50 ✅

431 26 6
                                    

Spojrzałam zszokowana w oczy Ethana. Wiedział o tym? Jednakże unikał mojego spojrzenia. Wiedział. Wbiłam palące spojrzenie w posadzkę. Siedem dni. Zostało mi sto sześćdziesiąt osiem godzin namiastki wolności, nim na zawsze zostanę połączona z księciem węzem małżeńskim. Oczywiście, że chciałam być jego żoną. Wiedziałam przecież co robię. Pamiętałam, że wciąż pozostawałam w świetle prawa jego narzeczoną. Ale skąd mogłam przypuszczać, iż wstępny termin ślubu pozostanie niezmienny? Czy było możliwe, żebym zdążyła poznać lepiej księcia w ciągu zaledwie tygodnia? Żeby było zabawniej, książę miał mieć wieczór kawalerski w dzień swoich urodzin. Ślub miał być w niedzielę, a wieczory dla nas z piątku na sobotę.

Dla mnie to było za dużo. Zaczęłam szybciej oddychać. Nie chciałam tak szybko tego wszystkiego. Och, dlaczego?! Oczy zaszły mi łzami. Potrzebowałam prędko świeżego powietrza.

— Przepraszam. - Ledwo wykrztusiłam i na drżących nogach wybiegłam z sali.

Biegłam sprintem, dopóki nie dotarłam do początku labiryntu. Marzyłam, żeby skryć się przed całym światem w ukrytej cząstce ogrodu. Byłam już blisko, gdy z nienacka doszedł mnie przytłumiony szloch. Chciałam być egoistką i to zignorować. Serce jednak mi na to nie pozwoliło. Powinnam pomóc. Potrząsnęłam głową. Poszłam za dźwiękami.

Doszłam do fontanny. Tam na ławeczce zobaczyłam płaczącą dziewczynę. Tamta usłyszała moje kroki. Podnosi zapłakaną twarz.

— Anastazja.

Na raz uderza we mnie poczucie winy. Zepsułam jej dzień zaręczyn, a w dodatku odbiłam przyszłego narzeczonego.

— Czego chcesz? Wciąż ci mało po moim dzisiejszym upokorzeniu? - mówi, by po sekundzie wybuchnąć jeszcze większym płaczem. W obszernej sukni wciąż robi wrażenie, ale zapłakana buzia psuje większy podniosły efekt.

— Nie. Przykro mi. Wiem, że to miał być twój dzień, a ja wszystko popsułam. Przepraszam. Wiem, że przeprosiny nic nie zmienią, ale chyba tak właśnie miało być. Spójrz na to z innej strony. Nie musisz być żoną. Koronacja na królową również ci się przesunie. Ethan dojrzał do bycia królem. To bardzo odpowiedzialna funkcja. Będzie spoczywać na nim mnóstwo obowiązków, a jego żona będzie to przechodzić razem z nim. Jesteś jeszcze młoda. Ja również, ale wychowałam się przez pół dzieciństwa poza pałacem. Wiem jak wygląda życie. Poznałam jego uroki, ale też wiele gorzkich smaków. Zasługujesz na to by poznać życie poza pałacem. Jest jeszcze jedna ważna kwestia. Czy byłabyś szczęśliwa z mężczyzną, który cię nie kocha?

Wszystkie moje słowa są szczere. Skoro nic nie mogę zmienić w życiu księżniczki na lepsze, to przynajmniej postaram się polepszyć dziewczynie humor. Anastazja opuszcza dłonie na kolana. Łzy przestają płynąć po zaróżowionych policzkach.

— Nie. Obserwowałam następcę i prędko zdałam sobie sprawę, że nie ma dla nas nadziei na miłość. Byłam jednak zaobowiązana przed rodzicami. Mieliśmy stworzyć silny sojusz. Teraz będę musiała wrócić do domu i wytłumaczyć wszystko przed rodzicami. Przynajmniej rozpoczniemy poszukiwania tych chorych bab.

Zaciska dłonie na materiale. Na twarzy widnieje jej grymas złości.

— Mogę się zapytać, o co chodzi?

— Jeśli sądziłaś, że to wszystko potoczyło się po twojej myśli, bo masz takie ogromne szczęście, to się bardzo mylisz. Przed zaręczynami na własnej przymiarce sukni zostałam zaszantażowana przez trzy kobiety. Wstrzyknęły mi truciznę i mini ładunek wybuchowy. Zagroziły, że jak nie będę się stosować do ich poleceń, to zginę. Wszystko mówiły mi przez ukrytą słuchawkę. Byłam w śmiertelnym zagrożeniu. Za najmniejszy błąd mogłam zginąć. To stąd nie weszłam na scenę. Kazały ukryć mi się za drzwiami, prowadzącymi pod scenę. W tym samym czasie ty na spokojnie zajęłaś moje miejsce. Głupie pindy.

Zabójca w pałacu |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz