57.

182 22 2
                                    

Siedem rozdziałów do końca i epilog z podsumowaniem. Będziecie tęsknić? Bo ja trochę tak. :c
Dziękuję za wszelkie wyświetlania, komentarze i gwiazdki! Jesteście najlepsi!

-Długo będziesz się na mnie gniewać?- zapytał zrezygnowany Ash, rzucając się na kanapę, obok blondynki.

-Nie gniewam się.- zaprzeczyła od razu, jednak jej wzrok ani na chwilę, nie spoczął na nim.

-Więc porozmawiaj ze mną!- warknął, wyrywając jej pilota z rąk.

-Ej! Ja to oglądałam!- krzyknęła, gdy chłopak wyłączył grające pudło.

-Wcale nie!- zaprzeczył od razu, kładąc pilot na najwyższą półkę w jej domu, tak aby nie mogła po niego sięgnąć.- Przeskakujesz bezsensownie z kanału na kanał i robisz wszystko, byle by na mnie nie spojrzeć. O co Ci chodzi?

-O nic mi, do cholery, nie chodzi Tu pompatyczny dupku!- krzyknęła, wstając z kanapy.- Po prostu nie zamierzam zajmować Twojego jakże cennego czasu! Jestem przecież tylko głupią małolatą, siostrą Twojego kumpla!

-Przecież Cię przeprosiłem! Z resztą wtedy nie miałem tego na myśli!- odkrzykął, podchodząc do niej. Z każdym jego krokiem, ona robiła dwa w tył.

-Nie to? Więc co?!- odetchnęła go od siebie, gdy podszedł za blisko.

-Cholera..- mruknął, czując jak wszelkie siły go opuszczają.

Zawsze czuł się przy niej słabo. Z groźnego lwa, stawał się malutkim szczeniaczkiem, tylko przez jedno jej spojrzenie. Zagryzł wargę, wpatrując się w jej śliczną twarz. Dziewczyna dyszała głośno, gdy delikatnie obrysował jej wargi kciukiem. Nawet nie zauważyła kiedy, podszedł tak blisko, mogła poczuć orzeźwiający zapach jego perfum.

-Ash..- zamruczała, gdy ich klatki piersiowe się zetknęły, a chłopak sunął nosem po jej szyi, napawając się jej słodkim zapachem.

Zaczął składać delikatne pocałunki na jej rozpalonej skórze, gdy jej dłonie zaczęły bawić się jego włosami. Zupełnie straciła kontrolę nad swoim ciałem, mimo iż jej umysł był przeciwny temu wszystkiemu. Miała być na niego zła. Miała być nieprzystępna. Miała sprawić, by poczuł się tak samo zraniony jak ona. Choć czy miała ku temu powód? On nie zrobił nic takiego.

-Czemu tak powiedziałeś?- zapytała, trzeźwiejąc nagle. Odsunęła go od siebie, jednak nie potrafiła tak samo odciąć się od uczucia pustki, które ją zalało, gdy jego usta nie pieściły jej skóry.

-Jesteś siostrą Luke'a i mimo, że nie powinienem.. nie potrafię trzymać się z daleka od Ciebie.

-No i fajnie.- usłyszał męski głos za sobą, przez co wzdrygnął się nieznacznie.

Odwrócił się na pięcie i przełknął głośno ślinę, gdy zauważył groźnie wpatrującego się w niego blondyna.

-Luke ja..

-Masz sekundę na to, aby odsunąć się od mojej siostry i dwie, aby opuścić mój dom.- warknął Luke, zaplatając ręce na piersi.

-Stary..- Ash chciał coś powiedzieć, jednak pięść Hemmings'a spotkała się z jego policzkiem.

-Zostaw go imbecylu!- warknęła na swojego brata, popychając go.- To Twój przyjaciel!

-Już nim nie jest!- krzyczał, a jego oczy płonęły ze złości.- Mówiłeś mi, że nic do niej nie czujesz! Cholera! A ja Ci uwierzyłem! Pozwalałem Ci tu przychodzić! Traktowałem jak brata!

-Luke, ogarnij się!- krzyczała jego siostra, starając się go odciągnąć od Ash'a, który nawet się nie bronił, tylko przyjmował wszystkie uderzenia.- Zabijesz go! Kurwa, Luke!

Jessie wskoczyła na plecy Hemmings'a i zaczęła go okładać i ciągnąć za włosy.

-Kurwa mać!- krzyknął Mike, który pojawił się z niewiadomo skąd. Szybko podbiegł do Luke'a, wcześniej ściągając z niego Jessie i popchnął go na ziemię.- Stary, ogarnij się!

Stanął między dwójką przyjaciół, broniąc Irwina, przed kolejnym napadem złości, ze strony Luke'a.

-Ja go zabije! Jak śmiał dotknąć moją siostrę! Zabije skurwiela!- Hemmings krzyczał niczym opętany, wyrywając się w stronę ciemnego blondyna.- Już jesteś nieżywy!

-Jessie! Weź stąd Ash'a.- zarządził Mike, przewracając przyjaciela na brzuch i siadając na jego plecach.

-Złaź ze mnie, sprzedawczyku!

Jessie patrzyła wielkimi oczami to na brata, to na Ashtona, który zwijał się z bólu na podłodze. Nie potrafiła zrozumieć, jak Luke mógł coś takiego zrobić. Co w niego wstąpiło? Gdyby nie Mike, to..

-Jessie!- upomniał ją czerwonowłosy.

Dziewczyna szybko się opamiętała, podeszła do Ashtona i pomogła mu wstać. Wzięła go po ramię i skierowała się do swojego pokoju, by tam opatrzeć jego rany.

-Zaczekaj tu na mnie.- rozkazała, gdy chłopak usiadł na krańcu łóżka.

Po chwili przyszła z apteczką i zaczęła go opatrywać. Chłopak cały czas starał się nawiązać z nią kontakt wzrokowy, jednak ona skwapliwie go unikała.

-Jesteś durniem, Irwin.- skiwntowała, chowając przybory.

-Zakochanym durniem.- powiedział bez chwili namysłu, a gdy i do niego dotarło to co przed chwilą powiedział, jego policzki zrobiły się całe czerwone.- Znaczy się.. ja..- jąkał się, nie wiedząc jak ma wyjść z tej sytuacji.

-Znowu zamierzasz uciekać, Ash?- zapytała rozgoryczona, słysząc drugą część jego wypowiedzi.

-Jessie..

-Przestań. Po prostu się zamknij.- syknęła, rzucając apteczkę w kąt.- Wszyscy jesteście tacy sami; tu mówicie wielkie słowa, kocham Cię, jesteś najważniejsza, tylko po to, by po chwili się ze wszystkiego wykręcić. Zawsze tak jest. Przychodzicie i odchodzicie, pozostawiając po sobie tysiące pytań w stylu; co jest ze mną nie tak? i uczucie bycia niepotrzebnym. Mam..

Nie dokończyła. Zamknął jej usta pocałunkiem. Najpierw delikatnie muskał jej wargi, by później stał się bardziej namiętny. Jessie z początku skołowana, z czasem zaczęła odmawiać pocałunki. Położyła dłonie na jego barkach i zaczęła bawić się jego włosami, a on umieścił swoje na jej biodrach, przeciągnąć ją bliżej siebie.

-Chyba też Cię kocham.- szepnęła, gdy przerwał pocałunek, a jego oczy zabłyszczały ze szczęścia.

-Fajnie.- zaśmiał się ktoś wchodząc do pokoju.- Wy się pokochajcie, a ja na zawsze będę sam.

-Czego tu szukasz, Cal?- zapytał trochę niemiło Irwin, oplatając blondynkę w talii.

-Całującej się pary i jak widać znalazłem.- powiedział ironicznie, kładąc się na łóżku dziewczyny.- Hemmings wie? Choć czekaj, nie odpowiadaj. Widząc Twoje oko, wnioskuję, że wie.

-Ha ha ha.- Jessie udała, że jego żart był zabawny i zaklaskała w dłonie.- Zatrzymajmy tę karuzelę śmiechu, bo się wszyscy podusimy.

-Polecam się. A tak na serio, to chciałem Twojego chłopaka wyciągnąć na piwo i jakieś dziewczyny, ale on już jest stracony... Poszedłbym do Luke'a, ale chyba nie będzie chciał. Od dziś jego ulubionym zajęciem, będzie chyba robienie za przyzwoitkę. Więc Ash, ręce na kołderkę i miłej zabawy.

-Irwin..- do pokoju wparował blondyn, a jego wyraz twarzy nie świadczył o jego zadowoleniu, z faktu, że chłopak nadal tu jest.- Chyba kazałem Ci stąd wypierdalać.

-Ale Luke!- zaraz za nim wparował Mike.- Zostaw ich. To ich sprawa co robią.

-Hej!- Calum wstał nagle i poszedł z wielkim uśmiechem do przyjaciela.- Czy to nie Ty kilka miesięcy burzyłeś się, że Gdyby to Mia, wywinęłaby Ci taki numer- zaczął naśladować głos przyjaciela- to byś ją wręcz.. wydziedziczył? Czy to nie Ty..

-To była inna sytuacja..

-Chuj a nie inna sytuacja.- splunął Calum.- Jesteście wszyscy pierdolnięci. Ogarnijcie się debile jebane, bo życie toczy się tu i teraz i jak coś spierdolicie, to to gówno będzie się za wami ciągło.

Niepotrzebna. || H.S.✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz