9 ✅

982 54 12
                                    

UWAGA WAŻNE, PRZECZYTAJ!!!

Ten rozdział jest bardzo długi, więc jest jak dwa rozdziały obiecane w weekend.

Proszę nie uśnij w połowie. Z góry dzięki :)

Mam zabić...

Nie dam rady tego zrobić. Nie potrafię.

Ponownie czytam dziesiąty punkt listy.

10. Otruć księcia.
Podpisano: A.

List oznacza tylko jedno - zabójca powraca do gry.
Angelina! Jak zwykle wszystko jest jej sprawką! Zadźgam wiedźmę. Najpierw tortury, a na koniec parę pchnięć nożem i prędko uleci z niej życie. Jej ostatni dech będzie najpiękniejszym dźwiękiem w moim życiu. Myśli o zabójstwie mojej ,,matki'' są niestety tylko parszywym marzeniem. Nie rozumiem z jakiego powodu zmieniła początkowy plan jednego zabójstwa, na całą listę zleceń. Chyba zacznę się ubiegać o podwyżkę.

Po jasny gwint mam zabić Ethana? Nic złego nie zrobił! To król ogranicza lud, nie dając im prawa do demokracji i preferuje przemoc jako rozwiązanie. Jestem w stanie wykonać wszystkie nowe zlecenia zabójstw, poza tym jednym. Nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego akurat księcia chcę zostawić przy życiu. Wiem tylko, że jest dla mnie pod jakimś względem ważny. Muszę prędko przekonać Angelinę, żeby usunąć dziesiąty punkt, nim dojdzie do tragedii.

Roztrzęsiona, drżącymi rękami wkładam wszystkie kartki do kieszonki. Labirynt jest właściwie ogromnym, na trzy metry wysokości zielonym żywopłotem. Wyciągam z czarnego wiaderka sekator. Rozkładam mapkę, przedstawiającą plan labiryntu. Czerwonym kółkiem zaznaczone jest miejsce, w którym trzeba przyciąć żywopłot. Jak się okazuje, konstrukcja ma swoje centrum, w którym znajduje się marmurowa fontanna z ławeczkami, tak jest bynajmniej narysowane na mapie. Podążam zgodnie z planem. Prosto, w prawo, dwa razy w lewo, znowu prosto i znowu w prawo. Zgodnie z planem jestem na miejscu. Żywopłot jest w znacznie gorszym stanie, niż na początku zakładałam. Wygląda na zmaltretowany przez jakieś zwierzę. Do moich nozdrzy dociera smród padliny.

Ale jebie! Zatykam palcami nos i zniesmaczona szukam źródła nieprzyjemnego zapachu. Zauważam pierwszą poszlakę. Zaschnięta krew na ziemi, przy samej podstawie gęstej rośliny. Krwistym szlakiem dochodzę do pozostałości, z prawdopodobnie królika. Biedactwo! Mdli mnie sam widok, a na myśl, jak to biedne zwierzę musiało cierpieć, wzbierają łzy. Wygląda na to, że w ogrodach ukrywa się pewien drapieżnik. Muszę to zgłosić, jak tylko skończę na dziś pracę.

Skupiam się na wyrównywaniu krzaku. Kucam na ziemi. Zaczynam od dołu, pnąc się do góry. Cięcie idzie mi dość szybko i sprawnie. W niektórych miejscach, w żywopłocie są wielkie wyrwy, przez które widzę co jest po drugiej stronie. Z moją odrobiną szczęścia jest tam piękna fontanna, co oznacza że jestem w sercu labiryntu.

Odczuwam wyjątkowy spokój.
Żadnych facetów, upierdliwej szefowej.

Przerywają mi odgłosy kroków, dobiegające zza krzaka. O nie, czy to może być on? Przekręcam głowę w lewo. Przeklinam los. Boże, co ja ci takiego zrobiłam, że ciągle się na niego natykam?! Za fontanną stoi nie kto inny, jak książę. Maluje. Jego twarz wyraża sto procent skupienia i zaangażowania w wykonywaną czynność. Dzięki temu, że jest zajęty, nie spostrzega mojej obecności. Dla bezpieczeństwa zakładam maskę. Zestresowana świadomością jego obecności, patrzę ile roboty mi jeszcze zostało. Końcówka żywopłotu do przycięcia ciągnie się w jego stronę. Chcę stąd prędko zwiać, tak jak to ostatnio zrobiłam. Ucieczka wydaje się najlepszym rozwiązaniem tym bardziej, że jeszcze nie wie o mojej obecności.

Powracam do przycinania. Parę minut temu robota szła mi zwinnie i sprawnie, teraz natomiast ledwo co trzymam sekator, który nagle waży tonę. Zgodnie z moimi przewidzeniami końcówka żywopłotu, którą mam przyciąć jest idealnie naprzeciwko malującego księcia. Teraz dzielą nas trzy lub cztery metry. Do moich uszu dochodzi ciche nucenie. Dla pewności, czy aby się nie przesłyszałam, wciskam głowę w jedną z większych wyrw. Zasłania mnie nie wielka ilość gałązek, która jednak daje mi poczucie bezpieczeństwa. Nie mogę uwierzyć, że facet nuci jakiegoś klasyka. Czuję się jak szpieg, podglądając go. Na tą myśl moje policzki zaczynają płonąć.

Zabójca w pałacu |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz