18 ✅

699 62 12
                                    

,,Wiem wszystko, wpadłaś cukiereczku".

Już po mnie... Nie mam żadnych argumentów na obronę. Nic a nic.
Jedyne co jestem w stanie zrobić, to na szybko ukryć biżuterię w dekolcie. Chwała Bogu, że chociaż sejf pamiętałam zamknąć.

— A-ale o czym t-ty mówisz? - pytam, nie odwracając się.
Nie kojarzę właściciela głosu.

— Shelby, przecież nie jestem ślepy - jaka znowu kurna Shelby? — widzę, jak się obijasz w pracy. Zamiast sprzątać, gapisz się w nic nie warty kawałek płótna. Książę za chwilę tu będzie, więc błagam, sprawiaj chociaż wrażenie zajętej sprzątaniem. W innym przypadku wydałbym cię Marii, ale wiesz, że zbyt wiele dla mnie znaczysz, by to zrobić.

— Słucham? To jedna, wielka pomyłka - parskam donośnym śmiechem i odwracam się.

Widząc minę zażenowanego, wysokiego blondyna, rechoczę na pół pałacu.

— Em... wybacz. Przez przypadek, wziąłem cię za moją dziewczynę.

— Hah, nic nie szkodzi. Przymknę oko na tą drobną pomyłkę, ale ty w zamian nikomu nie wspomniesz o moim chwilowym lenistwie.

— Zgoda.

W czasie, kiedy podajemy sobie ręce, do pokoju pewnym krokiem wchodzi Ethan.

~Ethan~

— Jason zostawić cię tylko na parę minut, a ty już wyrywasz pałacowy personel - szelmowsko uśmiecham się.

Jason to mój najlepszy przyjaciel. Przyjaźnimy się od dziesiątego roku życia. Przy nim nie jestem następcą tronu, ale zwykłym chłopakiem.

Zażenowana, czerwona jak burak sprzątaczka, wpada do łazienki, przypominając sobie o nagłej potrzebie wypucowania podłogi. To przezabawny widok. Z trudem zachowuję należytą powagę.

Podczas, gdy dziewczyna siedzi zamknięta w łazience zajęta sprzątaniem, ucinam sobie pogawędkę z kumplem. Przypadkowo parę razy zapominam się i wspominam o balu. Czasem (bardzo rzadko) miewam niewyparzoną gębę, ale ciii... to moja tajemnica. Zazwyczaj podczas rozmów dużo się śmiejemy i wygłupiamy. Dziś jest inaczej. W powietrzu wisi namacalne napięcie, które nie daje mi spokoju.

Wspominam wyjątkową aurę tamtej nocy, gdy Jason błyskawicznie wystrzeliwuje w górę i staje zawadiacko na kanapie.

— Stary! Co się z tobą dzieje? Co tak nagle zbabiałeś? W kółko gadasz o jednym... o tym pieprzonym balu maskowym - wyrzuca w stronę słońca ręce w geście kapitulacji.

— Okey, powiem ci, ale jak zaczniesz się śmiać, to skopię ci tyłek - robię minutową przerwę.

Do tej pory nie miałem przed nim żadnych sekretów, ale ta sprawa jest wyjątkowo dla mnie ważna.

— Wtedy na balu... poznałem pewną dziewczynę... - mówiąc to, patrzę za okno, w daleki odległy punkt, uśmiechając się sam do siebie.
Nie chcę widzieć jego reakcji.

— Chłopie, szacun! To musiała być naprawdę niezła dupeczka, skoro zawróciła ci w głowie - prycha, ignorując powagę sytuacji.

— Jason! Waż na słowa. To nie jest jakaś pierwsza, lepsza laska z brzegu do zaliczenia. Ona jest zjawiskowa, piękna, utalentowana, seksowna, a przy tym wszystkim tajemnicza. Przypomina mi... - urywam z bólem w głosie, gdyż zdaję sobie sprawę, że poruszam drażliwy temat.

— Ją, prawda?

— Tak - szepczę.

— Ethan, przyjaźnimy się od lat. Wiesz, że zawsze możesz być ze mną szczery i w ogóle, ale nie sądzisz, że już czas zamknąć na zawsze tamten rozdział? Ona nie wróci. Zniknęła. Przepadła bez śladu jakieś osiem lat temu. Rozumiem, że nie potrafisz o niej zapomnieć, ale...

Zabójca w pałacu |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz