34 ✅

571 46 35
                                    

Rozdział jest bardzo długi, dlatego jest podzielony na dwie części.
Dedykacja rozdziału dla czytelniczki nr.1 alexaandra_claire <3
Część 1:

Wyciszona, leżę na umiarkowanie wygodnej powierzchni. Rozleniwiona, nie śmiem poruszyć się nawet o centymetr. Niespodziewany zapach łąki, budzi mnie do życia. Pozwalam napłynąć dziennemu światłu do oczu. Wszechobecny szum lasu i świergot ptaków, zachęca mnie do pełnego przebudzenia. Wykonuję pierwszy ruch. Wzdrygam się pod przypływem nieoczekiwanego bólu stawów. Kończyny zdają się dopiero otrząsać z rozkruszonego, niewidzialnego cementu.

— Rosalie - po mojej lewej odzywa się niezapowiedziany głos.

Otrząsam się z euforii i spoglądam na właściciela głosu.

— Rosalie, wszystko w porządku? - Ethan macha mi ręką przed twarzą, z nieukrywanym rozbawieniem.

Jego włosy zdają się mienić szczerym złotem w słońcu.

— Tak - uchylam wargi, a z nich wydobywa się lekko zachrypnięty głos. — Co tu robisz? - pytam, nie mogąc się powstrzymać.

Mój umysł jest zbyt otępiały, by rozróżniać rzeczywistość od własnych urojeń.

— Ja? Spędzam czas ze swoją wspaniałą narzeczoną. A ty? - uśmiech rozjaśnia mu całą twarz.

Tęczówki mienią się naprzemian. Raz są niebieskie, a zarazem dostrzegalnie szare.

— Mam wrażenie, że utknęłam w marzeniu, nie do spełnienia. No chyba, że tak ma wyglądać raj przeznaczony tylko i wyłącznie dla mnie. O Boże! To znaczy, że mogę być martwa?! - Patrzę na swoje dłonie, ale nie ma najmniejszego draśnięcia, czy kropli krwi.

Plecy także wydają się zdrowe.

— Spokojne, wszystko jest dobrze. Tęsknię Crystal. Nie każ mi długo na siebie czekać - mówi powoli, rozkoszując się smakiem prawdy w ustach.

Prawda tak przyjemnie łaskocze mnie w serce. Tu nie istnieje Rosalie zabójca. Nie ma listy zabójstw, ani króla z wiszącym wyrokiem nad głową. Istnieje jedynie on, łąka porośnięta dzikimi kwiatami oraz las nie mający końca.

— Och Ethan, nie marzę o niczym innym...

— Rosalie - przerywa mi w połowie zdania.

— Wiem, że prawda jest ważna, ale obawiam się, że moja prawdziwa ja mogłaby cię zniszczyć.

— Rosalie! - twarz Ethana staje się poważna.

Podnosi głos, co mnie wręcz szokuje.

— Wiem, że chcesz coś powiedzieć, ale nie ładnie przerywać. - Przechylam głowę w drugą stronę, tracąc sylwetkę mężczyzny z oczu.

— Rosalie! - krzyczy mi wprost do ucha.

Wzdrygam się, gdy łapie mnie za ramiona. Spodziewam się twarzy z uroczymi blond lokami, zamiast nich, wpatruję się w zielone oczy Davida.

— Błagam! Obudź się!

Trzask! Moje plecy przeszywa promieniujące pieczenie. Krzyk rozdziera moje płuca. Wszystko staje się rozmazane, aż nastaje ciemność.
                 
~~~~~

Zabójca w pałacu |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz