~Anastazja~
W którymś momencie odzyskałam przytomność. Poruszyłam obolałymi kończynami. Zarówno moje ręce jak i nogi zostały do czegoś przywiązane. Usta zaklejono mi taśmą. A taką miałam ochotę krzyczeć. Dlaczego akurat mnie – prawowitą następczynię tronu Sewilonii musiało to spotkać!? W dniu własnych zaręczyn porwana. Ech. W sumie ich plan nie był taki głupi. Dopóki mnie tu trzymały, gwardziści kręcili się niedaleko błogo nieświadomi o grożącym mi niebezpieczeństwie. Światło się wciąż nie zapalało, ale przede mną rozległo się poruszenie.
— Proszę, proszę. Niby taka ślicznotka, a na dupie pół tony cellulitu – odezwał się w ciemności głos.
Poczułam jak z zażenowania i złości piecze mnie twarz. Co za bezczelność zwracać się tak do przyszłej królowej!
— Możesz się przymknąć? Mamy mało czasu. Zamiast obrażać jej tłusty tyłek, powinnaś wykonywać zadanie – zbeształ drugi głos pierwszego.
Ciemna postać podeszła bliżej. Zakładałam, że to te sprzątaczki. Wtedy szybko będę mogła wydać na nie wyrok śmierci, jak tylko się stąd uwolnię. W nieprzeniknionym mroku coś błysnęło. Zimna dłoń złapała moje nabalsamowane rano ramię. Poczułam okropny ból. Czy prawidłowo czuję igłę?
— Właśnie wstrzyknęłam ci mikro ładunek wybuchowy. Przy wybuchu prawdopodobnie stracisz całą rękę. W najlepszym wypadku wykrwawisz się do godziny.
Ta sama dłoń chwyciła mnie za drugie ramię. Kolejne wkłucie spowodowało jęk bólu. Poczułam, jak moje całe ciało pokrywa się gęsią skórką, a miejsca nakłuć zaczynają przeraźliwie piec. Najgorsze w tym wszystkim było to, że czułam obce ciała pod skórą.
— Ode mnie masz jeszcze mały bonus. Niezawodną kapsułkę z trucizną. Zgon następuje po pięciu minutach od uaktywnienia jej. Jak się zapewne domyślasz, mam władzę nad dwoma zaręczynowymi prezencikami.
Nie wiedziałam ile osób przebywa w tym samym pomieszczeniu, co ja. Strach i panika do reszty mnie opanowały. Nie mogłam zginąć. Jestem zbyt ważną osobą. Mam przed sobą całe życie. Dajcie mi się chociaż jak człowiek zestarzeć! Wydawałam z siebie żałosne dźwięki, nie mogąc nic powiedzieć.
— Domyślam się, że nie chcesz się dzisiaj pożegnać, z tym jakże uroczym światem. – To zdanie dziewczyna wypowiedziała z wyraźnym sarkazmem – Dlatego mam dla ciebie propozycję. Przez jeden dzień zostaniesz naszym wspólnikiem. Będziesz stale pod naszym czujnym okiem wykonywać zadania. Są one banalne. Jeśli perfekcyjnie się wywiążesz z nich i nikomu nie piśniesz ani słówka, to przeżyjesz. Jeżeli jednak zawiedziesz, jedno naciśnięcie przeze mnie guzika i na raz oba prezenty zadziałają. Teraz, żeby było fair, odkleję ci taśmę. Oczywiście, nie próbuj krzyczeć. Żal byłoby nabić guza na takiej wystylizowanej główce.
Taśma została zerwana z kompletnym brakiem delikatności. Odruchowo pisnęłam.
— Czy nie jesteś dla niej zbyt brutalna? Nikt nie może zauważyć po niej, że coś nie gra.
Tym razem mówiąca postać miała przyjaźniejszy głos.
— Nie wtrącaj się. Wzięłaś mnie ze sobą, więc wiedziałaś co robisz.
— Dziewczyny przestańcie się kłócić! Skończmy rozmowę z nią, bo biedna nie wie co robić – odezwał się trzeci głos.
— To jak? Zamierzasz współpracować?
— Tak – odpowiedziałam załamana. Nie sądziłam, że tak łatwo się poddam.
— O, poszło szybciej, niż się spodziewałam. Jak miło. Wybacz złotko, ale nie zostaniesz dziś narzeczoną księcia.
CZYTASZ
Zabójca w pałacu |ZAKOŃCZONE|
RandomRosalie na codzień jest płatnym zabójcą. Dostała właśnie nowe zlecenie zabójstwa samego króla. W tym celu zostaje wysłana do pałacu pod przykrywką sprzątaczki. Zadanie jednak będzie o wiele trudniejsze do wykonania niż sądziła. W pałacu pozna ludz...