37 ✅

547 42 21
                                    


Z włączeniem muzyki wstrzymaj się do trzech gwiazdek.

~Ethan~

— Anastazja? - wykrztuszam z siebie.

Przyznam, że wielokrotnie wyobrażałem ją sobie w wyobraźni. Tyle, że nie wiedziałem nawet, jak wygląda. Raz była uroczą blondynką, drugi nieugiętą, czarnowłosą pięknością, a trzeci płomiennym rudzielcem. Teraz, po długich zapowiedziach, patrzę z niedowierzaniem na dziewczynę. Jest nieziemsko piękna. Kasztanowe włosy delikatnie zakręcone powiewają na lekkim wietrze, po wyjściu z powozu. Kurde. Naprawdę jestem jej ciekawy. Co lubi robić. Jakie ma talenty. W końcu, jakby nie było, ma być moją żoną.

Wystarczy na nią rzucić okiem, by widzieć szlachetnie urodzoną damę. Nie da się przeoczyć również lekkiego uśmiechu, błądzącego po twarzy. Można by rzec, że jesteśmy dla siebie wręcz stworzeni. Perfekcyjnie wyszkolone, młode narzeczeństwo na przyszłych władców. Lecz była to wizytówka. A wizytówki bywają kruche. Nie znam jej. Ani ona mnie. Zatem, jak mam z nią rozmawiać? Być wielkim dżentelmenem, traktować ją na luzie, a może w ogóle się unikać do zaręczyn?

— Witaj, wasza wysokość - składa wyćwiczone dygnięcie.

Spod szarej, przylegającej sukienki widać parę butów, na małych, posrebrzanych obcasikach.

Stoimy przed sobą na baczność. Dziewczynę otacza zaraźliwa aura spokoju. Pogodziła się ze swoim losem i przyjmuje to, co dostała. Staram się nie rozpraszać obecnością rodziców, mojej służącej, strażników, przybyłych gości i innych. Ze stresu pocą mi się dłonie. Cisza narasta wraz z napięciem.
Powiedz coś do cholery. Pokaż, czyj to teren - krzyczy podświadomość.

— Anastazjo, jak miło nam cię poznać. - Zza moich pleców wyłaniają się rodzice.

To jednorazowa sytuacja, w której ratują mnie z opresji. To nie zmienia faktu, że jestem im za to wdzięczny. Nawiązuje się rozmowa o planach na najbliższe trzy dni, oraz oczywiście wypytują się o ewentualne jej życzenia, co do pobytu w pałacu.

— Wasza wysokość jest bardzo hojny, jednakże niczego więcej nie potrzebuję tu do szczęścia. Sama możliwość mieszkania w tym przepięknym pałacu jest zaszczytem. - Przerzuca włosy do tyłu.

Odsłania tym diamenty w uszach. Nie chcę wiedzieć, ile ma takiej codziennej biżuterii, wartej fortunę.

— Och, kochanie, spójrz! Trafiła nam się wyjątkowa, dobrze ułożona, przyszła synowa.
— A w dodatku jaka skromna - komentują na głos moi rodzice.

To irytujące. Nie muszą podnosić dodatkowo damie ego. Z mojej prawej strony, na lawinę komplementów odpowiada krótkie prychnięcie. Patrzę oniemiały na służącą, lecz ta stoi ze wzrokiem wbitym w ziemię. Czasem chciałbym widzieć, co chodzi służbie po głowie. Mrugam oczami. Znowu nie słuchałem, o czym mówią.

Harold bierze pod rękę Sierrę. Nie poruszam się, dopóki matka nie patrzy wymownie na moje ramiona, a następnie na księżniczkę. No tak!

— Madame? - pytam z ukrywanym znudzeniem.

Przyjmuje ze skrywanym przez podkład rumieńcem na twarzy moję ramię. Wracamy do pałacu, idąc niczym prawdziwa para. Trzy dni katorg czas start!
       
~Dwa dni później~
              
~Rosalie~

Boże, jak dobrze, że już piątek! Jutro wyjeżdżamy, a wracamy we wtorek. Zaś królewskie zaręczyny oficjalnie w przyszły piątek. Ciągłe towarzyszenie następcy tronu jest trudniejsze, niż początkowo sądziłam. Każdego dnia ma coś innego nabazgranego w grafiku. Za to codziennie rano spędza godzinę w garderobie, na przymiarkach, wraz z osobistym krawcem. Moje zadanie ogranicza się do majaczenia pomiędzy podawaniem nowych sztuk z szafy, a składaniem starych.

Zabójca w pałacu |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz