21.

275 35 7
                                    

Głosujcie, komentujcie i polecacje to ff.

Jessie stała wraz ze swoim bratem na szkolnym korytarzu i rozmawiali bardzo cicho.

-Luke.- szepnęła zła dziewczyna.- Nie możesz tego zrobić! Jak sobie to wyobrażasz?! Coś może Ci się stać i co ja wtedy zrobię?!

-Mała, spokojnie.- Luke pogłaskał dziewczynę po jej blond włosach.- Nic mi się nie stanie. Nie raz ćwiczyłem z chłopakami. Wiem na co się piszę.

-Najwyraźniej nie masz pojęcia! To jest niebezpieczne!

-To co jest niebezpieczne, jest też najcenniejsze. Wóz albo przewóz. Jeśli tego nie zrobię, to z czego będziemy żyć. Pomyślałaś o tym?- chłopak zaplótł ręce na piersi, czując że jego siostra nie będzie miała na to żadnego kontrargumentu.

Ona jednak dalej szła w zaparte. Jeśli chodziło o jej brata, to zrobiłaby wszystko co w jej mocy, aby włos nie spadł mu z głowy.

I już to zrobiłam. pomyślała sobie z goryczą. Louis dobrze wiedział gdzie uderzyć.

Mimo to, nie mogła narzekać. Tomlinson mimo wszystko był.. miły. Nie wymagał od niej niewiadomo czego, nie był też nachalny i nie traktował jej jak przedmiotu bądź.. dziwki.

-Wolę nie mieć za co żyć, ale mieć Cię przy sobie, jak mieć miliony i nie móc się do Ciebie przytulić.- powiedziała, a jej oczy utraciły swój blask przez tę wizję.

-Jessie...- powiedział, przytulając ją do siebie.- Spokojnie kochanie. Nic mi nie będzie...

-Luke.. proszę wycofaj się z tego, dopóki jeszcze możesz. Proszę Cię.- wyszeptała w jego klatkę.

Naprawdę bała się o swojego brata. Nie mogła stracić i jego.

Panna Hemmings nie była głupią dziewczynką, która była tępo wpatrzona w swojego brata i która pozwalała mu za siebie decydować.

Doskonale wiedziała jak ma zagrać, aby uzyskać zarówno od brata, jak i od innych mężczyzn to czego chciała. Była sprytna i błyskotliwa.

Potrafiła tak zagrać na czyichś uczuciach, że ten zaczął tańczyć tak jak mu chciała.

Mogła mieć też tylko nadzieję, że z Louis'em pójdzie jej równie łatwo.

-Jessie.. nie mogę..

-Prosze Lukey...- uniosła głowę i oczami pełnymi smutku spojrzała w jego.- Proszę..

-Ugh.. Dobra.- chłopak uległ jej prośbom.

-Kocham Cię, Lukey.- powiedziała odsuwając się od niego. Nie kryła swojego szczęścia.- Dziękuję!

Na jej twarzy malował się szeroki uśmiech. Razem ramię w ramię szli przez korytarz, ciesząc się swoim towarzystwem.

W pewnym momencie przystanęli, aby wyciągnąć z szafek potrzebne książki.

-Tu jesteś kochanie.- znikąd obok blondynki, zmaterializował się postawny szatyn, który od razu przyciągnął ją do uścisku.- Nigdzie nie mogłem Cię znaleźć..

Louis pochylił się i musnął wargi dziewczyny.

Luke patrzył na całą scenę mocno zdziwiony. Dopiero po chwili ocknął się i oderwał szatyna od Jessie.

Schował ją za swoimi plecami i napiął wszystkie mięśnie.

-Trzymaj łapy przy sobie, albo nie ręczę za siebie.- warknął zły.

-O co Ci chodzi?- zapytał Louis, udając zdziwonego.- Chciałem się tylko przywitać ze swoją dziewczyną. Czy to taka zbrodnia?

Chłopak doskonale wiedział co robi. Specjalnie zaakcentował słowo dziewczyna, aby jeszcze bardziej zdenerwować blondyna, co niestety mu się udało.

Niepotrzebna. || H.S.✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz