,,Po wyjściu z przebieralni, ujrzałam chłopaka z nisko owiniętym ręcznikiem wokół bioder".
— O nie, nawet o tym nie myśl. Za żadne skarby, nie waż się na niego patrzeć. To owoc zakazany. – Wewnętrzny głos przemówił do rozsądku.
Ale on tak dobrze wygląda. Tylko na sekundkę.
— Nie waż się! Myśl o kwiatkach. Tak! Tęcza i te sprawy.
Ja pierniczę, przecież taką klatę widzi się kilka razy w życiu!
Uległam. Mój wzrok padł na jego klatkę piersiową.
No i klops! – zawył pokonany.
Moja słabość zajęła dosłownie kilka sekund. To wystarczyło, żeby twarz Davida pokrył dostrzegalny rumieniec. Odchrząknął zmieszany.
— Może już pójdziemy? Mnie również czas goni. – Teatralnie spojrzał na naścienny zegarek.
Pozostało nam dwadzieścia minut.Przytaknęłam i pchnęłam szklaną taflę. Sauna była średniej wielkości. Po bokach ustawione były drewniane ławeczki, a w jednym z kątów stał piec z nagrzanymi kamieniami. Uderzenie gorąca wytrąciło mnie ze skupienia.
— Jesteśmy tu sami, bez żadnego podsłuchu czy kamer. Możesz być ze mną szczera. Powiedz mi dokładnie, jakie niebezpieczeństwo grozi pałacu. – Zmartwiony pochylił się do przodu.
Zatopił zatroskane spojrzenie w moich tęczówkach.
— Sprawa nie jest jakoś bardzo zagmatwana. Król Agartu chce zaatakować pałac, podczas oficjalnych zaręczyn księcia w amfiteatrze. Większość ludzi byłaby wtedy na sztuce, a oni mieli by większe szanse na opanowanie budynku. Nie znam szczegółów ich operacji. Uznałam, że jeśli tobie to powiem, to powiadomisz pałacową gwardię i anonimowo, w moim imieniu, przekażesz informacje.
David uniósł brwi. W jego oczach dostrzegłam zdziwienie, ale i czającą się podejrzliwość.
— To ma sens, ale dlaczego Maurycy miałby akurat teraz, po tylu latach zaatakować? – Z powątpieniem zapytał.
— A myślisz, że ja znam jego motywy? Przyszłam tutaj tylko ze względu na te informacje. Wykorzystaj je i uratuj pałac.
— To oczywiście zrobię. Zastanawia mnie jedynie, skąd to wiesz. Jesteś szpiegiem czy jak? – Ponownie pojawiła się w nim oziębłość.
Wyraźnie dawna relacja zanikła. Nie widziałam już w nim materiału na choćby dobrego kolegę.
— David, proszę cię. Nie rozśmieszaj mnie. Nie jestem żadnym szpiegiem. Zdziwisz się, ale to służba wie najwięcej. Na tym zakończę swoją wypowiedź. Powiedz mi, co się z tobą stało? Jesteś dzisiaj jakiś inny. Oziębły. – Szczerze wypowiedziałam swoje myśli na głos.
Żar w pomieszczeniu nieznośnie palił w twarz.
Mężczyzna wpadł w śmiech. Na jego twarz wpłynął gorzki uśmiech.
— Och, Rosalie. Twoja głupota rozbraja. Dałem już sobie spokój. Co myślałaś? Jeżeli będziesz mi ciągle odmawiać, to wszystko pozostanie tak, jak było? Nie znałem cię. Teraz widzę, jaka naprawdę jesteś i wiesz co? Żałuję, że pozwalałem sobie żyć w nadziei, że pewnego dnia ujrzysz we mnie przynajmniej przyjaciela. Doprawdy. Nie wiem, jak Sarah czy ten głąb Jensen, mogą w tobie cokolwiek widzieć. Jesteś rozpuszczoną smarkulą, która nigdy nie zazna szczęścia ze swoją niewyparzoną buźką.
Zachłystuję się własną śliną. Co za palant!
— Jak śmiesz? Matka nie nauczyła cię szacunku do kobiet?! – Och biedna Marie.
Gdyby wiedziała, jakiego ma bezczelnego syna – Gdybyś nie był tak natrętny, to bym się zgodziła. Nie wiesz, że kobiety też potrzebują przestrzeni? Nie sądziłam, że potrafisz się tak zachować. Więcej się do mnie nie zbliżaj.
CZYTASZ
Zabójca w pałacu |ZAKOŃCZONE|
LosoweRosalie na codzień jest płatnym zabójcą. Dostała właśnie nowe zlecenie zabójstwa samego króla. W tym celu zostaje wysłana do pałacu pod przykrywką sprzątaczki. Zadanie jednak będzie o wiele trudniejsze do wykonania niż sądziła. W pałacu pozna ludz...