17.

335 36 8
                                    

Komentujcie, gwiazdkujcie i polecajcie to ff.

Kocham was xxx

Już dawno zapadł zmrok, a ulice całkowicie opustoszały.

Ochłodziło się znacznie. Początek października, nie przywitał zbyt radośnie mieszkańców Anglii. Ciągle deszcze i porwiste wiatry, zaczęły dawać im w kość.

Ciche skrzypnięcia, jednej z huśtawek, rozdzierały nocną ciszę.

Nie umiała zasnąć. Nigdy nie potrafiła zmrużyć oka, gdy księżyc był w pełni.

To była taka dziwna i głupia zależność; im bliżej było do pełni księżyca, tym trudniej było jej zasnąć.

W końcu, w przeciwieństwie do swoich sióstr urodziła się 29 lutego 1996 roku, podczas pełni księżyca.

Czasem to dobrze jest być tą starszą.. czasem..

Zoe siedziała samotnie na jednej z huśtawek, na wielkim placu zabaw i bujała się powoli, smutno patrząc w kałużę.

Czasem tęskniła za czasami, gdy jej rodzina była w komplecie. To były jeszcze te czasy, gdy czuła się kochana.. potrzebna.

Te czasy, jednak odeszły.

Nie warto. Zoe weź się w garść i nie wspominaj tego. Nic co zrobisz, nie sprawi, że to wróci.

Powtarzała w myślach jedno imię, a przez jej umysł przewijały się osoby i rzeczy, które nic już nie znaczyły.

Czyjś śmiech wybudził ją z zamyślenia.

Spojrzała w kierunku wejścia.

Cztery rosłe postaci zataczając się lekko, weszły na teren placu zabaw, śmiejąc się głośno.

Nie miała ochoty na konfrontacje. Chciała być sama, a oni zdecydowanie zakłócali jej spokój.

Przez ciało Zoe, przeleciał lekki dreszcz. Pijani ludzie.. źle jej się kojarzyli. Poczuła jak w jej ciało zaczyna wstępować gniew.

Mimo to, nie chciała zrobić niczego głupiego. Nie mogła dać się ponieść emocjom. Jeden raz jej wystarczył i zapamięta go do końca życia.

W tym momencie przeklnęła samą siebie, że nie kupiła tych cholernych soczewek, ani nie wzięła ze sobą okularów! Mogłaby przynajmniej stwierdzić, kim są ci mężczyźni!

Zatrzymała huśtawkę i zaczęła ich obserwować. Miała cichą nadzieję, że jej nie zauważą, no bo w końcu plac zabaw nie posiadał ani jednej latarni, a ona siedziała w najbardziej oddalonym od wejścia kącie.

Szczęście jej jednak nie dopisywało. Wzrok jednego z przybyszów padł prosto na nią, a z jego ust wydobył się szept;

-Spójrzcie tam!- wysoki, zakapturzony chłopak wskazał wprost na nią.

Zadrżała lekko jednak ani nie z zimna, ani nie ze strachu.

Poczuła to dziwne uczucie, które towarzyszyło jej w każdej bójce, to samo, które ją napędzało do jeszcze większej agresji względem oponenta.

Oblizała usta, a jej źrenice powiększyły się.

Oczekiwanie. Kochała to uczucie. Ta słodka niepewność co się wydarzy.

Już dawno się tak nie czuła. Od ponad roku, panowała nad sobą. Od ponad roku, jej demony nie nawiedzały jej umysłu. Była wolna.

Aż do teraz.

Nie wiedziała co spowodowało ten 'chwilowy' powrót starej Zoe, ani kiedy minie.

Zawsze szukała tylko zaczepki i zawsze ją dostawała. Czy teraz będzie inaczej?

Niepotrzebna. || H.S.✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz