Ten rozdział jest podzielony na dwie części.
~~~
„Wytrzeszczam oczy na widok osoby siedzącej przy stole..."Angelina!? Niemożliwe. Z niedowierzania parę razy mrugam. Co ona tu robi? Skąd się tu wzięła? Przecież nie mogła, tak po prostu, przejść sobie przez bramę do pałacu - jest szefową płatnych zabójców, jakby nie było. Muszę wiedzieć, jak się tu dostała. Kurwa, przecież to miało być moje zadanie.
W momencie, kiedy przekraczamy razem próg kuchni, ona siedzi przy stole i z szerokim, fałszywym uśmiechem rozmawia z Marie. Ona pierwsza, kątem oka, zauważa mnie, nie odrywając się od konwersacji. Na widok mojej zdziwionej miny, wykonuje swój triumfalny ruch. Złośliwie ukazuje linię prostych, białych zębów. Kładzie nogę na nogę i unosi podbródek, zakładając ręce na piersi. Dzisiaj wygląda inaczej. Przyzwoito. Chyba nigdy nie widziałam jej tak zakrytej. Zamiast skąpych, kusych strojów ubrana jest w skromną, jak na nią, elegancką, czarną suknię, która idealnie ją wyszczupla. Jest jeszcze bardziej wychudzona niż była miesiąc temu. Zdradzają to jej kości policzkowe i idealna talia jak u lalki Barbie. Bulimia wyraźnie jej służy. Na twarzy ma dużo makijażu, ale jednak mniej niż zazwyczaj.
Na nasz widok obydwie cichną. Uważnie nas lustrują i po chwili zaczynają się jeszcze szerzej uśmiechać. Mam nadzieję, że nie uznały nas za parę. Po wejściu do kuchni, większość młodych kucharek zaczyna patrzeć na gwardzistę maślanymi oczami. Wszystkie od razu mają wymalowane, sztuczne uśmiechy na pokaz.
O nie kochane, on jest mój.
Z całego tłumu wścibskich bab, wyłapuję wzrokowo uwaloną mąką Sarah, która jako jedyna, się nie uśmiecha. Ukradkiem robi do mnie dziwne miny, jednocześnie ugniatając ciasto. Właśnie robi zeza i macha ręką przed swoją twarzą, jakby coś śmierdziało. Oskarżycielsko wytrzeszcza oczy na Angelinę, po czym udaje, że jej smród zaraz ją udusi. Teatralnie łapie się za gardło, udając tym samym bezgłośne duszenie. Z trudem powstrzymuję śmiech. Sarah jako jedyna potrafi szczerze rozśmieszyć mnie do łez. Ona także świetnie się bawi, a na widok chłopaka faluje brwiami z tą swoją uwodzicielską miną. Gestem odganiającym, daję jej znać, że później pogadamy. Wracam z powrotem do rzeczywistości. Pierwsza odzywa się Marie.
- Rosi, kochanie! Ostatnio w ogóle nie rozmawiałyśmy. Jak tam praca? - entuzjastycznie mnie wita, jednocześnie się skarżąc .
Podchodzi, żeby się przytulić. Odwzajemniam uścisk.
- Chwila, a gdzie twoja maska? - robi karcącą minę.
Na szczęście po chwili wraca jej uśmiech. W odpowiedzi wzruszam ramionami. Dopiero po
chwili zauważa Davida.- Teraz już wiem, czym byłaś tak zajęta - znacząco porusza brwiami.
Faktycznie, ostatnio byłam zajęta, ale pracą, a nie chłopakami. Wstyd mi, że ostatnio nie miałam dla niej czasu. Marie traktuje mnie jak własną córkę i z wzajemnością. Nie wyobrażam sobie życia, gdzie indziej niż tutaj. Ten tydzień trochę mnie zmienił. Tutaj nareszcie czuję się akceptowana. Przeszłość zostawiłam chwilowo za sobą. Szczególnie zabójstwa. Usługiwanie rodzinie królewskiej to dla mnie istne wakacje, bez cielesnych ran.
- David, skarbie! A gdzieś ty się podziewał? Taki problem, dać jakikolwiek znak życia? Niech no was wyściskam - zamyka nas w „niedźwiedzim" uścisku.
Gwardzista korzysta z okazji i bliżej się przysuwa. Dopiero teraz, wyczuwam jego bosko pachnącą wodę kolońską. Sama mam lepszą okazję do niewinnego przyjrzenia się mu. Lustruję go od dołu do góry. Dzięki obcisłemu mundurowi, który idealnie przylega do ciała i podkreśla jego szczupłą, wysportowaną sylwetkę, zauważam zarysy jego „kaloryfera". Tak! Moje ciche prośby do niebios zostały wysłuchane. Teraz bardziej skupiam się na twarzy. Średniej długości, brązowe włosy swobodnie opadają mu na czoło. Twarz wykrzywia w szczerym uśmiechu. Dlaczego wcześniej nie zauważyłam jego słodkich dołeczków w policzkach przy uśmiechu? Jasne, zielone oczy błyszczą bardziej niż zazwyczaj i zatrzymują się na moich. W jego spojrzeniu jest coś niestosownego, co jak na złość bardzo mnie pociąga. Mam wrażenie, że pożera mnie wzrokiem. Odruchowo zaczynają mi płonąć policzki, więc staram się to zamaskować, wywalając bujne włosy spod czepka. To nie pomaga. Nadal się gapi...
- Cóż, ostatnio mamy więcej roboty i nieprzespanych nocy, tym bardziej, że prawdopodobnie w pałacu jest szpieg, więc tym bardziej na nic nie miałem czasu - pociera dłonią kark.
Szpieg? Raczej zabójca. Prycham w myślach. Po cholerę Angelina naraża moje zadanie, zjawiając się tutaj. Jak zaostrzą patrole gwardii i ochronę króla, to stracę jakiekolwiek szanse na udane zabójstwo. Zaciskam ręce w pięści ze złości, ale na twarzy pozostaje spokojna. Jestem pewna na 90%, że to właśnie Angelina jest owym szpiegiem, ale później się jeszcze upewnię.
- Kochanie, gdzie ci tu jacyś szpiedzy się przedostaną? Nie z taką wzorową gwardią, jaką jesteście. To zapewne fałszywy alarm - role się odwracają.
Teraz to jemu płoną policzki ze wstydu, a mnie na ten widok chce się płakać ze śmiechu. Jak on to robi? Jednocześnie jest taki męski i w ogóle, a jednak ma w sobie tyle uroku osobistego, który pociąga tak wszystkie dziewczyny wokół. Właśnie swoją drogą, to ciekawe, czy nie jest aby zajęty. Zauważam pierwsze podobieństwo pomiędzy nami. Obydwoje nie lubimy wysłuchiwać o sobie komplementów.
- W każdym razie po tym, jak pewna urocza brunetka zawróciła mi w głowie, przestałem narzekać - to mówi znacznie ciszej, w dodatku, patrząc mi w oczy.
To jakieś żarty? Co mu odpierdoliło? Zachciało się debilowi flirtów przy tylu świadkach. A poza tym, nie jestem pod żadnym względem słodka. Wymazuję jego słowa z głowy. Wmawiam sobie, że to tylko przyjacielska, nic nie znacząca uwaga.
- Oj, daj spokój. Przecież ona nic takiego, niezwykłego nie zrobiła – cicho piszczę.
Znowu to robi. Sprawia, że dziwnie się zachowuję, a raczej wydurniam. Z twarzy pewnie przypominam buraka. Unikam kontaktu wzrokowego. Kładzie dłonie na moich biodrach, przyciągając mnie do siebie. Unosi mój podbródek, zmuszając mnie do spojrzenia w jego oczy. Nasze twarze, już drugi raz tego samego dnia, dzielą centymetry. W jego spojrzeniu widzę mnóstwo uczuć, co mnie odstrasza. Nerwowe bicie mego serca zagłusza wszystkie moje trzeźwe myśli. Płytko oddycham, czekając na rozwój sytuacji.
- Zrobiła. Popełniła poważne przestępstwo - wstrzymuję oddech.
- Przestępstwo!? Niby jakie? - z całych sił próbuję zachować spokój, ale w środku, schodzę na zawał.
W ciągu ułamka sekundy moje emocje robią obrót o 180 stopni. Z oczarowania do panicznego strachu. Czy mógł się o mnie dowiedzieć? Co wie?
- Kradzież - prędko próbuję przypomnieć sobie, z ostatnich siedmiu dni jakiekolwiek moje przestępstwo, które popełniłam w pałacu, jednak nic nie znajduje.
- Czego? Niczego mi nie udowodnisz - celuję w niego palcem.
Beznadzieja próba samoobrony. Mam ochotę strzelić sobie w łeb z głupoty. Jeszcze odrobinę się przybliża i umacnia uścisk. Pochyla się do mojego ucha.
- Ona skradła mi serce. Teraz należy do niej - mówi tak cicho, że ledwo co rozumiem, co mówi.
Jego oddech przyjemnie muska moją szyję. Nie ma szans, żeby ktokolwiek poza mną to usłyszał. Teraz nasze twarze dzielą milimetry.
- Ale przecież znacie się... - zaczynam szeptać mu w usta.
- Ciiiiii... - ucisza mnie.
Zahipnotyzowana, patrzę w jego usta. Zaczyna zamykać oczy jak do pocałunku. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Co robić!? Kiedy wreszcie on umilkł, mój zdrowy rozsądek zaczyna dochodzić do głosu. Znowu ten podział głosów. Serce kibicuje: „Całuj, całuj!". Natomiast głowa drze się w wniebogłosy: „Spieprzaj stamtąd!". Mam dosłownie ułamek sekundy na podjęcie decyzji. Świadomość, że nie jesteśmy sami jest najgorsza. Nie chcę przeżywać swojego pierwszego pocałunku na oczach Angeliny, a tym bardziej zazdrosnych dziewczyn. Boże, przecież znamy się zaledwie od godziny. Co on wyprawia!? Stoję jak sparaliżowana, patrząc na jego przybliżające się oczy. To koniec. Nie mam ucieczki. Oj będę tego żałować - z tą myślą zamykam swoje i czekam, aż poczuję jego usta na swoich.
~~~
Korekta rozdziału wykonana przez annaforaJak się potoczy sytuacja w kuchni? Odpowiedź na to pytanie uzyskacie w
następnym rozdziale.
CZYTASZ
Zabójca w pałacu |ZAKOŃCZONE|
De TodoRosalie na codzień jest płatnym zabójcą. Dostała właśnie nowe zlecenie zabójstwa samego króla. W tym celu zostaje wysłana do pałacu pod przykrywką sprzątaczki. Zadanie jednak będzie o wiele trudniejsze do wykonania niż sądziła. W pałacu pozna ludz...