,,Zrozumiałam, że one porywają Sarah''.
Zazgrzytałam zębami. Ostatnia dziunia dała ukłon i zniknęła za resztą w pobocznym korytarzu. Po niej stanął w przejściu prawdopodobnie jakiś ich ochroniarz czy Bóg wie kto. Pewna siebie podeszłam do niego. Spróbowałam go obejść, ale spory biceps zagrodził mi drogę.
— A dokąd to panienka się wybiera?
— Ja? A nie widać? Próbuję wrócić z dziewczynami.
— Nie tak prędko. Nie kojarzę cię. Poza tym Sydney, jedyna nietańcząca dziś została w busie – gburowaty osiłek patrzył na mnie z góry.
Kurwa! Ile on ma tego wzrostu? Z dwa metry. Cholera. Krasnal przeciwko trollowi. Hm praktycznie misja niemożliwa, ale co tam. Do odważnych świat należy.— Proszę pana, wśród dziewczyn jest moja przyjaciółka. Długo się nie będziemy widzieć. Niech pan taki nie będzie. Chcę się tylko pożegnać. O nic więcej nie proszę.
— Gówno mnie to obchodzi, dzieciaku. Wracaj lepiej na parkiet. – Łypnął na mnie groźnie.
Po latach w branży zabójców nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia. Zaśmiałam się wręcz. Zdezorientowałam tym faceta. Przerwałam śmiech i w ułamku sekundy sięgnęłam do torebki po sztylet. O tak. Kobieca torebka doprawdy zawiera wszystko. Obróciłam się tak, żeby nikt nie zauważył niebezpiecznej błyskotki. Przyłożyłam mu ostrze do brzucha. Przeciwnik sięgnął do kieszeni skórzanej kurtki, ale w porę zauważyłam wystający pistolet.
— Ani się waż, gnojku. Jeden ruch i rozpruję ci brzuch – ostrzegłam, oblizując zęby.
Przybrałam na wargi szaleńczy uśmiech. Popchnęłam go w głąb korytarza, żeby na pewno nikt nas nie dostrzegł. Uwielbiam w balach tę ślepotę gości na wszystko. Możesz zrobić cokolwiek, a oni i tak będą się dobrze bawić, niczego nawet nie podejrzewając. Mężczyzna nie stawiał oporu. Skręciliśmy w pierwszy bok. Ostrze cały czas trzymałam milimetry od obleśnej skóry. Upewniając się w niewiedzy uczestników zabawy, ostatni raz spojrzałam na ochroniarza.
— Powiedz papa swojej posadzie. – Zatrzepotałam rzęsami.
Następnie wymierzyłam mocny cios pięścią w nieurodziwą twarz. Dałam mu jeszcze na poprawkę z główki. Mężczyzna stracił przytomność i osunął się na ziemię.
Nie zwlekałam. Radość ze zwyciężonej rundy odłożyłam na później. Zdjęłam szpilki i wzięłam je w ręce. Biegiem ruszyłam na oślep długim korytarzem. Po minucie biegu usłyszałam przyciszone głosy. Powoli za nimi podążałam, trzymając cały czas stosowną odległość. Wyszłam zza rogu, ale dziewczyn nie było. Zdziwiłam się. Dopiero po chwili zauważyłam obok schodki. Podążyłam nimi w dół. Na końcu nich były żelazne drzwi, które się aktualnie zamykały. Cudem zdążyłam przez nie przejść. Wylądowałam w podziemiach. Teren zakazany dla nieupoważnionych. Uśmiechnęłam się pod nosem, wspominając dawne czasy.
Ścisnęłam mocniej rękojeść sztyletu. Gdzieś w tle kapała woda. Powietrze przesiąknięte było wilgocią. Mijałam ustawione przy ścianach różne skrzynie. Przed sobą miałam słabo oświetlony korytarz. Dobiegł mnie z niego cichy szloch. Chciałam podbiec, lecz wtem wyszły tancerki. Schowałam się z mocno bijącym sercem za pierwszą, większą skrzynią. Nasłuchiwałam.
— Nie sądziłam, że to będzie takie proste – odezwał się obcy damski głos.
— A jednak. Dziecinnie proste zadanie. W sumie całkiem nieźle trafiłyśmy. Przyjaciółka królewskiej sprzątaczki. Król na pewno dzięki temu łatwiej natrafi na przydatne informacje.
— Oj tak. Szkoda, że samej królewskiej sprzątaczki nie było, ale cóż, lepsza taka niż żadna.
Zagryzłam wargę. Głupie, naiwne idiotki myślały, że mnie znajdą. Nawet jeśli tak by się stało, to do końca życia zapamiętałyby moje lanie po mordzie. Słyszałam, jak otwierają prawdopodobnie celę i wrzucają tam Sarah. Musiała mieć zakneblowane usta, ponieważ krzyki miała mocno przytłumione. Czekałam kilka minut, aż oprawczynie poszły. Żwawym tempem mijałam cele. Przycisnęłam rękę do ust. Wierzyłam Davidowi, gdy jakiś czas temu powiedział o znikającej służbie, ale nie sądziłam, że tyle osób zostało porwanych. Znajdowałam się w więzieniu. Na oko naliczyłam co najmniej dwadzieścia osób. Większości nie kojarzyłam z widoku, ale uniformy Nordyckie mówiły same za siebie. Ludzie wyglądali na zmordowanych. Kobieta z podbitym okiem, mężczyzna ciężko oddychający przez liczne rany na klatce piersiowej i wielu innych. Ci wymęczeni nie mieli zaklejonych ust, ale tacy jak Sarah owszem.
CZYTASZ
Zabójca w pałacu |ZAKOŃCZONE|
RandomRosalie na codzień jest płatnym zabójcą. Dostała właśnie nowe zlecenie zabójstwa samego króla. W tym celu zostaje wysłana do pałacu pod przykrywką sprzątaczki. Zadanie jednak będzie o wiele trudniejsze do wykonania niż sądziła. W pałacu pozna ludz...