejsce.- Przepraszam, nie sądziłem, że ucieknie..
-Myślenie to zostaw mnie!- warknął zirytowany.- Chuj mi z Twojego przepraszam.
-Ja też już lepiej pójdę.- westchnął Harry, wpatrując się w podłogę.
Był zażenowany. Zoe była pierwszą kobietą, której wyznał miłość i pierwszą, która uciekła. Tak się zbłaźnić i to jeszcze przed przyjaciółmi..
-Harry..- powiedział współczująco Liam, jednak szatyn uciszył go gestem ręki.
-Zostawcie mnie.- powiedział na odchodnym.
Dzwonek nad drzwiami wydał charakterystyczy dźwięk gdy Harry wyszedł z kawiarni. Przez chwilę szedł z zawieszoną nisko głową i z rękami w kieszeniach, by po chwili po prostu rzucić się pędem przed siebie. Nie miał pojęcia ile biegł, jednak na pewno długo. Nogi odmówiły mu posłuszeństwa, a płuca paliły niemiłosiernie.
Zatrzymał się na moment by odpocząć. Oparł ręce o kolana i wdychał rześkie powietrze przez nos. Oczy miał zamknięte i starał się jakoś uspokoić, jednak jej słowa nie chciały opuścić jego głowy. I jeszcze te oczy. Było w nich tyle strachu, tyle cierpienia i smutku.
Nie odpuści jej sobie. Nie ma takiej opcji. Dowie się od niej wszystko na temat Dereka i sprawi, że jej koszmary odejdą.
Szybko pobiegł w stronę jej domu, mając nadzieję, że właśnie tam ją spotka. Jak bardzo się zawiódł.. Drzwi były zamknięte, a w oknach nie paliło się światło. Na próżno pukał..
Na zewnątrz było w miarę ciepło, co było dość zaskakujące, zważając na fakt, że była połowa lutego. Za dwa dni, zaczynały się ferie, podczas których będzie intensywnie ćwiczył do wiosennych zawodów.
Znając moje szczęście, będzie w warsztacie. Westchnął zasmucony. Cholerny Horan. Gdyby nie on to..
-Harry?- odezwał się ktoś za nim.
Brunet w momencie odwrócił się za siebie i spojrzał zdziwiony na Carrie, która stała pod domem państwa Castillo.
-Cześć.- przywitał się krótko, odwracając swój wzrok.
Ze wszystkich osób na świecie, jej się nie spodziewał. W sumie, to nie miał nawet ochoty z nią rozmawiać i miał cichą nadzieję, że odejdzie gdy tylko nie uzyska większej reakcji z jego strony.
-Co Ty tutaj robisz?- zapytała zdziwiona.
-O to samo mógłbym zapytać Ciebie.- powiedział niezbyt inteligentne, za co skarcił siebie w duchu.
Przecież to dom Frieddie, to oczywiste, że czeka na swoją przyjaciółkę...
-W sumie, to nie odpowiadaj. Nic mnie to nie interesuje.- dodał po chwili, mając nadzieję, że jakoś wybrnie ze swojego wcześniejszego pytania.
-Dlaczego taki jesteś?- zapytała podchodząc do niego.
-Jaki?- zapytał zgryźliwie, odwracając się twarzą do niej.
-Taki oddalony.. zimny..- powiedziała, a jej twarz nie wyrażała nic.
Kiedyś można było czytać z niej, niczym z otwartej księgi. Kiedyś miała w sobie to coś, co sprawiło, że jego przyjaciel stał się jego wrogiem.. Teraz jednak, nie wiedział co to było. Zostało zatarte przez cudze ręce.
-Nic dla mnie nie znaczyłaś.- powiedział spokojnie, a w oczach dziewczyny pokazały się łzy.- Przepraszam Carrie, ale to był tylko seks. Dałaś mi to, czego potrzebowałem i nie możesz mieć mi tego za złe, bo sama tego chciałaś. Nie zrobiłem Ci niczego, czegoś byś nie pragnęła. I może zachowałem się jak dupek, jak smarkacz, który myślał tylko fiutem, ale chciałbym abyś wiedziała, że teraz jest mi przykro, za to jak Cię traktowałem.. jak traktowali Cię inni przeze mnie. Jest mi przykro z powodu Twojego taty. Przykro, że nigdy nie dałem Ci odczuć, że jesteś ważna.. Kiedyś, zanim stałaś się taka jaka się stałaś, co po części jest też moją winą, chyba Cię kochałem.. nie ja na pewno Cię kochałem, bo w końcu poświęciłem dla Ciebie moją przyjaźń z Luke'iem... później wszystko się zmieniło, bo Ty chciałaś więcej i więcej.. A teraz? W moim życiu pojawił się ktoś inny.. Ktoś kto spędza mi sen z powiek, ktoś kto sprawia, że na nowo chce mi się oddychać. Ktoś kogo..
-Potrzebujesz?- zapytała, gdy chłopak się zaciął, a łzy moczyły jej policzki.
Jego słowa bolały.. choć sama nie wiedziała dlaczego, bo sama sobie zgotowała taki los. Przez własne zachcianki, zaciętość, chęć bycia tą najlepszą i jedyną. Mogła go mieć, mogli być parą, mogli być szczęśliwi, jednak ona to wszystko zepsuła.. Chciała mieć ich obu jednocześnie. Harryego i Luke'a i dopiero po latach dostrzegła swój błąd.. nie można mieć wszystkiego, prawda?
-Tak..- szepnął, a na jego twarzy, pojawił się mały uśmiech.- Mam nadzieję, że Ty też kogoś takiego znajdziesz i że będziesz szczęśliwa. Tym kimś jednak nie jestem ja.
-Kocham Cię, wiesz?- zapytała nagle.- Zawsze Cię kochałam..
-Przykro mi, jednak wiem, że nie zasłużyłem na Twoją miłość. Pora ruszyć do przodu, przestać się cofać, Carrie.- powiedział, oddalając się.- Ja ruszyłem, Ty też musisz.
-Harry..- załkała ponownie, przybliżając się do niego.
Złapała go za kurtkę i przyparła swoje usta do jego. Znów poczuła ten cudowny smak.. Zaczęła poruszcaac swoimi wargami przy jego i ułożyła swoje dłonie na jego karku, zaczynając bawić się jego puklami. Harry był w zbyt dużym szoku, by zrobić cokolwiek, Carrie nigdy nie była taka gwałtowna.. Zaskoczony nie zrobił nic by przerwać ich pocałunek, ale także go nie oddał. To nie była Zoe..
Ktoś zakaszlał za nimi, sprowadzając tym samym chłopaka na ziemię. Szybko odepchnął od siebie brunetkę i spojrzał za siebie. Niebieskie tęczówki ciskały w niego tysiącem błyskawic, a ciemne blond włosy były poburzone od ciągłego przeczesywania ich palcami.
-Dobrze się bawisz, Harry?- niskie warknięcie wydobyło się z gardła przybysza.- Co Ty tu z resztą, do cholery robisz? Mało Ci?!
CZYTASZ
Niepotrzebna. || H.S.✓
Teen FictionCiężko jest, zacząć wszystko od początku, w zupełnie nowym miejscu, z nieciekawą przeszłością. Zoe nie jest miłą dziewczyną, która boi się wszystkiego. Co się więc stanie, jeśli na swojej drodze spotka kogoś o podobnym temperamencie jak jej? -Chcesz...