23.

303 38 6
                                    

Gwiazdkujcie, komentujcie i polecajcie to ff. Xx

Od: 'Luke' 23:35

'Wyścig będzie za dwa tygodnie. Dasz radę do tej pory to zamontować?'

Zoe westchęła głośno i opadła lekko na łóżko.

Luke już od kilku dni zadręczał ją o to nitro. A najgorsze w tym wszystkim było to, że mimo iż chciała mu pomóc to najzwyczajniej w świecie nie miała czasu, a blondyn nie potrafił tego zrozumieć.

Miała zbyt wiele obowiązków i zobowiązań, począwszy od szkoły, przez warsztat a kończąc na rodzinie.

Tak. Państwo Castillo zaczęli ostatnio wykazywać się niesamowitą troską wobec najstarszej córki, przez co ta musiała szczególnie uważać na to co robi i mówi.

Musiała grać porządną córeczkę, aby nie mieli się do czego przyczepić. Ostatnią rzeczą na którą miała ochotę to jej matka siedząca jej na karku.

Zoe wiedziała jednak skąd to nagłe zainteresowanie ze strony rodziców.

Zbliżała się rocznica, a oni musieli mieć pewność, że Zoe nie pojedzie do miasta w którym mieszkali wcześniej.

Płonne ich nadzieje. Choćby niewiadomo co się miało dziać, Zoe i tak tam pojedzie.

Nawet gdyby miał ją tam zawieźć jej wróg.

Do: 'Luke' 23:36

'Luke to jest kwestia kilku godzin. Ja rozumiem wszystko, ale przestań mnie męczyć. Wyluzuj trochę.'

Zoe wyłączyła telefon i nakryła się kołdrą i wtuliła twarz w poduszkę, mając nadzieję na szybki sen.

***

Obudziła się wcześnie rano, na długo przed tym jak jej budzik zacząłby dzwonić.

Zeszła powoli na dół i nastawiła wodę na kawę i włączyła telewizor. Poszła do łazienki, aby się przyszykować. Umyła twarz i zęby, a następnie zrobiła makijaż. Tym razem postawiła na zwykłe, cienkie, czarne kreski na górnej powiece. Wytuszowała rzęsy i wyszła z łazienki.

Ponownie włączyła elektryczny czajnik i wzięła się za przygotowanie śniadania.

Była już w połowie jedzenia jajecznicy, gdy ktoś zapukał do drzwi.

Jakie wielkie było jej zdziwienie, gdy przed sobą zobaczyła jej ojca.

Mark uśmiechnął się lekko w jej stronę.

-Moge wejść?- zapytał grzecznie.

Wolałabym nie. pomyślała Zoe, jednak uchyliła drzwi i wróciła do swojego śniadania. Ciekawe co go tu przywiało. Frieddie już mu się znudziła, czy chce ocieplić trochę swoje relacje ze mną?

Mark rozglądał się ciekawie po wnętrzu, jakby był tu pierwszy raz. Sam to wszystko zaprojektował, więc co się tak nagle dziwi.

-Sądziłem, że zmienisz wystrój.- zagadnął po chwili, skupiając całą swoją uwagę na blondyce.- Że dostosujesz to wszystko bardziej pod siebie.

Pan Castillo nie starał się nawet ukryć swojego zdziwienia. Wiedział jakiej muzyki słucha jego córka i znał jej upodobania.

Mimo wszystko bacznie ją obserwował i w miarę swoich możliwości starał się interesować jej życiem. Był też kilka razy odwiedzić ją w poprawczaku.

-To Twój dom.- Zoe podkreśliła słowo Twój.- Niegrzecznym byłoby w nim cokolwiek zmieniać.

-Zoe.- Mark westnął głośno i usiadł na kanapie.- To także Twój dom. I zawsze nim będzie.

Niepotrzebna. || H.S.✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz