5 ✅

1.3K 86 9
                                    

*Tydzień później*

- Ja... cię... no ten... - jąka się, kiedy próbuje wyznać swoje uczucia.

No powiedz to! Moje serce bije tylko dla niego. Nasze twarze dzielą milimetry.

- Kocham cię Rosalie - szepcze mi w usta.

Spoglądamy sobie w oczy. Czuję mrowienie na wargach. Nareszcie to powiedział! Teraz, jedyne czego pragnę, to całować go do utraty tchu. Obydwoje zaczynamy zamykać oczy i przybliżamy nasze usta do siebie. Jeszcze tylko sekunda i... O Boże! Co to za smród!? Jego usta zaczynają się oddalać, a jego postać zamazywać. Nie proszę! Zaczynam desperacko wymachiwać rękami, żeby go przy sobie zatrzymać. Coś przypadkowo rozlewam. Cała substancja ląduje na mojej szyi i spływa do dekoltu. Piecze. To prawdopodobnie alkohol. Otwieram oczy w sekundzie, kiedy wielki kubeł pełen wody zostaje przechylony na moją głową. Cała zawartość ląduje na mnie. Wpadam w furię.

- Co jest? - jestem cała przemoczona.

Wyskakuję jak poparzona z mokrego łóżka. Przede mną stoją wszystkie sprzątaczki czyli około 50 dziewczyn.

- Popierdoliło was? - mówię i po chwili zamieram.

Zasłaniam ręką usta. Chociaż raz powinnam się zamknąć. Wszystkie dziewczyny gniewnie na mnie patrzą. Nagięłam zasady. Nikt w pałacu poza królem i rodziną królewską nie może kląć. Jest tu milion zakazów.

- Wstawaj szmato! Szykuj się na najgorszy dzień pracy w twoim życiu. Damy ci dziś taki wycisk, że na długo go zapamiętasz - patrzę zdziwiona na słodką Avril.

Taaa... słodka to ona już nie jest. Mam ochotę przyłożyć tej małej gówniarze, którą niestety wcześniej zdążyłam polubić.

- A teraz jazda do roboty - krzyczy.

Dziewczyna jest przerażająca, a ma przecież dopiero 14 lat. Pokój w ekspresowym tempie pustoszeje. Kurwa, co za dyscyplina. Złośliwie się do niej krzywię i stoję w miejscu.

- A ty jazda! Przebierać się - mierzy mnie gniewnym wzrokiem.

Odpłacam się tym samym. Dumnym krokiem wychodzi z pokoju.

- Suka - syczę za jej plecami.

Wiem, że to usłyszała, ale mam w dupie jej reakcję. Zastanawia mnie jedno. Czym, zasłużyłam sobie na takie traktowanie?

Po brutalnej pobudce, szybko szykuję się w łazience. Przeglądam się w lustrze. Zauważam lekkie zmiany. Na twarzy mam lekkie rumieńce. Nabrałam kolorów. Odrobinę przytyłam, ale to dobrze, bo przynajmniej nie jestem już chorobliwie chuda. Długie, brązowe włosy, teraz sięgają mi prawie do kolan. Koniecznie muszę iść do fryzjera. Kiedy jestem przebrana, sięgam po kosmetyczkę i po raz pierwszy od dawna, robię sobie makijaż. Trochę tuszu do rzęs i różowej szminki. Związuję włosy w schludny kok. Przed wyjściem z pokoju zaglądam, na wszelki wypadek, pod poduszkę. Znajduję list. Pierwsze informacje od Angeliny. Normalnie, niedoczekanie. Postanawiam wieczorem przeczytać list.

Wbicie się w pałacową rutynę, zajęło mi zaledwie tydzień. Rano śniadanie, potem sprzątanie różnych części pałacu, a po skończeniu pracy - kolacja i wspólny wieczór z dziewczynami.

Przeglądam formularz sprzątania. Na samym początku dzisiejszego dnia, drukowanymi literami widnieje: „KSIĄŻĘCA KOMNATA". Zachłystuję się pitą na szybko kawą. To tak na poważnie? Wytrzeszczam oczy i czytam drugi raz listę. Tak, to prawda. Nigdy jeszcze nie sprzątałam pokoju księcia, dlatego jestem z tego powodu podjarana. Chociaż z drugiej strony, co jeśli się na niego natknę? Zamyślona idę dwa piętra do góry, schodami. Pałac ma łącznie cztery piętra z parterem. Na każdym piętrze jest dwieście różnych komnat, wiele jadalni, kilka sal balowych i wiele więcej. Wyjątkiem jest sala tronowa, która jest jedna, na parterze. Są tu również trzy oranżerie, ale to nic przy wspaniałych ogrodach królewskich. Do tej pory nie miałam okazji wyjść na zewnątrz, ale marzę, żeby pewnego dnia to zrobić. Na razie, muszę się zadowolić widokiem ogrodu z okna. Im bliżej jestem pokoju księcia, tym mijam więcej gwardzistów. Pałac, aż się od nich roi. Docieram do celu.

Przede mną stoi dziesięciu gwardzistów. Jeden z nich każe mi pokazać identyfikator. To nie wystarcza. Muszę dać im jeszcze: odciski palców, próbkę śliny i skan siatkówki oka. Pieprzone zasady. Po męczącej gadaninie gwardzistów o panujących zasadach, zostaje wpuszczona do pokoju. Oczywiście nie sama. Jest ze mną jeden gwardzista. Wszystkich mają tu na oku.

Pomieszczenie jest olbrzymie. Pokój jest trzykrotnie większy od naszej, ciasnej, zbiorowej sypialni. Pod ścianą stoi książęce łoże z baldachimem. Na przeciwko łóżka, wisi plazma na pół ściany. Ten to ma dopiero luksusy. Po lewej stronie okna stoi komoda, a od prawej strony szafa. Biurko znajduje się bliżej drzwi. Książę ma oczywiście, również własną łazienkę i garderobę... mnóstwo powierzchni do sprzątania. W pokoju panuje ogromny burdel. Po podłodze wala się sterta ubrań. W większości są to drogie garnitury. Rozpieszczony bachor nawet nie ma szacunku do swoich rzeczy. To było do przewidzenia. W samej garderobie nie ma takiego syfu, więc ograniczam się jedynie, do poukładania ubrań i wytarcia kurzów. Łazienkę myję dziesiątkami, różnych środków dezynfekujących. Największy bałagan zostawiam na koniec. Zmęczona, siadam na brzegu jego łóżka. Potrzebuję chwili spokoju.

Proszę gwardzistę o worek na śmieci, gdyż po podłodze wala się sterta zgniecionych kartek. Gwardzista ochoczo rusza tyłek spod ściany. W taki o to, banalny sposób, zostaję sama w pokoju. Idioci. Na chwilę kładę się na łóżku. Znowu łamię zasady. Czuję jego zapach z poduszki. Nie wiem, jakich męskich perfum używa, ale w każdym razie, pachną nieziemsko. Ponownie zaczynam sprzątać. Z ciekawości rozwijam jedną zgniecioną kartkę. Zarys kobiecej sylwetki. Przeglądam kolejne. Wszystkie szkice są świetne. Kurde, chłopak naprawdę ma talent.

Niedokończony rysunek kobiecych oczu, a obok małe serduszko. Miłość.

Prycham na tę myśl. Nie wierzę w miłość. To głupie uczucie, które i tak się później wypala. Fakt słyszałam, że miłość jest piękna i wyzwala w człowieku wspaniałe emocje, ale to i tak mija, więc po co w ogóle cokolwiek zaczynać. Ciekawe, kim jest ta szczęściara, w której zakochał lub zauroczył się książę. Widzę jeszcze jedną, pogiętą kartkę. No dobra, ale to ostatnia, myślę sobie. Na tej jest zarys twarzy. Wydaje się znajoma. Kontury twarzy są nienaturalne. Tak jakby, miała coś na nią założone.

Słyszę zbliżające się odgłosy, ciężkich kroków. Szlag gwardzista! W ostatniej sekundzie chowam papier do kieszeni fartuszka. Bez słowa rzuca czarny worek na ziemie i wraca pod ścianę. Co za cham, prycham w myślach. Wyrzucając szkice, zastanawiam się, dlaczego Ethan chce się pozbyć tych wszystkich, niedokończonych szkiców. Ze smutkiem, kończę wywalać śmieci. Zwracam pełen worek gwardziście. Ponownie, zostaję sama w pokoju. Od niechcenia zbliżam się do okna, przy którym leży rozbity wazon z kwiatami. To już ósme naczynie w tym tygodniu. Wzdycham z rezygnacją. Żałosny widok. Mam lepsze rzeczy do roboty, niż wieczne sprzątanie tych nieszczęsnych wazonów i kwiatów. Tym razem są to lilie. Lądują w koszu na śmieci. Mogłam poczekać z oddawaniem worka. Teraz, jak ta ostatnia sierota, nie mam gdzie wywalić z szufelki, malutkich kawałków porcelany. Mówię serio, ten wazon jest teraz milionem odłamków cholernie ostrego szkła.

Dumna z siebie, jeszcze raz spoglądam na pokój. Teraz pachnie tu czystością, i przy okazji, moimi intensywnymi perfumami. Nie czekam na gwardzistę, który miał mnie pilnować. Wychodzę z pokoju. Zostaję dokładnie przeszukana, wręcz zbyt dokładnie. Nie cierpię jak ktokolwiek mnie dotyka, a oni właśnie mnie obmacują. Drżę pod ich dotykiem. Płytko oddycham, starając się powstrzymać napływające do oczu łzy. Wszystko trwa pół minuty. Prędko odchodzę. Tak mało czasu wystarcza, żeby doprowadzić mnie do stanu roztrzęsienia. Jestem słaba. Angelina teraz, plunęła by mi w twarz z pogardą. Łzy zamazują mi widok. Mrugam oczami, ale to nic nie daje. Biegnę na oślep korytarzem. Wpadam na coś i przewracam się. Zamiast poczuć podłogę, ląduje na czymś wyjątkowo miękkim. Nie wytrzymuję dłużej. Dwie, niewinne łzy spływają mi po policzkach. Kiedy wzrok mi się wyostrza, przerażona zauważam na czym, a raczej na kim wylądowałam...
~~~~~
Korektę rozdziału wykonała annafora

Zabójca w pałacu |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz