22 ✅

670 55 8
                                    


,,Jakbym była połową całości.
Bez ciebie nie mam żadnej ręki do trzymania.
Bez ciebie czuję się rozdarta,
Niczym żagiel podczas sztormu.
Bez ciebie, jestem po prostu zagubioną dziewczynką.

Jesteś idealną melodią,
Jedyną harmonią,
Którą chcę słyszeć.
Jesteś moją ulubioną częścią mnie.
Z tobą stojącym przy mnie, nie mam się czego obawiać".

Leżę nieprzytomna. Nic nie czuję. Nie czuję bólu. Nie czuję żalu. Nic, tylko przyjemna ciemność, gdzie nie ma problemów. Miejsce, gdzie nie muszę okłamywać wszystkich w koło. Miejsce, gdzie nikt mnie nie znajdzie i mogę być sobą.

Nie mogą wiedzieć, co czuję. Nie mogą wiedzieć, kim jestem...

Moja bardzo wybujała wyobraźnia, postanawia spłatać mi figla i stwarza przede mną odwróconą plecami dziewczynkę. Siedzi ze skrzyżowanymi nogami i się śmieje.
Ten śmiech poznałabym zawsze i wszędzie...

— Avril? - niepewnie rzucam na początek.

Cisza

— Avril? To ty? - tym razem mówię pewniej i głośniej,
choć w środku uczucie niepokoju zżera mnie niczym stado insektów.

Wystraszona stawiam pierwsze kroki w jej stronę. Nieprzerwanie się śmieje, lecz z każdym moim krokiem jej śmiech z uroczego chichotu, zmienia się w wariacki rechot, niczym z psychiatryka. Choć los nie szczędził mnie i widziałam nie jedno, to ta sytuacja budzi we mnie strach.

Opuszkami palców dotykam jej ramienia. W mgnieniu oka postać odwraca się i zatapia swoje szpony w moim nadgarstku. Piszczę z nieoczekiwanego bólu. Zaraz potem z pod czarnych, długich, zagiętych pazurów wypływają krople krwi. Mojej krwi. Wściekła patrzę w twarz winowajczyni i zastygam w bezruchu. Zamiast wesołych, roześmianych oczu, spoglądam w ziejące czarną pustką oczodoły. Ubrana w białą szatę poplamioną krwią, wygląda jak demon z najgorszych horrorów. Ja jednak zwracam uwagę na co innego, na rozorane, zbliźniałe nadgarstki, z których ponownie sączy się świeża krew.

— Przecież ty nie żyjesz!!! - wyduszam, krztusząc się własną śliną z zaskoczenia.

Szok jest dla mnie tak wielki, że parę razy przecieram oczy, żeby się upewnić czy zjawa (czy czymkolwiek jest) nie jest moim urojeniem.
Czy nie postradałam do reszty zmysłów.

— Cicho! On tu jest - szepcze po raz pierwszy, zmieniając mimikę twarzy.

— Kto? - głupio pytam.

— Ten, który mnie zabił.

— Ale dlaczego to zrobił?! Przecież nic nie zrobiłaś!

— Wiedziałam za dużo i to mnie zabiło, lecz strzeż się! Nie popełnij tego samego błędu co ja. Nie wierz we wszystko, co mówią. Jeden z nich jest zdrajcą. Znajdź go i pomścij mnie. Zabójca jest bliżej, niż ci się wydaje - zjawa ponownie staje się tą samą czternastoletnią dziewczyną i znika w nicość.

Lecz te parę zdań wryło się w moją psychikę, na zawsze.

~~~~~

~Angelina~

Znudzona po raz enty przeglądam się w lustrze.

— Idealnie.

Znudzona wydymam trzykrotnie powiększone usta do lustra. Minutę ćwiczę mimikę twarzy, po czym zatrzymuję wzrok na swoich perfekcyjnie pomalowanych tipsach. Zauważam na jednym z paznokci tycią czarną plamkę, i to na białym lakierze.

— COOOO?! Pierdolona suka, nawet nie potrafi dobrze pomalować paznokci. Przysięgam, że jak ją tylko spotkam, to gorzko pożałuje swojego niedociągnięcia. Tarantula do łóżeczka na dobranoc chyba wystarczy - krzywo uśmiecham się na swój wyrok.

Zabójca w pałacu |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz