~ Jedenaście lat wcześniej ~
Wiedzieliście, że w pałacu jest ponad tysiąc jeden różnych drzwi? Każde inaczej zdobione, w różnych kolorach, wielkościach... tak różnorodne, jak służący tu ludzie. I właśnie stoję przed jednym z tych tysiąc pierwszych drzwi, czekając, aż dostanę pozwolenie na wejście do środka. Nerwowo zaciskam małe piąstki, na białym szykownym materiale sukienki. Nie ważne, że kosztowała 1 0000... dalszej części zer nie pamiętam, ale było ich sporo. Mnie interesowało tylko jedno: strasznie gryzła, przez co wierciłam się, jakbym miała mrówki w tyłku. Błagałam mamusię, bym jej nie zakładała, nie musiała się w niej pokazywać, ale była nieugięta, bo przecież to mój dzień. Moje własne zaręczyny, jeszcze przed dziesiątym rokiem życia. Nie rozumiałam wtedy pojęcia: małżeństwo czy narzeczeni. Wiedziałam tylko, że dwa kawałki złota będą od tego momentu moim przekleństwem....
~ Teraz ~
Nerwowo poprawiam raz po raz sukienkę, patrząc, jak lokaj wpuszcza nas do środka.
Oj, to nie skończy się dobrze...Oślepiający błysk drogocennie pozłacanych żyrandoli, pali moje oczy. Gwar rozmów i śmiechów zagłusza moje wszystkie myśli. Duszność pomieszczenia łaskocze moje płuca. Tu w środku, przy wielkim okrągłym stole, zastajemy chyba z trzydzieści osób. Nie spodziewałam się tak wielkiej ilości. Rumieńce onieśmielenia, wbrew mojej woli, wpływają mi na twarz.
Na nasz widok wszyscy milkną. Czuję na sobie rażący wzrok wszystkich. Dawno nie miałam tak wielkiej ochoty zapaść się pod ziemię.
Odważam się spojrzeć na jedno z dwóch siedzeń znajdujących się na podwyższeniu, siedzenie króla. Siwiejący mężczyzna dopiero po dwóch minutach od naszego wejścia, zaszczyca nas swoją uwagą. Wyobraźcie sobie moje zaskoczenie, kiedy zobaczyłam, jak promiennie uśmiecha się na nasz widok... szczególnie na widok Angeliny.
Żeby wiedział, że kobieta, z którą tak ostro baraszkował, planuje go zabić.
I wtem przed oczami staje mi obraz ich dwójki, w sypialni. Blednę.
Zakłamany sukinkot.— Hrabina Daphne, jak miło, że zaszczyciła nas pani
swoją obecnością razem z - urywa, patrząc na mnie z zaskoczeniem.
Warto wiedzieć, że jestem tu nieproszonym gościem.— Z moją córką Rose Chose.
— Nie wiedziałem, że ma pani córkę.
— Och, to dlatego, że moja droga córka niestety nie miała jeszcze okazji poznać waszej wysokości. Była tutaj zaledwie tylko raz, gdyż wcześniej pobierała prywatne nauki za granicą. Teraz nareszcie wspólnie nadrabiamy utracony czas - na te słowa obejmuje mnie w talii i przyciąga do siebie, jakby miało to podkreślić wagę realnego kłamstwa.
To niewiarygodne, z jaką łatwością przychodzi nam kłamstwo.
W czasie, gdy szefowa trajkocze o moich jakże wielu zainteresowaniach, ja pozwalam sobie przyjrzeć się osobom zasiadającym przy stole. Pierwsze co razi mnie w oczy to stroje, wszystkie oryginalne z niepowtarzalnymi krojami. Kobiety ubrane w lśniące obszerne suknie, popijają drogiego szampana, poprawiając od czasu do czasu bransoletki, naszyjniki, kolczyki i resztę biżuterii. Mężczyźni zaś ubrani w podobne smokingi, pozwalają sobie rozmawiać o polityce, ignorując przy tym swoje żony. Od razu na pierwszy rzut oka widać panującą tu hierarchię. Na samym przodzie górują trzy trony: dwa złote, wyściełane czerwonym aksamitem i jeden srebny. Miejsca rodziny królewskiej. Reszta siedzeń podzielona jest na dwa kolory: morski i granatowy. Spostrzegam, że goście siedzący w morskiej części, znacznie bardziej odznaczają sie od reszty przepychem. Najważniejsi szlachcice. Reszta to zapewne ważniejsi urzędnicy państwowi i damy dworu.
— [...] drogie panie, żeby nie nadwyrężać nóżek, może zechciałybyście spocząć?
— Z wielką przyjemnością. Dziękujemy za propozycję wasza wysokość - uprzejmie się kłania.
CZYTASZ
Zabójca w pałacu |ZAKOŃCZONE|
RandomRosalie na codzień jest płatnym zabójcą. Dostała właśnie nowe zlecenie zabójstwa samego króla. W tym celu zostaje wysłana do pałacu pod przykrywką sprzątaczki. Zadanie jednak będzie o wiele trudniejsze do wykonania niż sądziła. W pałacu pozna ludz...