43 ✅

468 34 9
                                    

,,— Kate? – zapytała, a ja poczułem, że moja szczęka ląduje z wielkim hukiem na podłodze".

Nie tylko ja byłem w szoku. Cała sala nagle ucichła i wszyscy wbili w nią spojrzenia. Dziewczynie to ewidentnie nie przeszkadzało. Ba, wręcz promieniowała dumą, będąc w centrum uwagi. Wyglądała kompletnie inaczej. Była taka naturalna i dziewczęca. Nie miała na sobie żadnych kusych ubrań ani tapety na twarzy. Polubiłem ją w tym wydaniu. Wyglądała po prostu zniewalająco. Postanowiłem ją zaskoczyć. Podeszłem, żeby zagadać.

— Witaj Kate – przywitałem się.

Dziewczyna wyglądała, jakby tylko na to czekała. Jej oczy zabiły nowym blaskiem. Stała się szczęśliwa.

~Godzinę później~

~Rosalie~

Nie licząc wczorajszej rozmowy, pobyt miałam tutaj całkiem udany. Praca wśród przyjaznego personelu dobrze na mnie wpływała. Poza tym, byłam dumna z Kate. Widziałam minę Ethana na jej odmienioną wersję i mało co nie parsknęłam śmiechem. Był w takim szoku! Nie dość, że do niej zagadał, to jeszcze zjedli razem śniadanie. Teraz miałam ochotę przez moment odpocząć, a później rozpocząć metamorfozę przed balem. Podziwiałam drogo zdobione wnętrza, gdy obok mnie przemknęła szybko postać. Rozpoznałam ją.

— Sarah! Gdzie ci tak śpieszno? – Ze śmiechem za nią zawołałam.

Sama nie wiem, dlaczego byłam w tak dobrym nastroju. Może nastrój Kate mi się udzielił. Odwróciła się w moją stronę. W rękach trzymała małe zawiniątko.

— Cześć Rosalie! Wybacz, ale muszę prędko coś dostarczyć. - Chciała odejść, ale ją dogoniłam.

— Co dostarczyć? I komu? – Zawsze należałam do wścibskich osób i tego nie ukrywałam.

— Powiem ci, ale nikomu nie mów. Anastazja ma obrzydliwą wysypkę, a dzisiaj bal. Musi szybko dojść do siebie, bo inaczej nie będzie mogła w przyjęciu wziąć udziału. Stąd ten krem.

Zamyśliłam się. Wysypka? Wydawało mi się to podejrzane. Tym bardziej po liście, w którym miałyśmy oczerniać Anastazję. Biedna dziewczyna.

— A od czego ta wysypka, jeśli mogę spytać? – zapytałam.

— Od chloru podobno. Nie znam się na uczuleniach, ponieważ nie jestem alergikiem, także o szczegóły mnie nie pytaj. Teraz serio muszę zmykać. Księżniczki w opałach się dodatkowo nie irytuje czekaniem – pomachała na odchodne i zniknęła za rogiem.

----------------

— Hej, wróciłam! – oznajmiłam.

Angelina dostała jedną z gościnnych komnat, jako dama dworu. Dobrze czuła się w tej roli. Kobieta siedziała zamyślona na łóżku. Była przygarbiona i zapatrzona w jeden punkt. Coś bardzo nie grało.

— O co chodzi? – zatrzymałam się niepewna przy wejściu.
Blondynka wpadła w złowieszczy śmiech.

— Nic. O nic nie chodzi. Jest po prostu zajebiście. Kurwa! Jest tak zajebiście. – mój wzrok przesunął się na stolik obok.

Poza kilkoma pustymi kieliszkami leżał opróżniony woreczek. Podeszłam do byłej szefowej i spojrzałam jej w oczy. Źrenice miała tak wielkie, że praktycznie nie było widać tęczówek. Była naćpana.

— Wciągnęłaś towar czy wzięłaś doustnie?

— Zwykły kwas. Doustnie. Jeszcze nie jestem ćpunką. Od miesięcy go nie brałam. A teraz jest tak kolorowo! Łłłłłłłłłłłłłłiiiiiiiiiiiiiiii – Rozłożyła ramiona. – Zzzzzzzzzziiiiiiiiuuuuuummmmm jestem samolotem!

Zabójca w pałacu |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz