60 ✅

721 40 11
                                    

Uwaga! To długi rozdział. Miłego czytania :).

Widok wrogiego wojska jest przerażający. Zabicie jednego człowieka to co innego. Mimo, że przyzwyczaiłam się do widoku trupów, to nie potrafię wyobrazić sobie kilkuset martwych ciał na raz. Perspektywa rozlewu krwi jest gorsza. Biorę trzy głębokie wdechy. Moi rodzice są coraz bliżej. Ethan widząc moje zestresowanie, w pocieszającym geście splata nasze dłonie. Nie jestem w tym sama.

Gdy wojsko jest bliżej, szybko przelatuję wzrokiem po całości. Poza armią, w identycznych, zielonych mundurach, w tyle dostrzegam trzy opancerzone, wojskowe auta. Zakładam, że w jednym z nich znajduje się para królewska. Na przodzie całej armii kroczy dumnie siedmioosobowy zespół reprezentacyjny. Są to ludzie odpowiedzialni za negocjacje, prezentujący Agart. Ubrani są w biało-czerwone mundury. Nie licząc prezentacji, wszyscy ludzie mają przy sobie karabiny.

Król Nordii zdecydował się na odważny krok. Zamiast kryć się za wojskiem, stał na przodzie wraz z najbliższą obstawą. Naprawdę przekonałam go do rozmów. Nie ukrywał swojej determinacji do bezkrwawego rozwiązania problemu. Wojsko zostało w odległości stu metrów od nas. Na przód natomiast wystąpili ludzie w białych mundurach. Doszli do połowy dzielącej nas odległości i tam się zatrzymali.

– Gotowa? - Ethan spojrzał na mnie z troską w oczach. Cały czas się o mnie martwił. Oboje inaczej wyobrażaliśmy sobie mój powrót. Moi rodzice póki co tylko sprawiali problemy.

– Chyba tak.

Kiwnął lekko głową z aprobatą. Na pierwszy ogień poszliśmy ja i on. Rodzice księcia postanowili poczekać na rozwój wydarzeń, a także na pokazanie się Maurycego z Grace.

Kiedy doszliśmy do czekającej na nas grupki, oba wojska jakby zamarły. Nastała głucha cisza, przerywana letnim wietrzykiem. Reprezentanci zmierzyli nas wzrokiem. Na sam przód grupy wystąpił siwowłosy, wysoki mężczyzna.

– Witam. Nazywam się Claudio Matos. Jestem osobistym reprezentantem pary królewskiej Agartu.

Po nim zaczęła przedstawiać się reszta. Łącznie było ich siedmiu, pięciu mężczyzn i dwie kobiety.

– Ja nazywam się Ethan Maxwell, a to moja żona, Crystal Valentine.

Wtedy Claudio sięgnął do swojej bezprzewodowej słuchawki, która wcześniej nie rzucała mi się w oczy.

– Potwierdzam. Są małżeństwem.

Po drugiej stronie musieli się odezwać moi rodzice, ponieważ facet dwukrotnie na głos przytakiwał.

– Król pragnie, by panienka wróciła do Agartu. Gwarantuje, że nie zerwie waszego małżeństwa. To jego warunek. W innym wypadku, zostanie oddany pierwszy strzał.

Zaciskam wkurzona pięści.

– Przykro mi, ale od teraz jestem przyszłą królową Nordii. Mój małżonek potrzebuje władczyni u boku. Rodzice spokojnie mogą znaleźć innego dziedzica. O ile dobrze słyszałam, w rodzinie mam wielu dobrze urodzonych kuzynów.

– Dobrze. Zatem wybiera pani krwawą walkę. Przekażę.

Mężczyzna już się odwrócił, lecz wtedy krzyknęłam:
– Nie! Wnoszę zatem o spotkanie się z Maurycym i Grace twarzą w twarz. To także wola moich rodziców. Skoro tak ma wyglądać z panem ,,negocjacja'', to cofam moją wypowiedź, a zostawiam warunek bez odpowiedzi.

– Takie negocjacje są bezcelowe, Wasza Wysokość.

Mężczyzna ma złośliwy błysk w oku, a także jad w głosie. Mam ochotę się skrzywić. Co za sukinsyn. Niczego nie ułatwia, a specjalnie utrudnia. Odzywa się Ethan.

Zabójca w pałacu |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz