Rozdział napisany z myślą o najbardziej potrzebujących... kontynuacji:
@asia111202
alexaandra_claire,, — To ja zawiniłam. Ukarzcie mnie, nie ją...".
Moja wypowiedź ucina wszystkie rozmowy w pomieszczeniu. Każdy patrzy to na mnie, to na królową.
— Doprawdy? Sądzisz, że jesteś na tyle odważna, że weźmiesz na siebie karę rudzielca?
— Tak, królowo.
— Dobrze. Zatem puść żołnierzu dziewczynkę, a weź tę sprzątaczkę. Lecz nie myśl, że to będzie takie proste. Wymierzam ci pięć batów na ręce i pięć na plecy. Dłonie będą zaledwie rozgrzewką. - Podnosi do góry brwi, uważnie przypatrując się mojej osobie, wyczekując reakcji.Pozostaję silna. Przeżyję ból. Może nawet doczekam się paru godzin odpoczynku od pracy, a tym bardziej, od Angeliny. Ze spokojem wymalowanym na twarzy, daję się wyprowadzić z sali, z lufą pistoletu przytrzymaną do moich pleców. Moment po zamknięciu drzwi, Jensen znienacka zaciąga mnie do jednego z pobocznych schowków. Popycha mnie na ścianę, pochylając się w moją stronę.
— Co ty robisz?! Do reszty cię pogięło? Nie podważa się decyzji królowej. Mogłaś stracić pracę i wiele więcej - groźnie szepcze.
Po ostatnim słowie, patrzy ostrzegawczo na moje palce.
Wystraszona, głośno przełykam ślinę.— Daruj sobie. Twoja nagana nie robi na mnie wrażenia. Wiesz, że nie boję się mówić tego, co myślę i robić to, co uważam za słuszne. Uratowałam tamtą dziewczynę i to, się teraz liczy.
— Ale będziesz miała niesprawne ręce i całe plecy poznaczone bliznami. Zniszczą twe ciało.
— To już i tak nie ma znaczenia. Podjęłam decyzję. - Spuszczam głowę, pod przypływem łez.
Robiłam znacznie gorsze rzeczy. Już dawno zasłużyłam na chłostę, a wręcz na egzekucję. Chłopak sfrustrowany chodzi po pomieszczeniu. Nie rozumiem, co próbuje w ten sposób osiągnąć. Przecież nie ma dla mnie ratunku.
— Jensen. - Podchodzę do niego od tyłu i kładę mu dłoń na barku.
Wzdryga się nieznacznie.— Uwierz mi, dam radę. Jakoś to przeżyję. Blizny pozostaną, ale wierz mi, zasłużyłam.
— Nie, ty nic nie rozumiesz. - Obraca się do mnie twarzą. — Obiecałem Sarah, że będę cię chronił. Miałem chronić was obie. Zawiodłem ją.
— Jensenie, nikogo nie zawiodłeś, to był mój wybór.
— Nieprawda! A wtedy, gdy ugryzł cię wilk? Nie pamiętasz, jak cierpiałaś? Rana po ugryzieniu, przy smaganiu batem, to istny pikuś. - Drżę, przypominając sobie tamtą noc.
Strzały, moja krew, ciemne, jak noc futro i zielone oczy Davida.
— Jensen. Teraz za późno, by się wycofać. Dziękuję ci za wszystko, ale to przecież nie koniec. Dam radę. Uwierz mi.
— Boże, Sarah mnie za to zabije - wzdycha i wyciąga kajdanki.
Przypominam sobie, jak nakryłam ich, gdy się całowali. No tak, przecież są razem. Mam wrażenie, jakby od tamtej sytuacji minęły całe wieki, a przecież minęło zaledwie parę tygodni. Zmuszam się, by podarować mężczyźnie pocieszający uśmiech. Przez parę sekund, patrzymy sobie w oczy. Delikatnie podnoszę kąciki ust. On zaś stoi, trzymając mój nadgarstek przy otwartych kajdankach. Bardzo się waha. Zarówno Jensen, jak i ja, mamy zaszklone od łez oczy. Policzki pozostają suche.
CZYTASZ
Zabójca w pałacu |ZAKOŃCZONE|
RandomRosalie na codzień jest płatnym zabójcą. Dostała właśnie nowe zlecenie zabójstwa samego króla. W tym celu zostaje wysłana do pałacu pod przykrywką sprzątaczki. Zadanie jednak będzie o wiele trudniejsze do wykonania niż sądziła. W pałacu pozna ludz...