56.

176 24 3
                                    

-Nawet nie wiesz, jak bardzo.- syknął Styles, a jego źrenice zwężyły się.

-Bawisz się nią.- stwierdził blondyn, odbijając się od ściany, o którą się opierał.- Chodzisz za nią, mącisz jej w głowie, a gdy przychodzi co do czego, to po prostu uciekasz, szukając pocieszenia w ramionach innej.

-Nic o mnie nie wiesz.- zaśmiał się Harry, czym zdenerwował swojego rozmówcę.

Carrie widząc drobną sprzeczkę dwójki dawnych przyjaciół, szybko się zmyła, bojąc się tego co zrobią.

-Masz rację.- powiedział, ściskając podstawę swojego nosa.- Ale Harry, którego znałem, nigdy by tak nie zrobił.

-Starasz się zagrać na moich uczuciach, Hemmings?- zapytał sarkastycznie, przybliżając się do niego.- Przepraszam, ale ich nie mam. Może chcesz wprowadzić mnie w poczucie winy? Racz..

-Luke? Harry?- odezwał się damski głos z oddali.

Chłopcy szybko się odwrócili, a ich wzrok spoczął na drobnej blondynce, która szła powoli w ich stronę, jakby czegoś się obawiała. Jej wzrok nerwowo przeskakiwał z jednego chłopaka na drugiego.

-Co tu robicie?- spytała, omijając ich i wpadając klucz do dziurki.

Za wszelką cenę starała się pokazać, że ich wizyta nie wywarła na niej wrażenia, jednak wcale tak nie było.

Wiedziała, że ta dwójka za sobą nie przepada i szczerze mówiąc, bała się, że skoczą sobie do gardeł, a ona nie będzie miała na tyle siły, aby ich rozdzielić.

Nie umawiała się z żadnym z nich i zupełnie nie wiedziała po co do niej przyszli.

-Wechodzicie, czy będzie tak stać?- krzyknęła z wnętrza.

Szybko ściągnęła kurtkę i buty, po czym poszła postawić czajnik na gaz. Chłopcy w tym czasie spojrzeli wrogo na siebie, jednak bez słowa weszli do środka.

Luke od razu walnął się na kanapę i włączył telewizor czując się jak u siebie, Harry natomiast niepewnie podszedł do Zoe i kładąc dłonie na jej biodrach, złożył czuły pocałunek na jej policzku.

-Cześć.- zamruczał do jej ucha, a Luke widząc jego powitanie prychnął cicho pod nosem.

To nie tak, że był o nią zazdrosny, czy darzył ją głębszym uczuciem. Raczej traktował ją jak młodszą siostrę, bo przypomniała mu po części Jessie, szczególnie, że pojawiła się w jego życiu, gdy jego bliźniaczki nie było, przez jego głupotę.

-Cześć?- odpowiedziała lekko zdziwiona jego zachowaniem.

Po części czuła, że było ono spowodowane pojawieniem się blondyna, jednak chciała przekonywać samą siebie, że normalnie też by ją tak przywitał. Tak.. chciała aby ją chciał, nie tylko ze względu na wygląd, a na to, jaka jest. Aby kochał nie tylko jej powłokę, a także i duszę.

-Przyszliście po coś konkretnego?- zapytała, gdy zapanowała cisza.

Odkleiła od siebie ręce szatyna i zabrała dwa kubki z lady. Jeden postawiła przed blondynem, a drugi zatrzymała dla siebie, usadawiając się na fotelu. Z ukrytą satysfakcją obserwowała, jak naburmuszony Harry, bierze swój napój i siada na jedynym wolnym miejscu; tuż obok Luke'a. Hemmings posłał jej porozumiewawcze spojrzenie, uśmiechając się pod nosem.

-Ja po prostu wpadłem z wizytą, do mojej ukochanej... siostrzyczki.- Luke dał specjalny nacisk na ostatnie słowa, ukradkiem obserwując jak twarz Styles'a, robi się czerwona ze złości. Zoe zaśmiała się cicho, jednak szybko swój śmiech zamaskowała kaszlem.

-Chciałem pogadać, ale widzę, że to nie ma sensu.- powiedział szatyn, odstawiając z trzaskiem kubek na stół.

-Uciekasz.- stwierdziła, a smutek w jej głosie sprawił, że chłopak zamarł w miejscu. Spojrzał na nią z góry i zauważył ból, który nieudolnie starała się ukryć.

Harry westchnął cicho, podchodząc do niej i kucając tak, że ich twarze były na tej samej wysokości. Gdy ich spojrzenia się złączyły, poczuł, że chciałby spoglądać w nie aż do końca życia.

-Przepraszam.- szepnął, obrysowując palcem jej wargi. Złożył delikatny pocałunek w kąciku jej ust, po czym wstał i ponownie zajął swoje miejsce obok Luke'a.

-Słodko.- mruknął Hemmings, jednak na jego twarzy malował się cwaniacki uśmiech.- Ja już będę się zbierać..

-Tak szybko?- zapytała zasmucona.

-Sądzę, że wasza dwójka ma do pogadania.- zaśmiał się wskazując na nich.- W sumie to przyszedłem pogadać o Jessie i o.. sama wiesz kim, no ale to się nie spieszy. Napisz jak skończycie.- blondyn poruszył zabawnie brwiami, śmiejąc się jeszcze głośniej.- Nara.

Drzwi zamknęły się z hukiem, a oni dalej siedzieli w ciszy, wpatrując się w siebie. Każdy z nich bał się reakcji drugiego, bo w końcu nie kłócili się tylko wtedy gdy się nie widzieli.

-Bił mnie.- powiedziała cicho, spuszczając swój wzrok.

-Kto?- spytał, a jego dłonie mimowolnie zacisnęły się w pięści.

-Mój były. Traktował jak psa, a ja wtedy nie byłam wystarczająco silna, by mu się przeciwstawić.- oczy ją zapiekły na te wspomnienia.

-Zoe..- Harry w momencie znalazł się przy niej. Uniósł ją i przytulił mocno, siadając na jej miejscu.

-Nie pamiętam dnia bez awantury, latających rzeczy, czy jego pięści uderzających mnie.- wyszeptała walcząc ze łzami.

-Boisz się, że zrobię to samo?- zapytał czując ból w sercu.

-Znam Cię i wiem, że z Twojej strony nic mi nie grozi, ale mój strach nie jest czymś, nad czym potrafię zapanować, Harry.- powiedziała chowając twarz w jego klatce piersiowej.

-Nie przypomnam sobie, abyś kiedykolwiek się bała..

Jego dłonie nieustannie głaskały jej plecy, dając jej upragnione ukojenie. Cieszył się, że zaufała mu na tyle, że zaczęła opowiadać mu o swojej przeszłości, jednak bał się, tego co jeszcze mu powie.

-Nie możesz pokazywać, że się boisz Harry. Tak samo, że Ci zależy. Bo ludzie to wykorzystają. Grają Twoich przyjaciół, usypiają Twoją czujność, by uderzyć wtedy, gdy będziesz najsłabszy.- mówiła cicho i spokojnie.-Mnie zbyt wiele osób zawiodło czy zraniło, choćby moja własna rodzina, a chłopak, któremu zaufałam.. a to tylko dlatego, że byłam zbyt słaba.

Szatyn złożył czuły pocałunek na jej czole i właśnie wtedy, przyrzekł sobie, że zrobi wszystko aby czuła się bezpiecznie i by była szczęśliwa. Z nim. Ponieważ nie zamierzał jej sobie odpuścić, zbyt wiele dla niego znaczyła i tylko ona potrafiła zrozumieć to co czuł, bo ich życia niewiele się od siebie różniły.

-Kocham Cię.- szepnęła nagle, przerywając przyjemną ciszę, która zapanowała między nimi.

Gdy tylko te dwa słowa opuściły jej usta, miała ochotę uderzyć się z otwartej ręki w twarz. Po co mu to powiedziała? Jak zwykle zrobiła z siebie idiotkę.

-Też Cię kocham.- wyszeptał, a jego usta zaatakowały jej.

Niepotrzebna. || H.S.✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz