Prolog ✅

2.7K 140 24
                                    

Nerwowo zerkam na zegarek – 23:00. Co ten facet, tak długo siedzi w barze? Choć jest już marzec, to noce są jeszcze bardzo chłodne. Jest mi okropnie zimno. Po cholerę założyłam tą krótką spódniczkę, która, ledwo co, zasłania mi tyłek?

Dla zabawy, zaczynam puszczać obłoczki pary z ust. Kątem oka spostrzegam ruch. Moja kolejna ofiara, właśnie powoli wychodzi z baru, zataczając się. Szybko naciągam top, który teraz odsłania do połowy moje piersi. Specjalnie ubrałam się jak dziwka, żeby zalany w trupa facet, od razu się mną zainteresował. Właśnie wyszedł i jego wzrok ląduje na moim głębokim dekolcie.

- Hej, piękna. Ile za godzinę? - puszcza mi oczko.

Obrzydliwy zboczeniec. Na odległość wali alkoholem i papierosami. Nie daję po sobie poznać, jak wielką odrazę we mnie budzi.

Z szerokim sztucznym uśmiechem odpowiadam – dziesięć dolców - mówię pierwszą cenę jaka przychodzi mi do głowy.

Kurwa, mogłam zażądać więcej. Teraz na to za późno. Mężczyzna zaczyna się głupkowato uśmiechać, co oznacza, że przyjmuje ofertę. Wyjmuje z portfela ustaloną kwotę i po chamsku, rzuca w moją stronę. Łapię ją dosłownie, centymetry nad zaspą topniejącego śniegu. Pierdolony skurwysyn.

- To gdzie zaczynamy zabawę? - bełkocze.

Zaciera ochoczo ręce.

- Choć za mną - szepczę uwodzicielsko.

Idę przodem. Ani razu nie zerkam za siebie. Nie muszę, bo wiem, że ten idiota podąża za mną. Skręcam w całkowicie ciemny zaułek.

Kiedy jestem już dobrze schowana za wielkim kontenerem śmieci, wyciągam nóż. W zaułek wchodzi ten facet. Atakuję go z zaskoczenia. Od razu wbijam mu nóż w serce. Na sekundę zaskoczony, otwiera szeroko oczy, a w kolejnej - osuwa się na ziemie. Ciało chowam do czarnego worka i wrzucam do kanału. Oczywiście najpierw zacieram wszystkie ślady zbrodni i wyciągam z jego płaszcza portfel. W portfelu znajduje czterdzieści dolarów. Udana zbrodnia i szybki zarobek. Kocham takie wieczory.

Wracam do centrum miasta. W pewnym momencie, z jakiejś bocznej uliczki wyjeżdża czarne BMW z przyciemnionymi szybami. Hamuje przy mnie z piskiem opon. Otwieram drzwi i siadam z tyłu na wygodnej kanapie. Obok mnie siedzi jeszcze bardziej „naga" kobieta. Zazwyczaj proste, związane w niewinnego kucyka blond włosy, ma teraz rozpuszczone i mocno zakręcone. Na twarzy ma tonę tapety. Często widzę ją w mocnym makijażu, ale tym razem naprawdę przegięła.

Ma na sobie czarny, bardzo krótki top, który odsłania jej cały umięśniony brzuch. Widać efekty po codziennym boksie. Jej spódniczka nawet nie zakrywa tyłka. Wygląda jak najbardziej puszczalska dziwka na świecie. Chyba zauważa, że ciut za długo się na nią gapię, bo odstawia swojego drinka na bok i ściąga czarne, szpanerskie, markowe okulary.

- Witaj, Rosalie. Jak tam zadanie? - spogląda od niechcenia w moją stronę.

- Poprawnie wykonane. Żadnych śladów ani świadków. Mężczyzna był pijany, więc zabicie celu było dziecinnie proste - usatysfakcjonowana odpowiedzią kobieta, lekko klepie mnie po ramieniu.

- Wiesz, że jesteś naszą najlepszą zabójczynią? – widzę, jak niechętnie mówi ten komplement.

Nigdy nic miłego, ani dobrego od niej nie usłyszałam, więc to zaskakująca nowość.

-Dlatego postanowiliśmy ci przydzielić nowe, ale bardzo trudne, zadanie - zakłada nogę na nogę.

Wraca do picia napoju. Wyciąga z barku drugiego drinka i mi go daje.

- Pij! – rozkazuje - Zostaniesz wysłana do pałacu, w celu zabójstwa ważnej osoby.

Do pałacu? Zachłystuję się drinkiem. Serce zaczyna mi szybciej bić. Moje największe marzenie, które wydawało się nie do zrealizowania, jednak się spełni. Mam ochotę skakać z radości.

- Och, Angelina! Dziękuję, dziękuje! - z emocji zaczynam tulić szefową.

Nie zauważam, kiedy końcówka mojego drinka ląduje jej w dekolcie.

- Ty, kretynko! Do reszty cię popierdoliło!? Spójrz co zrobiłaś! - krzyczy.

W jej oczach widzę żądze mordu, a świadomość, że w bocznym schowku ma schowany swój prywatny pistolet, napawa mnie przerażeniem. Za chwile wymierzy mi karę. To pewne. Zamykam oczy. Czuję silne uderzenie w policzek. Nie reaguję na ból. Jestem do tego  przyzwyczajona.

- Kończąc temat, od dzisiaj będziesz mieszkać w pałacu i przy okazji zbierać informacje z otoczenia, szczególnie o królu i jego syna. Tego pierwszego, zabijesz - nie wierzę w jej słowa.

To niemożliwe, żebym dostała tak odpowiedzialne zadanie.

- Mam zabić króla? - cicho piszczę.

Z trudem łapię oddech. Ją, to chyba do reszty, popierdoliło.

- Tak, ale to nie od razu. Dopiero, kiedy wkręcimy cię w ważniejsze towarzystwo. Na razie będziesz pokojówką. Więcej, dowiesz się później. A teraz grzecznie to wypij - wyciąga czerwoną małą fiolkę.

Nie wiem co to, ale piję. Rozkaz to rozkaz. Czuję zawroty głowy. Zaczyna ogarniać mnie ciemność. Ostatnimi resztkami jakiejkolwiek świadomości, słyszę złośliwy głos.

- Niedługo się spotkamy. Dobranoc.

Zapraszam również na one shota napisanego przeze mnie :) a także bookstagrama Zuzolki_books

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zapraszam również na one shota napisanego przeze mnie :) a także bookstagrama Zuzolki_books. Tutaj zobaczycie zaledwie dwa przykładowe zdjęcia.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

 Rozdział poprawiany przez wspaniałą betę annafora !

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Rozdział poprawiany przez wspaniałą betę annafora !

Słuchajcie to moja pierwsza książka wiec proszę dajcie jej szanse i nie
kończcie czytać na samym prologu.

Zabójca w pałacu |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz