41.

244 27 8
                                    

Zoe pobiegła do drzwi, a na jej twarzy widniał wieki uśmiech.

Nie potrafiła zrozumieć dlaczego, ale niesamowicie cieszyła się z faktu, iż Harry spędzi z nimi święta.

Nikt nie powinien być sam. Nie w Boże Narodzenie. pomyślała sobie, otwierając drewnianą powłokę.

-Wejdź.- powiedziała radośnie.- Czekaliśmy na Ciebie. Czuj się jak u siebie. Co chcesz do picia?

Weszła wgłąb domu, zostawiając chłopaka w progu.

-Herbaty.- odparł szatyn, ściągając kurtkę.

Nigdy nie przepadał za kawą.. Nie smakowała mu zbytnio. Pił ją tylko dlatego, że go pobudzała.

Gdy tylko usiadł na kanapie i wziął głębszy wdech, do jego nozdrzy doleciała mieszanka różnych zapachów; choinka, pierniki, cynamon.. już dawno nie czuł tak cudownego zapachu.

Rozejrzał się po domu i stwierdził, że nic się zmieniło od jego ostatniej wizyty. Nic poza wielką choinką, która stała naprzeciw kanapy.

-Ładna.- powiedział z uznaniem, przyglądając się drzewku.

-Mark ubierał.- powiedziała, gdy jej wzrok podążył za spojrzeniem chłopaka.- W sumie to był też jego pomysł. Ja nie chciałam się z tym wszystkim bawić. Powiedział, że wszystko załatwi. Sam kupił choinkę, przyniósł swoje ozdoby..

-A Ty?- zapytał Harry, podchodząc do drzewka i tracając palcem kolorową bombkę.

-A ja?- uniosła wysoko brew, zalewając herbatę.

-Nie pomagałaś mu?- podszedł do blatu i złapał za kubek.

-Cały dzień spędziłam w kuchni.- odpowiedziała.

Oparła się biodrem o blat, a jej oczy obserwowały każdy jego ruch. Zatrzymała swój wzrok na jego ustach i.. ile ona by dała, aby móc go pocałować, aby znów mogła poczuć smak jego warg...

Ani się spostrzegli, jak zaczęli się do sobie przysuwać, a już po chwili, ich usta połączyły się w pocałunku pełnym pasji i namiętności.

Ich wargi idealnie współgrały ze sobą, a ich ciałami wstrząsnął dreszcz.

Harry odstawił kubek i położył swoje dłonie na biodrach dziewczyny, podczas gdy jej ręce znalazły się w jego włosach.

Po chwili odsunęli się od siebie, dysząc głośno. Ich spojrzenia nadal były połączone i żadne z nich nie potrafiło go przerwać.

Po chwili dało się słyszeć trzask drzwi. W progu stał Marcus, który lekko pochylony strzepywał śnieg z włosów.

Harry szybko złapał za kubek i odsunął się nieznacznie od Zoe, starając się udawać, że nic takiego się nie stało. Blondynka uniosła wysoko brew i jednak nie skomentowała zachowania szatyna.

-W końcu.- powiedziała za to w stronę Riley'a.- Kazałeś czekać na siebie wieczność.

Mark uniósł głowę, a gdy jego spojrzenie trafiło na Harry'ego, na jego twarzy wykwitł szeroki uśmiech.

-Przepraszam. Była kolejka.- odrzekł.- Siema. Jednak dałeś się namówić, huh?

-Nie musiała mnie długo prosić.- odpowiedział mu Styles, podchodząc do niego. Uścisnęli się po bratersku.- Dobrze Cię widzieć, stary.

-Ciebie też.- zaśmiał się brunet, odsuwając się od chłopaka.

Podszedł do Zoe i postawił przed nią ogromną torbę, a z jego twarzy nie schodził uśmiech.

Niepotrzebna. || H.S.✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz